niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 12

3 tygodnie później...
                                                           Violetta 
Wczoraj Leon zrobił romantyczną kolację,było po prostu cudnie.O wszystko się postarał,potem poszliśmy na plażę i w nocy puszczaliśmy lampiony.Na dodatek kupił mi piękną sukienkę.
Za tydzień lecimy do Rio De Janerio na sylwestra.Leon kazał mi się już spakować nie wiem po co.Ostatnio się źle czułam,wymiotowałam i bolała mnie głowa,wszyscy się cieszyli bo myśleli że jestem w ciąży,ale to było jakieś zatrucie.Teraz czekam na Leona aż wyjdzie z przymierzalni,tak,Leon chciał iść na zakupy.
-No i jak?-Spytał,wychodząc z przymierzalni odstrojony w piękną koszulę
-No ładnie,kup ją sobie-Powiedziałam a on znów wszedł do przymierzalni.Zadzwonił mój telefon,spojrzałam na wyświetlacz, to była Angie,odebrałam
-Słucham
-Violu,przyjdziecie dziś?
-No nie wiem bo teraz jesteśmy na zakupach,ale potem dam ci znać
-Okej
Skończyłam rozmawiać,a Leon wyszedł z przymierzalni
-Z kim rozmawiałaś?
-Aaaa,z takim chłopakiem
-Jakim?!
-No takim fajnym-Powiedziałam a Leon poszedł do kasy,chyba się obraził.
....
-Kochanie, żartowałam,to była Angie
-Wiem,wiem-Powiedział i wszedł do jakiegoś sklepu z butami.Postanowiłam poczekać przed sklepem.
..........
-Violu kochanie,kupiłem sobie dwie pary butów.Teraz możemy iść do domu-Oznajmił a ja wstałam z ławki i zajrzałam do torebki w której znajdowały się buty.
-No wreszcie,Verdas-Powiedziałam
-A tak w ogóle to co chciała Angie?-Spytał
-No chciała żebyśmy przyszli,ale powiedziałam że jesteśmy na zakupach i chyba nie przyjdziemy :D-Powiedziałam a on pocałował mnie w policzek
-No to nie idziemy,tylko idziemy do domu-Powiedział 


Hej,cześć,witam,siema
Jak widzicie rozdział bardzo krótki ale jakoś nie mam weny :D Bo jedna pani za mało mnie motywuje <33
Ciąg dalszy pojawi sie może jutro :D To zależy czy będę miała czas go napisać :)   






sobota, 30 sierpnia 2014

One Shot cz.3 (Ostatnia) - Udawana narzeczona

- To jest niemożliwe babciu. - Powiedział Leon.
- A to dlaczego?

* Leon spojrzał się na Violę, a ona wyszła. Jemu zebrało się na wytłumaczenia *

- Babciu, ja chcę jej zrobić niespodziankę. Pobierzemy się wtedy kiedy nie będzie miała o tym pojęcia. - Wyszeptał.
- Ale jak to? Panna młoda powinna o tym wiedzieć. - Domagała się wyjaśnień, Ernesta.
- Ech.. niczego nie rozumiesz. Ja chcę zrobić niespodzianke Violi i pobrać się z nią kiedy będzie miała na sobie suknie w czasie przymiarki. Z resztą nieważne.. Pewnie już się domyśliła o co w tym chodzi. - W końcu udało mu się przekonać babcie, do nie poruszania tematu.

Violetta
Mam nadzieję, że się nie wygadał. Bo tak się w to wkręciłam, że aż fajnie mi się udaje. [...] 
Matko co ja gadam? Byłam przeciwna temu, a teraz jestem zadowolona?! Coś się ze mną dzieję.. 


* Narzeczony wszedł do pokoju gdzie siedziała Viola *


- Nie martw się niczym. Nic nie powiedziałem o planie. - Uspokoił dziewczynę.
- To dobrze.
- Dobrze? Myślałem, że jesteś przeciwna oszukiwaniu... Czyżby Ci się to podobało? - Leon.
- Okej, masz mnie. Wkręciłam się w to. Zadowolony?
- Haha, wiedziałem. Przynajmniej spędzimy trochę czasu razem.
- Faktycznie to jest spory plus. W końcu przez te twoje "sprawy" w pracy w ogóle się nie widujemy.- Viola.
- Ech.. no racja. Przecież wiesz jak jest mi z tym ciężko. Chciałbym trochę odpocząć od tego i więcej czasu spędzać z Tobą.
- Ze mną? - Zdziwiła się.
- No, jako przyjaciele oczywiście. - Speszył się.
- Spoko, spoko.

* W trakcie rozmowy wszedł pies. *

- Hau! Hau!
- O, co to za mały szkrab. - Schyliła się, żeby go pogłaskać.
- Grrrr. - Pies nie za bardzo polubił nową koleżankę i gdy ta zbliżyła do niego rękę lekko ją ugryzł.
- Ał.. No wiesz. - Złapała się za rękę.
- Głupi pies. Spadaj stąd! Nie będziesz jej gryzł! - Powiedział zdenerwowany Leon i wskazał na drzwi.-
Zwierzak się posłuchał i wyszedł.
- Nic Ci nie jest Violu? Nie ugryzł się za mocno? - Zmartwił się.
- Nie, nie. W końcu jestem dla niego obca. Rozumiem jego reakcje. - Violetta.
- Nigdy tak się nie zachowuje. Przepraszam Cię za niego.
-  Nie ma sprawy.

* Rozmowa ciągła się i ciągła. Rodzice i babcia chłopaka musieli wyjechać w pilnej sprawie, a narzeczeństwo zostało samo w domku nad jeziorem.Po paru godzinach nadeszła pora wieczorna i po kolacji Leon wraz ze swoją przyjaciółką udał się na spacer. *

- Dobrze, że udało nam się od nich wyrwać. - Leon.
- Noo.. Przynajmniej nas nie będą ciągle wypytywać.
- To co tam powiesz?
- Em.. nic ciekawego. To pewne. - Odpowiedziała.
- Aha.. to kiepsko.
- A ty coś powiesz? - Spytała niepewnie.
- Też nic ciekawego.

* Spacerują już sobie paredziesiąt minut. W pewnym momencie Viola potyka się o konar, a Leon ją łapie *

- Dzięki...
- Nie ma za co.

* Stali tak pare minut i patrzy sobie prosto w oczy. W końcu Leon się odezwał *

- Wiesz co.. teraz widze jaka jesteś bardzo ładna. - Powiedział, usmięchając się.
- Dziękuję. - Odwzajemniła uśmiech.

* Po całym uśmiechaniu się do siebie, chłopak przybliżył swoją twarz do Violetty, ta zrobiła to samo. Wtedy między nimi dochodzi do pocałunku.. *

~ W tym samym czasie. ~

- Wiesz co Fran... - Zaczął Jeremiasz.
- Co?

~ Z powodu wielu godzin spędzonego czasu razem z Francescą, Jeremiasz postanawia powiedzieć jej co do niej czuje. ~

- Dużo czasu ze sobą spędzaliśmy w trakcie tego całego oszustwa no i głupio mi ci to mówić, ale wydaję mi się, że coś do Ciebie czuje. - Powiedział nieśmiało.
- Czyli, że się we mnie zakochałeś??
- Em.. no tak.
- Aha...
- Sorki, nie zwracaj na mnie uwagi.. - Odwrócił się i już chciał iść, gdy Francescka złapała go za rekę.
- Czekaj.. To co powiedziałeś było słodkie. Ja tez od dłuższego coś do Ciebie czuje.
- Naprawdę? - Otworzył oczy ze zdumienia.
- Tak, nie wyraźnie mówie? - Powiedziała żartobliwie.
- Wyraźnie, wyraźnie.. Po prostu nie moge w to uwierzyć..
- To uwierz - Uśmiechnęła się.
- Wciąż to dla mnie szok... tyle Ci powiem ;D
- No nie dziwie się.. Chyba nie na codzień dowiadujesz się, że ktoś się w Tobie zakochał. - Powiedziała.
- Racja. Ej, a własnie co do tego.. To może spróbujemy być ze sobą??
- Jasne. - Zgodziła się i przytuliła go.
- Ech.. teraz tylko trzeba wykombinować jak zeswatać Viole i Leona.. Oni naprawdę do siebie pasują...-Fran
- Może wymyślimy jakiś małe spotkanie towarzyskie?? Nikt nam nie będzie przeszkadzał, jego rodzice wyjechali.. A pomimo tego, że gościa nie trawie to chce żeby moja kuzynka była szczęśliwa. - Jeremiasz.
- Mam pomysł! - Wykrzykła i powiedziała wszystko co planuje.

~ Viola i Leon ~

( Chłopak, postawił dziewczynę na nogi i stali trzymając się za dłonie )

- Co to było? - Spytała się Viola.
- Pocałunek..
- Przecież jesteśmy przyjaciółmi... - Powiedziała.
- No racja..
- Udawajmy, że nic się nie stało. Nie chcę, żeby nasza przyjaźń się zniszczyła. - Violetta.
- Ech... [...] Dobrze. - Zgodził się.

* Po tej sytuacji wrócili do domu. Tam już na nich czekali Jeremiasz i Fran. *

- Już jesteśmy.. - Przywitał się, Leon. A Violetta bez słowa poszła na góre...
- Co jej jest? - Spytała się zmartwiona Fran.
- Ech.. nie wiem. Lepiej będzie jak ja i też pójdę do innego pokoju. - Powiedział i poszedł.

* Na górze Violetta siedziała na łóżku. Była w szoku.. *

Violetta
Nie mam pojęcia co się stało.. Jak ja teraz mu spojrze w oczy? To była taka niezręczna sytuacja.. Jednak coś poczułam, coś wisiało w powietrzu. Na dodatek te jego czułe spojrzenie odebrało mi rozum i doszło do pocałunku...  Ech nie wiem co robić. Chyba się w nim zakochałam, Jeremiasz miał rację. 


Leon

Jezu co ze mnie za debil! Pocałować swoją przyjaciółkę?! Tak się tylko mógł zachować idiota! Jak ja teraz z nią będę normalnie rozmawiać?! Po cholere mi to było? Na dodatek pomyślałem, że coś z tego będzie i uda mi się jej wyznać w końcu miłość, a tu ona wyjeżdża z przyjaciółmi. Muszę wreszcie to pojąć ona nie chce ze mną być i nie będzie chciała nigdy. I jeszcze wyjechałem jej z tym, że jest ładna.. Boże .. Powinienem coś wymyślić, żeby przeprosić za tą całą sytuację. Może zrobie jej niespodziankę.


* Do pokoju w którym siedziała Viola, weszła Fran. *


- Hej, coś się stało? - Spytała.
- Cześć Fran. Ech.. tak.
- Co?
- Byliśmy na spacerze i ja się potknęłam, a wtedy on mnie złapał no i biliśmy blisko siebie, potem powiedział że jestem bardzo ładna, a ja na to dziękuję i doszło do pocałunku .... - Powiedziała szybko na jednym wdechu.
- Łaał... No to grubo.
- Myślisz, że o tym nie wiem? Powiedz mi jak ja teraz mam z nim normalnie gadać?
- Podchodzisz, zaczynasz gadać. To nie takie trudne ;) - Fran.
- Wiesz co ja mu powiedziałam po tym?!
- Nie.
- Spytałam się co to było! Że jesteśmy przyjaciółmi! Jestem jakąś idiotką.. - Viola.
- Ojć..
- Dobra, ale no nie przejmuj się mną. Powiedz co tam u Ciebie i Jeremiasza. Dużo czasu spędziliście ze sobą.
- Jesteśmy razem. - Uśmiechnęła się do niej.
- Nie gadaj! Serio?
- Noms. Wiesz jaki on jest słodki? - Francesca.
-  Nie.. w końcu to tylko mój kuzyn ;D

* W dzień wyjazdu Violetta czuła się strasznie. Miała kaszel, katar i wszystko ją bolało. Dla jej własnego dobra, Leon wraz z Francesca i Jeremiaszem postanowili przełożyć wyjazd. *

- Violu, potrzebujesz czegoś? - Spytał się jej udawany narzeczony.
- Ech.. nie wiem. Mógłbyś mi przynieść szklankę wody?
- Jasne.

Violetta
Niedawno był ten straszny dzień z moim odpałem, a dzisiaj przeziębienie.. Na dodatek Leon się teraz musi mną zajmować, bo Fran i Jeremiasz pojechali na festiwal, który jest urządzany niedaleko tego miasteczka. Zostaliśmy w domu sami. Mam nadzieję, że to tylko przejściowe i szybko wyzdrowieje. 


( Chwile później, Leon przyniósł Violettcie wode i rosół ) .



- Już jestem. - Podszedł do jej łóżka i wręczył jej tace ze szklanką wody, lekami i rosołem.

- Nie prosiłam Cię o leki i rosół, ale bardzo Ci dziękuję.
- Nie ma sprawy.
- A co do tego pocałunku... - Zaczęła Viola.
- Nie mów mi więcej o nim. Wiem, że jesteśmy przyjaciółmi i tak nie powinno być. Bardzo Cię przepraszam też za tą sytuację. Pewnie przeze mnie poczułaś się niezręcznie. - Przerwał jej, Leon.
- Ech.. Dobrze.. Ale to też po części moja wina, więc nie czuj się winny.
- Wątpie. To nie ty nie mogłaś się powstrzymać przed pocałowaniem mnie. - Powiedział odwracając głowę.
- Czyli, że to było celowe? - Spytała.
- Em.. Tak podziałała atmosfera wokół nas, która panowała.
- Aha.. - Powiedziała i spuściła głowę w stronę rosołu.
- Ja lepiej może już pójdę. Muszę coś jeszcze załatwić.

( Przez całą chorobę, Leon opiekował się Violą tak dobrze jak tylko potrafił. Gdy raz miała wysoką gorączke chciał wołać pogotowie. Jednak ona się nie zgodziła, a on wciąż napierał. Stanęło na tym, że co 2 godziny zmieniał jej kompres i siedział przy jej łóżku całymi nocami. )

* Pare dni później atmosfera w domu była bardziej rozluźniona niż przedtem. *

- Chcielibyście z nami pójść na piknk? - Zaproponował Jeremiasz.
- Jasne nie ma problemu. I tak się już lepiej czuje i teraz zostało mi tylko wspomnienie z choroby.
- To, fajnie. Ide po Leona. ;D - Powiedziała Fran.

* Już na pikniku *

- Dobre Ci wyszły te kanapki, Fran. - Viola.
- Dzięki.
- To co tam powiecie? - Jeremiasz.
- Em.. no nic. - Viola.
- Leon, czemu siedzisz taki cichy? - Fran.
- Nie wiem.. Tak jakoś..

* Chwilę później Jeremiasz dostał sms'a. *

- Kto to? - Fran.
-  To z firmy. Nagła sprawa. Musimy jechać Fran.
- Może ja tez z wami pojadę? W końcu jestem szefem. - Leon.
- Nie ma takiej potrzeby. To dotyczy tylko mnie i Franceski.- Jeremiasz.
- Aha, no dobra. - Leon.
- To trzymajcie się. - Fran.

* Krótko po odejściu nowej pary, Violetta i Leon zaczęli swobodnie ze sobą rozmawiać, a nawet się wygłupiać. *

- Coś tu masz. - Leon, wskazał na jej nos.
- Co??
- To . - Chłopak ubrudził Violę na nosie bitą śmietaną z truskawki.
- Osz ty... - Dziewczyna próbowała się odegrać i gdy się śmiał, włożyła mu winogrono do ust.
- Mmm.. dobre. Nie wypał, Violetto. - Zaczał się śmiać.
- Ehe... - Sfrustrowana, wzięła bitą śmietanę i nalała mu ją na nos.
- No wiesz ty co... Zaraz Cię dorwę. - Zabrał jej dozownik ze śmietaną, a ta zaczęła przed nim uciekać. On natomiast ją gonił.
- Nie uciekaj. - Leon.
- Bo??? - Viola.
- Bo chce się odegrać.
- Haha. Nie uda Ci się ;D

* W końcu jednak ją złapał, a gdy to zrobił podniósł ją *

- A teraz pójdziesz ze mną. - Powiedział żartobliwie.
- Nie mogłabym na własnych nogach???
- Nie. - Zaśmiał się i szedł z nią.

* W końcu dotarli do altany obok domu. Był już wieczór.Wszędzie dookoła paliły się świece i lampy. Było bardzo romantycznie. Leon odłożył Violę na ziemię. *

- Da dam! - Leon.
- O matko, jak tu ślicznie!
- Podoba Ci się?
- No jasne! To była ta sprawa do załatwienia?
- Tak. Planowałem to od dobrych paru dni.
- Serio? Jeejku jakie to słodkie.
- A teraz chodź do środka.

(Złapał ją za rękę i zaprowadził do środka altany. Jak usiedli i już trochę rozmawiali zdobył się na odwagę, żeby jej powiedzieć coś o czym bardzo chciał . )

- Violetto, od dłuższego czasu rozpamiętuję tą sytuacje, na spacerze... I to co mi powiedziałaś, żebyśmy o tym zapomnieli. Ja nie potrafię o tym zapomnieć. Już długo też zbierałem się na odwagę, żeby Ci powiedzieć że mi się podobasz od samego początku. Cały czas się próbowałem powstrzymać, żeby czasem nie podejść i Cię nie przytulić.
- Naprawdę? Ja też tak mam. Poza tym myślisz, że zgodziłam się być twoją udawaną narzeczoną z tego powodu, że mi pożyczyłeś pieniądze, albo że się w to wkręciłam?? To mi pasowało. Dużo czasu dzięki temu z tobą spędziłam. A to co powiedziałam na spacerze nie mogłam sobie darować. Myślałam, że już Cię do mnie zniechęciłam. Na dodatek zgubiłam pierścionek zaręczynowy.. Musiał mi wypaść podczas uciekania.
- Nie przejmuj się nim. Kocham Cię i nic nigdy tego nie zmieni.
- Ja Ciebie też kocham.

* Chwilę później wyszli przed altanę, a Leon wyciągnął zapalone lampiony. *

- Ojej. Lampiony! - Ucieszyla się Viola.
- Wiem, że jak byłaś małą dziewczynką uwielbiałaś je puszczać razem z tatą. Więc pomyślałem, że to Cię ucieszy.
- Dobrze myślałeś.

( Podał jej jeden i jeden zostawił sobie. Potem je w tym samym czasie puścili. )

- Ale to pięknie wygląda. - Powiedziała.

*Violetta była wpatrzona w lampiony, a Leon patrzył się na jej uśmiechniętą twarz i nic się nie odezwał. *

Leon
Jejku.. Ona ślicznie wygląda w tym świetle księżyca.. Muszę się w końcu zebrać na odwagę, żeby zrobić to czego się tak bałem, bo inaczej strace szanse.

- Co tak się patrzysz? Mam coś na twarzy?
- Nie. Po prostu jesteś śliczna.
- Ty też jesteś niczego sobie. - Odpowiedziała.

( Nadeszła chwila ciszy.. Leon wyciągnął w końcu z kieszeni pierścionek zaręczynowy. )

- Violetto..
- Tak? - Spytała się.

*Chłopak klęknął przed nią na jedno kolano*

- Wyjdziesz za mnie?

Violetta
O matko to się dzieję naprawdę. Leon chce żebym była jego żoną!


- Tak!


( Narzeczony włożył jej pierścionek na palec, wstał i ją pocałował )



- Obiecuję, że już nigdy nas nic nie rozdzieli. - Leon.



THE END


I jak wam się podobał ONE SHOT - UDAWANA NARZECZONA?

Komentujcie ;) 


Ps. To jest już jak na razie ostatni One Shot i post napisany przeze mnie (mimo, że nie było ich tak dużo) z powodu roku szkolnego i dużej ilości nauki.



Więc jak możesz to napisz te pare słów w komentarzu żebym wiedziała co sądzisz o tym One Shot'cie. 



Pa,pa! 



~Roksi~ :*****



Rozdział 11.C.D

                                                               Violetta
Obudziłam się chyba dosyć wcześnie,przynajmniej tak mi sie wydawało.Obok mnie nie było Leona.Czyli znów poszedł do biura nie zważając na moje słowa.
Zeszłam do kuchni,o dziwo nie było żadnej karteczki.
Zaczęłam robić sobie śniadanie,gdy poczułam że ktoś zakrywa mi oczy,zaczęłam piszczeć 
-Spokojnie,to tylko ja-Powiedział Leon.
-O cud się stał,Leon nie poszedł do biura
-Violu...,kochanie
-Ohh,przestań,i lepiej biegnij do biura-Powiedziałam i opuściłam pomieszczenie.
Włączyłam sobie telewizor i położyłam się na kanapie.Po chwili dołączył do mnie Leon.Nie wytrzymałam i się do niego przytuliłam.
-Leo...
-Nic nie mów.-Powiedział i pocałował mnie w szyję.Byłam na niego zła,ale nie mogłam się na niego długo obrażać 
-Kochanie,proszę cię...Nie bądź już zła-Powiedział,a ja na niego spojrzałam
-Leon....nie jestem,ale zabolało mnie twoje zachowanie....Wychodziłeś do biura rano,jak spałam,wracałeś wieczorem,nie spędzaliśmy ze sobą w ogóle czasu.
-Wiem,przepraszam...-Powiedział i wziął swój dzwoniący telefon,z tej rozmowy wynikało że ma szybko przyjechać do biura.
-Kochanie,co się stało?-Spytałam 
-Kazali mi przyjechać szybko do biura..-Powiedział.Tak kochanie,zostaw mnie samą,jedź do biura...
-No to jedź...
-Nie jadę,zostanę z tobą.-Powiedział a ja się do niego uśmiechnęłam
-Jutro do biura idziemy razem-Powiedziałam
-Przecież,miałaś już tam nie chodzić,i się nie denerwować-Powiedział i wziął mnie na kolana
-Ale,chce chodzić,nie będę się denerwować.
-Kotek..ty masz chyba gorączkę.-Powiedział dotykając mojego czoła
-Serio?-Spytałam.Fakt źle się dziś czuje..
-Tak,myszko-Powiedział kładąc mnie na łóżku
-Przykryjesz mnie kocem?-Spytałam 
-Tak-Powiedział i mnie przykrył kocem,a sam położył się obok mnie.
-Wiesz...byłam wczoraj u twojej mamy.-Powiedziałam
-Po co?-Spytał
-Powiedzieć jej że jesteś niegrzeczny-Powiedziałam śmiejąc się,za chwilę on też się śmiał
-Przyznaj że jestem grzeczny-Powiedział bawiąc się moimi włosami.Oh Verdas nie nawidzę tego!
-Mmm....może trochę-Powiedziałam
-Trochę?-Spytał całując mnie.
-Tak.-Powiedziałam a on do całowanie dołączył łaskotki
-Proszęęęęe..prz...es...tań!-Powiedziałam śmiejąc się 
-Nie,kochanie,chyba że przyznasz że jestem grzeczny-Powiedział,przestając mnie łaskotać 
-Grzeczny chłopczyk-Powiedziałam a on wstał i wziął mnie na ręce.Pewnie znów mnie wrzuci do wanny.
-Gdzie mnie niesiesz?-Spytałam 
-No...do wanny-Powiedział śmiejąc się
-Proszę....nieee.Jestem chora-Powiedziałam
-Idziemy do kuchni.Już się tak nie bój-Powiedział
Weszliśmy do kuchni,Leoś posadził mnie na blacie,a sam zaczął coś gotować.
-Co ty robisz?-Spytałam 
-Robię pani rosół-Powiedział
-To ty rób a ja pójdę do pokoju
-Nie,nie,nie.Ja Cię zaniosę.-Powiedział biorąc mnie na ręcę.


Podoba się?
Miałam rozdzielić na jakiś czas Leonette,ale pewna pani mi nie pozwoliła :D <3
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ 




Rozdział 11

2 dni później.. 
                                                          Violetta
Ja i Leon ostatnio się od siebie oddaliliśmy,on całe dnie przesiaduję w biurze,czasami jak do mnie dzwoni to nie mam ochoty odbierać.Wychodzi jak ja śpię,a wraca późnym wieczorem.
Zeszłam na dół zrobić sobie kawę,na stole zobaczyłam śniadanie,i karteczkę na której było napisane:
Kochanie zjedz wszystko,będę o 19.
                                                                       Kocham Cię,Leon
Zgniotłam karteczkę i  wyrzuciłam ją do kosza.Wzięłam się za śniadanie,które zrobił Leon.Dziś chyba posiedzę sobie w domu.Ludmiła pojechała z Fede nad jezioro,a Fran wróciła do Londynu,bo zapomniała jakiś ważnych papierów do pracy.
Zjadłam śniadanie,i postanowiłam iść się ubrać.Wybrałam jakieś luźne ciuchy,i poszłam do łazienki. 
....
Siedzę przed telewizorem,i skaczę po kanałach,jak zwykle nie ma nic ciekawego do oglądania.Zaczęło mi się już poważnie nudzić,więc poszłam na małe zakupy.
Jestem już w sklepie,chyba kupię sobie jakiś płaszczyk...
Po kilku minutach szukania odpowiedniego na mnie rozmiaru,znalazłam piękny płaszczyk.
Był kremowy,a na dole miał ćwieki.Szkoda tylko że kosztuje 150 zł.No,ale nic,kupię go.
Poszłam do kasy,i zapłaciłam za zakup.Wyszłam ze sklepu,i poszłam kupić potrzebne składniki na naleśniki dla Leona.Wracając do domu wstąpiłam jeszcze do mamy Leona.Ostatnio często ją odwiedzam,bardzo ją lubię,jest taką wyluzowaną osobą.
-Cześć Violu-Powiedziała i zaprosiła mnie do środka
-Dzień,dobry.-Powiedziałam i poszłam z nią do kuchni
-Co cię do mnie sprowadza?-Spytała,i nalała mi trochę soku.
-Ahh...przyszłam bo nie chce mi się samej siedzieć,a wiem że odkąd pani mąż wyjeżdża w delegacje,pani samej się nudzi.-Powiedziałam a ona się uśmiechnęła
-Jak ci się układa z Leonem?-Spytała a ja nie wiedziałam co jej powiedzieć.Przecież nie będę kłamać....
-Od kilku dni źle...Powiedziałam,upijając łyk wcześniej nalanego soku
-Co się dzieję?-Spytała
-Leon,ostatnio siedzi całymi dniami w biurze,nie widzimy się całymi dniami...
-Może ma po prostu dużo pracy..-Tak,albo mnie zdradza
-Nie wiem co mam już o tym myśleć..
-Oj,kochana,wszystko się ułoży,a teraz chodź...upieczemy ciasto.-Powiedziała wyciągając potrzebne składniki.
-Dobrze...
-Widziałaś tą nową pracownice Leona?-Taaa,ewidentnie na niego leci.
-Tak,niestety tak....-Powiedziałam,i poczułam wibracje telefonu,to był Leon,nie odebrałam.Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
-Kto to?-Spytała mama Leona
-Aaa,koleżanka-Skłamałam
-Violu,wiem że to Leon.Czemu nie odbierzesz?-Spytała
-Ehh....nie mam ochoty.

2 godziny później wróciłam do domu,rozpakowałam wszystkie zakupione rzeczy,i poszłam się położyć.Zaczęłam płakać,nie wiem czemu,tak jakoś,jestem smutna,Leon mnie olewa,on myśli że jest wszystko w porządku,wcale tak nie jest.
Kilka minut później,ogarnęłam się trochę i poszłam do kuchni,zrobić naleśniki.
Po chwili poczułam że ktoś całuje mnie po szyji.To był Leon.Najwyraźniej przypomniał sobie o swojej dziewczynie.
-Zostaw mnie-Powiedziałam
-Kochanie,co się dzieje?-Spytał
-Co się dzieje?Ty się jeszcze pytasz?!-Krzyknęłam i poszłam do sypialni,w której się zamknęłam.Po kilku minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
-Przestań,i jedz sobie do biura,bo przecież to twoje nowe miejsce zamieszkania!-Krzyknęłam,chyba usłyszał.
-Skarbie,otwórz-Powiedział,jednak ja nie miałam takiego zamiaru.
-Nie!
-Kochanie,wszystko ci wytłumaczę.-Powiedział,a ja wstałam z łóżka i otworzyłam mu te cholerne drzwi.
-Kochanie,nie płacz-Powiedział,przytulając mnie do siebie,odepchnęłam go.
-Masz 3 minuty!-Powiedziałam
-Kochanie,pewnie chodzi ci o to że cały czas siedzę w biurze,ale mam ważne sprawy do załatwienia.To jest bardzo ważne
-Ja już nie jestem ważna prawda?!Najważniejsza jest praca.Wiesz co..jesteś żałosny!-Powiedziałam  i wyszłam z pokoju.
Jezuuu....jaki on jest żałosny! Nienawidzę go!Praca jest najważniejsza,ja to już się nie liczę.

Kilka godzin później.
Płakałam chyba z 2 godziny,Leon,cały czas jest w domu,i próbuje ze mną rozmawiać jednak,ja nie mam na to ochoty.Jestem już na max'a zmęczona,chyba pójdę się położyć.
Leże sobie i patrzę w telefon,do pokoju wchodzi Leon,kładzie sie obok mnie,i całuje lekko w usta i mówi ciche'przepraszam' ,nie mam ochoty już na awantury.Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy.


Witam! Jak widzicie jest kłótnia Leonetty,dla jednych dobrze dla innych źle.Nie wiem kiedy ich pogodzę....Ciąg dalszy pojawi się później :D
KOMentUJEsz=MOTywuJESz
 <3 








piątek, 29 sierpnia 2014

One Shot cz.2 - Udawana narzeczona

* Następny dzień, przyjazd rodziców *
~ Violetta, obudziła się wcześnie rano i już od tej pory (nawet w drodze do pracy) myślała tylko o jednym~

Violetta
Ech.. to już dzisiaj. Mam nadzieję, że ten cały "plan" Leona wypali i nie wpadniemy. Są jednak plusy i minusy. W plusach wiem, że jest to iż w końcu poznam rodzinę Leona i się do siebie zbliżymy. Niestety minusów jest jeszcze więcej : jedzie z nami mój kuzyn po to żeby mnie pilnował, bo mogę wszystko wygadać jego rodzicom, a jak to wszystko wyjdzie na jaw to bliscy uznają go za oszusta i straci od nich pomoc. Muszę postarać się, żeby poszło dobrze.

* Po dotarciu do pracy, Violetta poszła do Leona *

- Cześć, Leon mogę wejść?
- Tak, jasne.
- Mam wątpliwości.. - Powiedziała.
- Wątpliwości?? - Spojrzał się na dziewczyne niezrozumiale.
- A jak to nie wyjdzie??? Jak wpadniemy? Jak oni Ciebie i mnie uznają za oszustów? Myślałam, nad tym całą drogę i chyba źle robimy. Lepiej jest się przyznać. - Wydusiła z siebie.
- Violu, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Mam już nawet pierścionek zaręczynowy dla Ciebie. - Powiedział i wręczył go dziewczynie.
- Ech... Okej. - Odpowiedziała i założyła pierścionek na palec.
- To, po pracy jedziemy na lotnisko tak?
- Niech Ci będzie. - Przestała protestować.
- Fajnie, że się rozumiemy. - Uśmiechnął się do niej.
- Dobra, to ja wracam do roboty. Dużo papierów muszę przejrzeć. - Wstała i wyszła.

* W trakcie pracy podszedł do niej Jeremiasz *

- Siema. Jak Ci idzie?
- Em.. no wiesz jeszcze mi dużo zostało. A twoja praca idzie do przodu? - Odpowiedziała i spytała.
- Na razie nic nie mam.

* Violetta podrapała się po głowie. W tej chwili, kuzyn zauważył pierścionek *

- O, a co to?
- Pierścionek..  - Powiedziała niechętnie.
- No, widzę że pierścionek, ale zaręczynowy?
- Ech... Nie powinieneś być u siebie przy biurku? - Spytała się ironicznie.
- Powiedz mi o co chodzi.. To jest ten fałszywy pierścionek?
- Ciszej, no.  Dobrze wiesz o co w tym chodzi, a nawet jedziesz z nami i się specjalnie głupio pytasz, żeby sie cała frima dowiedziała To jest idiotyczne. - Zrobiła się poirytowana.
- Oj tam, oj tam. Gratuluje Ci tego "narzeczonego". Tylko żebyś się w nim podczas tego "udawania" nie zakochała. Bo w końcu jesteście ze sobą tak blisko, że nachodzi słowo "miłość" jak sie na Was patrzy.
- Zamknij się i idź do tej pracy. Denerwujesz mnie. - Wskazała ręką w stronę gdzie znajduje się jego miejsce pracy.
- Dobra, dobra. Zluzuj majty. - Powiedział i odszedł.

* Krótko po rozmowie, przyszła Francesca z dodatkowymi papierami. *

- Cześć, Violu. Słyszałam, że się zaręczyłaś. Czy to prawda? - Spytała sie zaciekawiona.
- Tak, tak. A skąd to wiesz?
- W firmie plotkują.
- Ech.. Wiedziałam, że z tego wyjdzie coś niedobrego, mówiłam mu. - Zaczęła mówić do siebie.
- O co chodzi?
- O nic.
- Mów , w tej chwili. Jesteś moją przyjaciółką muszę wiedzieć, co się z tobą dzieję. - Nalegała Francesca.

Violetta
Czy oni mi nie dadzą w końcu spokoju?! Wiem, że Fran to moja przyjaciółka, ale trochę przegina. Zachowuję się jak moja matka. Jak jej o tym wszystkim powiem, to dopiero będzie się na mnie Leon wściekał. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej i jest większe powodzenie planu. Skąd mogę wiedzieć czy się nie wygada? Nie brakuje mi ilości wstydu już od samego kuzyna, jeszcze jej mi brakowało : /  . Ech.. może jej wyjaśnie o co chodzi. Lepiej żeby się dowiedziała tego ode mnie niż od Jeremiasza. Poza tym jak się dowie to pojedzie ze mną i będzie mnie wspierać. W sumie to nawet się opłaca. 

~ Po wielu rozmyślaniach w końcu jej przyjaciółka już o wszystkim wiedziała i postanowiła z nią pojechać dla wsparcia jednak się nie rzucać za bardzo w oczy. A Violetta od tamtej pory chodziła cała zdenerwowana i była ostrożna w rozmowie, żeby jej się nic nie wymskneło przypadkiem. Bo niestety sama o tym wie, że nie potrafi tak dobrze kłamać, a co dopiero udawać kogoś kim nie jest. Miała pełno wątpliwości. Jednak po pracy pojechała na lotnisko i przeżyła szok po tym co się dowiedziała od rodziców Leona. ~

- Witam, Was dzieci. - Przywitał się ojciec.
- Dzień dobry, panu. - Viola.
- Czesć tato. Dobrze, że już jesteście. - Leon.
- A o mnie zapomnieliście? - Odezwała się sfrustrowana matka.
- Nie, mamo. Skądże. Najlepsze na końcu. - Leon.
- Witam, panią. - Przywitała się niepewnie Viola.
- Mamy dla Was niespodzianke. - Mama.
- Jaką? - Spojrzał się pytająco na rodziców, a potem na Violette, Leon.
- Jedziemy do naszego domu nad jeziorem. - Ojciec.
- Aha... dobrze wiedzieć. - Spojrzała się w ziemie, Viola.
- Nie cieszycie się? - Ojciec
- Cieszymy, cieszymy. - Leon.

* W drodze nad jezioro. *

Leon 
Co oni wymyślili? Mieli pomieszkać u mnie, a Violka nie miała się wgl z nimi spotykać. Teraz wszystko się może wydarzyć. Mam nadzieję, że moja narzeczona nie wygada się pod presją... Przynajmniej czuję się pewniej, że pojechali z nami Jeremiasz i Francesca. Marne pocieszenie, ale w końcu jakieś jest. 

Violetta
O mój Boże! Jak takie coś można uznać za niespodziankę?! To jest kiepska komedia! Zaczynam żałować, tego że uległam prośbą mojego przyjaciela i wmieszałam się w to bagno.

* Gdy już dotarli, na ich nieszczęście pojawił się ktoś jeszcze.. Babcia Leona. *

- Mamo! Jak dobrze Cię widzieć. - Podbiegła matka, do babci Leona.
- Cześć, kochanie. - Przywitała się babcia, Ernesta.
- Babcia?! - Leon.
- Tak, wnuczku, ja.

* Violetta złapała za przedramie narzeczonego i odwróciła go w swoją stronę *

- Jaka babcia? O co w tym chodzi?
- No, ja tez nie wiem. Sam się zdziwiłem.
- Sprawa się jeszcze bardziej pokomplikuje, no!
- Wiem, Violu! A teraz cicho i postaraj się udawać zadowoloną.
- Łatwo Ci mówić. - Viola.

~ Gdy się już wszyscy przywitali, zaczęto rozdzielać pokoje. Leon i Viola dostali pokój razem z dwu osobym łóżkiem. Co nie za bardzo się spodobało dziewczynie. Więc, żeby nie robić afery postanowili, że Leon będzie spać na podłodze, a Violetta w łóżku i gdy ktoś miał wejść, będą udawać, że spali razem. Natomiast Francesca dostała pokój z Jeremiaszem tyle, że z osobnymi łóżkami.~

Violetta
Jezu.. Na dodatek ten pokój. Tragedia. Na szczęście, Leon jest dobrym człowiekiem i postanowił spać na podłodze przez cały pobyt. Ech.. ale źle się z tym czuje. Z drugiej strony jakbym poprosiła o inny pokój to by się zaczęli wypytywać czemu narzeczeństwo nie chce spać ze sobą razem w łóżku. 

Leon
Moi rodzice mnie już denerwują. Wymyślają niewiadomo co. Jeśli wpadniemy to będzie jeszcze gorzej. A obawiam się najbardziej tego, że mogą naciskać na ślub przed wyjazdem stąd. Przecież Violetta się na to nie zgodzi... Jestem w kropce. :/ 

* Następnego dnia przy śniadaniu *

- No, to powiedzcie mi dzieci drogie kiedy i gdzie zamierzacie się pobrać. - Spytała zafascynowana babcia.

 * Violetta słysząc to zakrztusiła się wodą. *

- Jeszcze nie myśleliśmy nad tym... - Powiedział Leon, jednocześnie pomagając Violi.
- Jak to? - Ojciec.
- Mam pomysł! Pobierzcie się tutaj pod koniec przyjazdu! - Powiedziała, babcia.


Co wydarzy się dalej??? Czy Violetta i Leon zgodzą się na wzięcie ślubu? Dowiecie się czytając kolejną część ONE SHOT'A - UDAWANA NARZECZONA!  Komentujcie i wyraźcie swoje zdanie ;) 

~Roksi~

Rozdział 10.C.D

                                                           Violetta
Właśnie jedziemy na koncert.Ja i Fran siedzimy z tyłu a chłopaki z przodu.
Nawet nam nie powiedzieli jakie miejsca zarezerwowali.
-Długo jeszcze?-Spytałam znudzona jazdą
-Jeszcze 30 minut powiedział-Marco,i włączył radio,akurat leciała ulubiona piosenka Fran,no i nie obyło się bez śpiewania.
-Kochanie,możesz trochę ciszej śpiewać?-Spytał Marco.Fakt,Fran dość głośno śpiewała.
-Coś ci się nie podoba?!-Krzyknęła Fran.Ohhh czy oni zawszę muszą się kłócić?
-Wszystko mi się podoba ale trochę za głośno śpiewasz-Powiedział,już miałam się odezwać,gdy poczułam wibrację telefonu,dostałam esemesa od....Leona?!Po co Leon  mi pisze esemesy?Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam esemesa w którym było napisane:Kochanie,nudzi mi się.Popiszesz ze mną?.Odpisałam mu:Tak
I tak zaczęło się nasze esemesowanie.
Od Leoś:Co będziemy robić wieczorem?
Do Leoś:Na pewno nie to co chcesz.
Od Leoś:No to w takim razie co?:D
Do Leoś:Będziemy spać.
Od Leoś:Fajnie,będę się przytulał
Do Leoś:A kiedy ty się nie przytulasz?
Od Leoś:Wczoraj się nie przytulałem 
Do Leoś:Mógłbyś ich uciszyć?
Od Leoś:Już się robi
-Nie jesteście tu sami!-Powiedział Leon,a oni natychmiastowo się uciszyli.
Nie minęło nawet 10 minut,a już byliśmy na miejscu,i dzięki bogu.Bo ja już z nimi nie mogłam wytrzymać,Fran krzyczała,Marco krzyczał.....MASAKRA
-Chodź kochanie,my ich zostawimy samych-Powiedział Leon,i złapał mnie za rękę
-Gdzie idziemy?-Spytałam,a on wskazał na ławeczkę stojącą kilka metrów od naszego samochodu.
-Jak oni tak będą się kłócić,to zostawimy ich tu samych.
-Ehh.....zaraz się pogodzą 
-Nie bądź tego taka pewna-Powiedział,i objął mnie w pasie.
-Która godzina?-Spytałam,a on wyciągnął w kieszeni swojego czarnego IPhon'a
-16:28-Powiedział a ja się do niego przytuliłam.
-Wiesz,że cię kocham?-Spytałam a ja dałam mu buziaka w policzek.
-Wiem.
-Miałaś rację.....już się pogodzili.-Powiedział Leon,i wskazał na całujących się Fran i Marco
-Oh....oni są jacyś dziwni,tylko my jesteśmy całkiem normalni-Powiedziałam odrywając się od Leona.
-Ej..
-No co?
-Przytul się-Powiedział,a ja znów się do niego przytuliłam.
-Gołąbeczki idziemy!-Krzyknął Marco,a my wstaliśmy i podeszliśmy do nich.
-Już się pogodziliście?-Spytał Leon,a Marco twierdząco pokiwał głową
-No dobrze,chodźmy już na tą halę-Powiedziała Fran
2 godziny później.
Koncert zaczął się już na dobre,niestety musimy stać,ale to nic.Ważne że w ogóle pojechaliśmy na ten koncert.Leon i Marco poszli po coś do picia,bo stwierdzili że zaraz będzie kolejka.Właśnie teraz śpiewają nasza ulubioną piosenkę,ja i Fran zaczęłyśmy po cichu ją śpiewać. Poczułam że ktoś obejmuję mnie od tyłu,wiedziałam że to jest Leon.Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.Chwilę później,Marco musiał wziąść Fran na barana,bo zaczęły ją boleć nogi,W sumie to mnie też już bolą.Uśmiechnęłam się do Leona,a on zrobił to samo co Marco-czyli wziął mnie na barana.
50 minut później
Koncert chwilowo został przerwany,bo jakieś dwie walnięte dziewczyny wbiegły na scenę,i zaczęły piszczeć.Po chwili jakiś gościu wyszedł na scenę i powiedział że koncertu już nie będzie,bo jeden chłopak z zespołu,został podrapany przez jaką antyfankę.Musiała to być jedna z tych dziewczyn,która weszła na scenę. Co się dzieje z tymi ludźmi....
No cóż..trzeba wracać do domu,bo co będziemy robić?
4 godziny później...
Nareszcie jesteśmy w domu,jest już późno,więc chyba pójdę wziąść kąpiel,a potem się położę.
-Kochanie,idę się wykąpać.Zrobisz mi kanapkę?-Spytałam
-Oczywiście,skarbie-Powiedział i mnie pocałował.



Hej,hej,hej.Jak widzicie napisałam ciąg dalszy 10 rozdziału,nie wiem czy wam się będzie podobać,ale mam nadzieję że będzie :D
Druga część ONE SHOT'A pojawi się jakoś pod wieczór
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rozdział 11 może ale to może napisze wieczorem,zależy czy będę pozytywne komentarze pod tym rozdziałem.



czwartek, 28 sierpnia 2014

One Shot cz.1 - Udawana narzeczona

Występują:
Violetta - bliska przyjaciółka, szefa firmy w której pracuje (Leona). Wybrała pracę w przedsiębiorstwie, bo jej tata też szedł tą drogą i osiągnął sukces. Dorywczo uczęszcza w pomocy zwierzętom w schronisku.
Leon - bliski przyjaciel Violetty, szef dużej firmy w centrum miasta. Jego rodzina mieszka daleko i przyjeżdża raz na jakiś czas. Przez dużą ilość pracy nie ma za bardzo czasu na przyjemności.
Ann - Matka Leona. Pracuje już od 20 lat w kancelarii adwokackiej w Londynie i pomaga finansowo synowi. Według swojego syna jest bardzo upartą i wredną osobą.
Carol - Ojciec Leona. Pracuje w banku, w dziale oszczędności. Dorywczo jest doradcą finansowym.
Jeremiasz - Kuzyn Violetty. Pracuje w tej samej firmie co ona i szczerze nienawidzi swojego szefa.
Francesca - Przyjaciółka Violi. Pracuje w fundacji zajmującej się pomaganiem osobom niepełnosprawnym. Mimo wielu zajęć, dorywczo pracuje w firmie Leona jako recepcjonistka na pół etatu.
Fisiek - Pies mamy Leona. Jest największym pupilkiem w rodzinie.

Udawana narzeczona. Część 1 (One Shot)
* Przy biurku, wpatrzona w okno, siedzi zamyślona Violetta *
Violetta
Kolejny dzień w pracy. Jak na razie zapowiada się spokojnie, bez żadnych problemów finansowych, które trzeba rozwiązywać.. Niestety wciąż pozostaje mi nierozwiązana sprawa z czynszem, który trzeba uregulować. 

- Cześć.  - Zabrzmiał znajomy głos.
- O, to ty Leon - Powiedziała Violetta.
- Nad czym tak myślisz? - Zapytał.
- O niczym.
- Dlatego jesteś taka zdenerwowana? - Próbował, dociec prawdy.
- Nie jestem. - Zaprzeczyła.
- Przecież, widzę. Znamy się nie od dziś.
- Ech.. Chodzi o ten czynsz. Nie wiem jak sobie z nim poradzić. Wciąż mam nieuregulowany i w końcu mnie wyrzucą z mieszkania. - Powiedziała zmartwiona.
- A ile tego masz do spłaty?
- Ponad tysiąc złoty. Nie płaciłam dłuższy czas, przez problemy firmy.

Violetta
Po tym jak mu to powiedziałam, wyciągnął z portfela plik pieniędzy i zaczął je liczyć przed moim nosem. Po co on to robi? Czyżby chciał mi te pieniądze podarować?

- Masz tu 1,700. Powinno wystarczyć. - Powiedział, wręczając jej plik pieniędzy.
- Ale ja tego nie mogę przyjąć. Mówiąc co mi leży na sercu nie chciałam, żeby to wyglądało tak jakbym chciała od Ciebie pieniędzy. - Odparła i oddała mu pieniądze.
- Wiem. Ja to robię tylko dlatego, że nie chcę żebyś wylądowała na ulicy.
- Leon, naprawdę jestem Ci z tego powodu wdzięczna, ale to jest strasznie dużo pieniędzy i nie dałabym rady Ci ich szybko oddać jak już zapłacę. - Powiedziała dziewczyna.
- Violetto, weź je. Są bardziej Tobie potrzebne niż mi, a oddasz kiedy będziesz mogła.
- Ech.. - poczuła się niepewnie co do swoich postanowień
- Bierz. - Podał jej plik, a ona wreszcie go wzięła.
- Bardzo Ci dziękuję. - Wstała i przytuliła swojego przyjaciela.
- Nie ma sprawy. A teraz wybacz, muszę wracać do pracy. - pożegnał się i odszedł.

Violetta
Nie wierzę, w to co się przed chwilą stało. Dał mi ponad tysiąc złoty i na dodatek po tym jak odmówiłam wciąż nalegał, żebym wzięła pieniądze. On jest naprawdę świetnym przyjacielem. Dzięki niemu nie wyląduje na ulicy.

* Kolejnego dnia., Violetta wchodzi do pokoju Leona, a on rozmawia przez telefon i widać, że jest bardzo zdenerwowany *
- Dobrze. W takim razie czekam na Was jutro na lotnisku z narzeczoną. - Powiedział poddenerwowanie chłopak i skończył rozmowę.

Violetta
Czyżby, Leon ma narzeczoną?! I nic mi o tym nie wspomniał? Myślałam, że wciąż jest sam.. Poza tym mówił mi, że nawet nie ma czasu na spotykanie się z dziewczyną, a co dopiero na śluby!

- Em... przeszkadzam? - Zapytała niepewnie Viola.
- Nie.
- Co się stało? - Spytała.
- Nic. Moi rodzicie przyjeżdżają jutro. - Powiedział.
- Przecież to chyba dobrze. Dawno się z nimi nie widziałeś.
- Ale czy ty nie rozumiesz, że muszę być tam z moją narzeczoną? - W którymś momencie wkradł mu się głośniejszy ton.
- To aż takie złe? - Rzekła, zmieszana.
- Ja nie mam narzeczonej! A gdy moi rodzice się o tym dowiedzą to przestaną mi pomagać finansowo.
- Przecież jesteś dorosły.
- Ty myślisz, że mi to samo z siebie wszystko przyszło? Ta cała firma? Pracownicy? Wyjście z problemów?
- Ech.. no nie.
- Oni mi wciąż pomagali, bo myśleli że mam na utrzymaniu siebie i narzeczoną! A teraz jak to wyjdzie na jaw to wiesz co to będzie?! - Leon.
- Spokojnie. Źle zrobiłeś, że okłamałeś rodziców, ale stało się. Teraz musisz z tego wybrnąć. - Próbowała pomóc.
- Wiem! Wiem już co zrobić!
- Co? - Viola.
- Znajdę sobie narzeczoną.
- Przecież to jest niemożliwe, żebyś sobie znalazł narzeczoną w jeden dzień. Przecież oni przyjeżdżają jutro.-Uświadomiła mu to, przyjaciółka.
- Ty. - Powiedział.
- Co ja?
- Ty zostaniesz moją narzeczoną. Udawaną rzecz jasna.
- Zwariowałeś?! Mam Ci pomóc w tym oszustwie?!
- Proszę Cię Violu. Ja Ci pomogłem gdy miałaś problem z czynszem. - Wykorzystał sytuację z poprzedniego dnia.
- Ale, ale...
- To jak będzie???? - Powiedział.
- Okej. A ile to ma trwać?
- Dopóki nie pojadą. Podejrzewam, że około tydzień, dwa. - Leon.
- Dobra, dobra...
- Dziękuję Ci ! Jesteś wspaniała! - Mówiąc, to przytulił mocno swoją (już) narzeczoną.


Co będzie działo się dalej? Czy plan wypali i rodzice nabiorą się na udawaną narzeczoną? Zobaczycie w 2 części ONE SHOT'A - UDAWANA NARZECZONA. Komentujcie ;)
~Roksi~

Kilka pytań...

Mam do was kilka pytań.....odpowiadajcie na nie w komentarzach,a więc:
1.Podoba wam się wygląd bloga?
2.Podobają wam się rozdziały?
3.Codziennie mają się pojawiać rozdziały?
4.Czy właścicielka  bloga ma napisać ONE SHOTA?
5.O jakiej parze napisać post?
6.Co jeszcze można zmienić w wyglądzie bloga?

Odpowiadajcie ! :D
 

Rozdział 10

                                                               Violetta
 Wstałam około 9,Leona nie było w domu,pewnie zmienił zdanie i poszedł do biura.
Weszłam do kuchni i zobaczyłam leżącą na stole karteczkę na której było napisane:
                Kochanie,będę o 11 :* 
Odłożyłam karteczkę i wzięłam się za robienie kawy.
15 minut później,poszłam do salonu.Włączyłam sobie telewizor.
2 godziny później Leon wrócił do domu z bukietem kwiatów
-Piękne kwiaty dla pięknej pani-Powiedział i wręczył mi bukiet kwiatów
-Dziękuje-Powiedziałam i pocałowałam go w policzek
-Jak się czujesz?-Spytał
-Dobrze
-Widzisz,jak zostaje w domu to się czujesz dobrze-Powiedział
-Taa...
-Co dziś robimy?
-Nie wiem,zależy co ty chcesz robić-Powiedziałam a Leon się cwaniaczko uśmiechnął
-Nie to miałam na mysli Verdas
-Ohh,Violu-Powiedział
-Zadzwonię do Ludmiły-Powiedziałam i wzięłam do ręki telefon...
-Hej,Viola
-Cześć Ludmiła,co robisz?
-A wiesz...szykuję się,bo idę na randkę z Fede
-Pogodziliście się?
-Tak,wszystko sobie wytłumaczyliśmy
-No dobrze to cieszę się.Jak wrócisz to zadzwoń
-Okej to ,pa

-Ludmiła pogodziła się z Fede-Powiedziałam do Leona
-O..to super! 
-Idą dziś na randkę-Powiedziałam
-Mam dla ciebie niespodziankę-Powiedział
-Jaką?
-Idziemy na koncert razem z Francescą i Marco-Powiedział,a ja go przytuliłam .Leoś mnie zabiera na koncert!.
-Super,supr,super!Dziękuje,kochanie-Powiedziałam
-No,ale teraz idź się szykować 
-A na którą jest koncert?-Spytałam
-Na 18 ale jedzie się 3 godziny
-Okej,to idę-Powiedziałam i wbiegłam do łazienki
 Zrobiłam sobie makijaż,włosy zostawiłam rozpuszczone,i zaczęłam szukać jakiś sensownych ciuchów,ciekawe jak ubierze się Francesca. Po 15 minutach szukania,wybrałam to:

                                                                        
Zeszłam na dół,tam czekał już na mnie Leon.
-Mmm pięknie wyglądasz-Powiedział i mnie pocałował
-Dziękuje,a zapomniałam spytać,na kogo koncert idziemy?-Spytałam
-Idziemy na koncert waszego ulubionego zespołu -Powiedział,a ja nie mogłam uwierzyć.Idziemy na koncert naszego ulubionego zespołu! Fran już pewnie oszalała z radości :D



Ohhh,męczycie mnie! Rozdział miał być dopiero wieczorem,ale się zlitowałam.Pisałam go 2 godziny,ponieważ wszystko cię zacinało itd.
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ <3
 CIĄG DALSZY BĘDZIE PÓŹNIEJ
 


 
 

INFORMACJA

Hej,chciałabym was poinformować że rozdział 10 będzie dopiero wieczorkiem :D
A dziś właścicielka bloga napisze 1 część ONE SHOTA! <3

I JESZCZE CHCIAŁABYM WAM POWIEDZIEĆ ŻE VIOLA NA RAZIE NIE BĘDZIE W CIĄŻY,MOŻE ZA JAKIEŚ KILKA ROZDZIAŁÓW,ALE PAMIĘTAJCIE..MUSZĄ BYĆ KOMENTARZE <3
 

środa, 27 sierpnia 2014

Rozdział 9.C.D

                                                              Violetta 
2 godziny później...Nadal czuje się źle,byłam z Leonem u lekarza ale on nic nie stwierdził.Powiedział że to na tle nerwowym,ale przecież ja się niczym nie denerwuje.
-Violu,może ty jesteś w ciąży?-Spytał.Hahaha,ja w ciąży?!To niemożliwe
-Nie jestem,na pewno-Powiedziałam,chociaż......to nie wykluczone
-Albo druga opcja,jak ja idę do biura to się boisz że Eliza będzie mnie podrywać itd.-Powiedział biorąc mnie na kolana.
-Trochę się boje...ale to na pewno nie od tego.-Trochę?!To chyba za mało powiedziane.
-To od czego tak się dzieje?
-Nie wiem..-powiedziałam,przytulając się do niego 
                     
                                                              Leon 
Może Viola naprawdę się boi że Eliza będzie mnie podrywać,i potem dojdzie do czegoś...
Jutro też zostanę w domu,wolę posiedzieć z nią.
5 minut później...
Viola,już powoli zasypiała.Jak uśnie to będzie spała z jakieś 2 godziny,czyli będę miał czas na przygotowanie kolacji.
20 minut później...
Viola już na dobre usnęła,zaniosłem ją na górę do pokoju.A sam zaczołem przygotowywać kolację.
1,5 godziny później
                                                     Violetta
Obudziłam się w sypialni,z tego co pamiętam zasnęłam w salonie,czyli Leoś musiał mnie przenieść.Postanowiłam zejść na dół,do Leona.
Weszłam do kuchni,Leon mnie nie zauważył,zakryłam mu oczy dłońmi.
-Kto to?-Spytałam
-Najpiękniejsza dziewczyna na świecie?
-Hmm...zgadł pan,panie Verdas-Powiedziałam a on się odwrócił,i mnie pocałował 
-Panno Castillo,proszę usiąść.-Powiedział a ja się zaśmiałam 
-Dobrze-Powiedziałam i usiadłam,przyglądając mu się.
-Jutro też nie idę do biura.-Powiedział
-Dlaczego?-Spytałam
-Wolę posiedzieć ze swoją dziewczyną.-Powiedział 
-Ahaa...a co,źle się czuje?-
-Tak ;D-Powiedział,a ja do niego podeszłam
-Kochasz mnie?-Spytałam.Czasami lubię tak sobie popytać,tak dla pewności ;/0
-Co to za pytanie?
-No pytam,Leon
-Kochanie...-Powiedział łapiąc mnie za ręcę.
-Kocham cię bardzo-Dokończył
-To dobrze,ja też cię kocham-Powiedziałam,a on posadził mnie na blacie.
-Kochanie..chciałabyś mnie dzieci?-Spytał tak prosto z mostu 
-Chciałabym,ale nie teraz,a ty?-Spytałam 
-Ja też chciałbym ale nie teraz-Powiedział i pocałował mnie w czoło
-A mniej więcej kiedy?-Spytałam.
-Nie wiem..za rok-Powiedział i się uśmiechnął
-Wyjeżdżamy gdzieś na sylwestra?-Spytałam,chociaż do sylwestra jeszcze 3 miesiące
-Tak,ale nie powiem ci gdzie-Powiedział
-No proszę,powiedz
-Nie,kochanie.To niespodzianka-Powiedział,a ja się uśmiechnęłam
-No dobrze,dobrze
-A teraz siadaj przy stole,bo będziesz jeść,gdybyś spała dłużej przygotował bym coś więcej.
-Dobra,dobra
2 godziny później.
Po zjedzonej kolacji,Leon wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Tam zaczął mnie całować..


Trololoolo,tak prezentuje się ciąg dalszy,krótki bo krótki ale mi sie podoba. :D :D :D
Chyba każdy wie jak skończyła się ta noc :D
KoMEntUJesZ=MOTYWUJESZ!


Rozdział 9

                                                        Violetta
Obudziłam się całkowicie wyspana,obok mnie spał jeszcze Leon,postanowiłam nie wstawać i trochę sobie poleżeć,wzięłam do ręki telefon i włączyłam Facebook'a.
Kilka minut później zaczęło mi się nudzić,więc wstałam i poszłam do kuchni.
30 minut później  poszłam do sypialni obudzić Leona.
-Leoś,wstawaj-Powiedziałam cicho,szturchając go lekko w ramię.
-Która godzina?-Spytał otwierając oczy,i lekko uśmiechając się 
-8:00,mamy godzinę-Powiedziałam
-Nie idziemy dziś do biura-Powiedział,pociągając mnie na łóżko
-Jak nie idziemy?-Spytałam
-Normalnie,dziś siedzimy w domu.A po drugie to Eliza chce się zwolnić z pracy więc będziemy musieli poszukać kogoś innego.
-Tak wiem,Eliza mi sama mówiła.-Powiedziałam
-Co dziś będziemy robić?-Spytał
-Nie wiem...Leon....Ciekawe czy ta nowa sekretarka będzie cię tak podrywać jak tamta.
-Oj,kochanie...
-No co?
-Przestań już..żadna mnie nie podrywa-Powiedział, całując mnie w szyję.Taaa żadna go nie podrywa,bardzo śmieszne
-Idziemy dziś do kina?-Spytałam
-Okej,na co?-Spytał.
-Hmm....'Dary Anioła,miasto kości'?-Zaproponowałam
-Dobrze,to ja zobaczę o której godzinie to leci.
-Okej,to ja idę ci zrobić śniadanie.
........
Zakołowało mi się w głowie,i już miałam upaść,ale Leon mnie podtrzymał.Nie wiem co ze mną jest,Cały czas mi się kołuje w głowie
-Kochanie co się dzieje?-Spytał
-Kołuje mi się w głowie-Powiedziałam,a on wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu na łóżko.
-Pójdźmy do lekarza-Zaproponował 
-Może jutro.
-Skarbie,źle się czujesz.pójdziemy dziś
-Nie,Leon




Hej,dziś bardzo krótki rozdział,ale później napisze ciąg dalszy.I tak w ogóle to ten rozdział mi się wcale nie podoba...
KoMeNtUjEsZ=MoTyWuJeSz
                                                   

wtorek, 26 sierpnia 2014

Bromila - początki + Pocałunek w 3 sezonie!

Para, którą dzisiaj postanowiłam opisać jest Bromila czyli Broadway i Camila. Poznali się po tym jak Broadway dołączył do Studia21 zaczęło się to w 1 sezonie Violetty. Już od samego początku spotkania między nimi zaiskrzyło. W końcu po wielu trudach zostali parą od 64 odcinka do końca 1 sezonu Violetty. 

Jednak to jeszcze nie cała ich przygoda. W 2 sezonie będzie im jeszcze ciężej, bo po rozstaniu Camila zacznie szukać swojej "zielonej kropki", a przez pewny okres czasu był nią Seba (perkusista zespołu Rock Bones). Przyglądał się temu niestety wciąż Broadway i był bardzo zazdrosny o nowe relacje dziewczyny. Wkrótce Seba musiał wyjechać z zespołem w trasę koncertową, przez co nie był w kontakcie z Camilą. Ta natomiast wciąż do niego wydzwaniała i wysyłała mu esemesy. Doczekała się dopiero odpowiedzi po ponad 30 - stu wiadomościach, w której było napisane że jej "wielka miłość" ją zostawia. W trakcie odczytywania tego, wszedł Broadway tłumaczący co to znaczyło, ponieważ dziewczyna myślała że to list miłosny. Ostro i oschle obrał to w słowa, dlatego Camila go znienawidziła ( a tak przynajmniej sądził ). W końcu jednak "zielona kropka" wraca i oznacza to koniec przygody z poszukiwaniem księcia z bajki. Natomiast gdy nadeszły zadania w parach Bromila musiała przygotować wspólnie choreografie na zajęcia z Gregorio. Wtedy podczas jednej z prób wyznają sobie miłość.


Bromila pojawia się również w Violetcie 3 i znów po małej sprzeczce w 7 odcinku się godzą po pocałunku, który dała Broadway'owi na zgodę Camila.

Przypomnę Wam jeszcze jej piękne momenty:



I JAK WAM SIĘ PODOBAŁO? KOMENTUJCIE :)
~Roksi~