piątek, 29 sierpnia 2014

Rozdział 10.C.D

                                                           Violetta
Właśnie jedziemy na koncert.Ja i Fran siedzimy z tyłu a chłopaki z przodu.
Nawet nam nie powiedzieli jakie miejsca zarezerwowali.
-Długo jeszcze?-Spytałam znudzona jazdą
-Jeszcze 30 minut powiedział-Marco,i włączył radio,akurat leciała ulubiona piosenka Fran,no i nie obyło się bez śpiewania.
-Kochanie,możesz trochę ciszej śpiewać?-Spytał Marco.Fakt,Fran dość głośno śpiewała.
-Coś ci się nie podoba?!-Krzyknęła Fran.Ohhh czy oni zawszę muszą się kłócić?
-Wszystko mi się podoba ale trochę za głośno śpiewasz-Powiedział,już miałam się odezwać,gdy poczułam wibrację telefonu,dostałam esemesa od....Leona?!Po co Leon  mi pisze esemesy?Wyciągnęłam telefon z kieszeni i odczytałam esemesa w którym było napisane:Kochanie,nudzi mi się.Popiszesz ze mną?.Odpisałam mu:Tak
I tak zaczęło się nasze esemesowanie.
Od Leoś:Co będziemy robić wieczorem?
Do Leoś:Na pewno nie to co chcesz.
Od Leoś:No to w takim razie co?:D
Do Leoś:Będziemy spać.
Od Leoś:Fajnie,będę się przytulał
Do Leoś:A kiedy ty się nie przytulasz?
Od Leoś:Wczoraj się nie przytulałem 
Do Leoś:Mógłbyś ich uciszyć?
Od Leoś:Już się robi
-Nie jesteście tu sami!-Powiedział Leon,a oni natychmiastowo się uciszyli.
Nie minęło nawet 10 minut,a już byliśmy na miejscu,i dzięki bogu.Bo ja już z nimi nie mogłam wytrzymać,Fran krzyczała,Marco krzyczał.....MASAKRA
-Chodź kochanie,my ich zostawimy samych-Powiedział Leon,i złapał mnie za rękę
-Gdzie idziemy?-Spytałam,a on wskazał na ławeczkę stojącą kilka metrów od naszego samochodu.
-Jak oni tak będą się kłócić,to zostawimy ich tu samych.
-Ehh.....zaraz się pogodzą 
-Nie bądź tego taka pewna-Powiedział,i objął mnie w pasie.
-Która godzina?-Spytałam,a on wyciągnął w kieszeni swojego czarnego IPhon'a
-16:28-Powiedział a ja się do niego przytuliłam.
-Wiesz,że cię kocham?-Spytałam a ja dałam mu buziaka w policzek.
-Wiem.
-Miałaś rację.....już się pogodzili.-Powiedział Leon,i wskazał na całujących się Fran i Marco
-Oh....oni są jacyś dziwni,tylko my jesteśmy całkiem normalni-Powiedziałam odrywając się od Leona.
-Ej..
-No co?
-Przytul się-Powiedział,a ja znów się do niego przytuliłam.
-Gołąbeczki idziemy!-Krzyknął Marco,a my wstaliśmy i podeszliśmy do nich.
-Już się pogodziliście?-Spytał Leon,a Marco twierdząco pokiwał głową
-No dobrze,chodźmy już na tą halę-Powiedziała Fran
2 godziny później.
Koncert zaczął się już na dobre,niestety musimy stać,ale to nic.Ważne że w ogóle pojechaliśmy na ten koncert.Leon i Marco poszli po coś do picia,bo stwierdzili że zaraz będzie kolejka.Właśnie teraz śpiewają nasza ulubioną piosenkę,ja i Fran zaczęłyśmy po cichu ją śpiewać. Poczułam że ktoś obejmuję mnie od tyłu,wiedziałam że to jest Leon.Odwróciłam się do niego i uśmiechnęłam.Chwilę później,Marco musiał wziąść Fran na barana,bo zaczęły ją boleć nogi,W sumie to mnie też już bolą.Uśmiechnęłam się do Leona,a on zrobił to samo co Marco-czyli wziął mnie na barana.
50 minut później
Koncert chwilowo został przerwany,bo jakieś dwie walnięte dziewczyny wbiegły na scenę,i zaczęły piszczeć.Po chwili jakiś gościu wyszedł na scenę i powiedział że koncertu już nie będzie,bo jeden chłopak z zespołu,został podrapany przez jaką antyfankę.Musiała to być jedna z tych dziewczyn,która weszła na scenę. Co się dzieje z tymi ludźmi....
No cóż..trzeba wracać do domu,bo co będziemy robić?
4 godziny później...
Nareszcie jesteśmy w domu,jest już późno,więc chyba pójdę wziąść kąpiel,a potem się położę.
-Kochanie,idę się wykąpać.Zrobisz mi kanapkę?-Spytałam
-Oczywiście,skarbie-Powiedział i mnie pocałował.



Hej,hej,hej.Jak widzicie napisałam ciąg dalszy 10 rozdziału,nie wiem czy wam się będzie podobać,ale mam nadzieję że będzie :D
Druga część ONE SHOT'A pojawi się jakoś pod wieczór
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ

Rozdział 11 może ale to może napisze wieczorem,zależy czy będę pozytywne komentarze pod tym rozdziałem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz