Violetta - bliska przyjaciółka, szefa firmy w której pracuje (Leona). Wybrała pracę w przedsiębiorstwie, bo jej tata też szedł tą drogą i osiągnął sukces. Dorywczo uczęszcza w pomocy zwierzętom w schronisku.
Leon - bliski przyjaciel Violetty, szef dużej firmy w centrum miasta. Jego rodzina mieszka daleko i przyjeżdża raz na jakiś czas. Przez dużą ilość pracy nie ma za bardzo czasu na przyjemności.
Ann - Matka Leona. Pracuje już od 20 lat w kancelarii adwokackiej w Londynie i pomaga finansowo synowi. Według swojego syna jest bardzo upartą i wredną osobą.
Carol - Ojciec Leona. Pracuje w banku, w dziale oszczędności. Dorywczo jest doradcą finansowym.
Jeremiasz - Kuzyn Violetty. Pracuje w tej samej firmie co ona i szczerze nienawidzi swojego szefa.
Francesca - Przyjaciółka Violi. Pracuje w fundacji zajmującej się pomaganiem osobom niepełnosprawnym. Mimo wielu zajęć, dorywczo pracuje w firmie Leona jako recepcjonistka na pół etatu.
Fisiek - Pies mamy Leona. Jest największym pupilkiem w rodzinie.
Udawana narzeczona. Część 1 (One Shot)
* Przy biurku, wpatrzona w okno, siedzi zamyślona Violetta *
Violetta
Kolejny dzień w pracy. Jak na razie zapowiada się spokojnie, bez żadnych problemów finansowych, które trzeba rozwiązywać.. Niestety wciąż pozostaje mi nierozwiązana sprawa z czynszem, który trzeba uregulować.
- Cześć. - Zabrzmiał znajomy głos.
- O, to ty Leon - Powiedziała Violetta.
- Nad czym tak myślisz? - Zapytał.
- O niczym.
- Dlatego jesteś taka zdenerwowana? - Próbował, dociec prawdy.
- Nie jestem. - Zaprzeczyła.
- Przecież, widzę. Znamy się nie od dziś.
- Ech.. Chodzi o ten czynsz. Nie wiem jak sobie z nim poradzić. Wciąż mam nieuregulowany i w końcu mnie wyrzucą z mieszkania. - Powiedziała zmartwiona.
- A ile tego masz do spłaty?
- Ponad tysiąc złoty. Nie płaciłam dłuższy czas, przez problemy firmy.
Violetta
Po tym jak mu to powiedziałam, wyciągnął z portfela plik pieniędzy i zaczął je liczyć przed moim nosem. Po co on to robi? Czyżby chciał mi te pieniądze podarować?
- Masz tu 1,700. Powinno wystarczyć. - Powiedział, wręczając jej plik pieniędzy.
- Ale ja tego nie mogę przyjąć. Mówiąc co mi leży na sercu nie chciałam, żeby to wyglądało tak jakbym chciała od Ciebie pieniędzy. - Odparła i oddała mu pieniądze.
- Wiem. Ja to robię tylko dlatego, że nie chcę żebyś wylądowała na ulicy.
- Leon, naprawdę jestem Ci z tego powodu wdzięczna, ale to jest strasznie dużo pieniędzy i nie dałabym rady Ci ich szybko oddać jak już zapłacę. - Powiedziała dziewczyna.
- Violetto, weź je. Są bardziej Tobie potrzebne niż mi, a oddasz kiedy będziesz mogła.
- Ech.. - poczuła się niepewnie co do swoich postanowień
- Bierz. - Podał jej plik, a ona wreszcie go wzięła.
- Bardzo Ci dziękuję. - Wstała i przytuliła swojego przyjaciela.
- Nie ma sprawy. A teraz wybacz, muszę wracać do pracy. - pożegnał się i odszedł.
Violetta
Nie wierzę, w to co się przed chwilą stało. Dał mi ponad tysiąc złoty i na dodatek po tym jak odmówiłam wciąż nalegał, żebym wzięła pieniądze. On jest naprawdę świetnym przyjacielem. Dzięki niemu nie wyląduje na ulicy.
* Kolejnego dnia., Violetta wchodzi do pokoju Leona, a on rozmawia przez telefon i widać, że jest bardzo zdenerwowany *
- Dobrze. W takim razie czekam na Was jutro na lotnisku z narzeczoną. - Powiedział poddenerwowanie chłopak i skończył rozmowę.
Violetta
Czyżby, Leon ma narzeczoną?! I nic mi o tym nie wspomniał? Myślałam, że wciąż jest sam.. Poza tym mówił mi, że nawet nie ma czasu na spotykanie się z dziewczyną, a co dopiero na śluby!
- Em... przeszkadzam? - Zapytała niepewnie Viola.
- Nie.
- Co się stało? - Spytała.
- Nic. Moi rodzicie przyjeżdżają jutro. - Powiedział.
- Przecież to chyba dobrze. Dawno się z nimi nie widziałeś.
- Ale czy ty nie rozumiesz, że muszę być tam z moją narzeczoną? - W którymś momencie wkradł mu się głośniejszy ton.
- To aż takie złe? - Rzekła, zmieszana.
- Ja nie mam narzeczonej! A gdy moi rodzice się o tym dowiedzą to przestaną mi pomagać finansowo.
- Przecież jesteś dorosły.
- Ty myślisz, że mi to samo z siebie wszystko przyszło? Ta cała firma? Pracownicy? Wyjście z problemów?
- Ech.. no nie.
- Oni mi wciąż pomagali, bo myśleli że mam na utrzymaniu siebie i narzeczoną! A teraz jak to wyjdzie na jaw to wiesz co to będzie?! - Leon.
- Spokojnie. Źle zrobiłeś, że okłamałeś rodziców, ale stało się. Teraz musisz z tego wybrnąć. - Próbowała pomóc.
- Wiem! Wiem już co zrobić!
- Co? - Viola.
- Znajdę sobie narzeczoną.
- Przecież to jest niemożliwe, żebyś sobie znalazł narzeczoną w jeden dzień. Przecież oni przyjeżdżają jutro.-Uświadomiła mu to, przyjaciółka.
- Ty. - Powiedział.
- Co ja?
- Ty zostaniesz moją narzeczoną. Udawaną rzecz jasna.
- Zwariowałeś?! Mam Ci pomóc w tym oszustwie?!
- Proszę Cię Violu. Ja Ci pomogłem gdy miałaś problem z czynszem. - Wykorzystał sytuację z poprzedniego dnia.
- Ale, ale...
- To jak będzie???? - Powiedział.
- Okej. A ile to ma trwać?
- Dopóki nie pojadą. Podejrzewam, że około tydzień, dwa. - Leon.
- Dobra, dobra...
- Dziękuję Ci ! Jesteś wspaniała! - Mówiąc, to przytulił mocno swoją (już) narzeczoną.
Co będzie działo się dalej? Czy plan wypali i rodzice nabiorą się na udawaną narzeczoną? Zobaczycie w 2 części ONE SHOT'A - UDAWANA NARZECZONA. Komentujcie ;)
~Roksi~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz