* Następny dzień, przyjazd rodziców *
~ Violetta, obudziła się wcześnie rano i już od tej pory (nawet w drodze do pracy) myślała tylko o jednym~
Violetta
Ech.. to już dzisiaj. Mam nadzieję, że ten cały "plan" Leona wypali i nie wpadniemy. Są jednak plusy i minusy. W plusach wiem, że jest to iż w końcu poznam rodzinę Leona i się do siebie zbliżymy. Niestety minusów jest jeszcze więcej : jedzie z nami mój kuzyn po to żeby mnie pilnował, bo mogę wszystko wygadać jego rodzicom, a jak to wszystko wyjdzie na jaw to bliscy uznają go za oszusta i straci od nich pomoc. Muszę postarać się, żeby poszło dobrze.
* Po dotarciu do pracy, Violetta poszła do Leona *
- Cześć, Leon mogę wejść?
- Tak, jasne.
- Mam wątpliwości.. - Powiedziała.
- Wątpliwości?? - Spojrzał się na dziewczyne niezrozumiale.
- A jak to nie wyjdzie??? Jak wpadniemy? Jak oni Ciebie i mnie uznają za oszustów? Myślałam, nad tym całą drogę i chyba źle robimy. Lepiej jest się przyznać. - Wydusiła z siebie.
- Violu, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Mam już nawet pierścionek zaręczynowy dla Ciebie. - Powiedział i wręczył go dziewczynie.
- Ech... Okej. - Odpowiedziała i założyła pierścionek na palec.
- To, po pracy jedziemy na lotnisko tak?
- Niech Ci będzie. - Przestała protestować.
- Fajnie, że się rozumiemy. - Uśmiechnął się do niej.
- Dobra, to ja wracam do roboty. Dużo papierów muszę przejrzeć. - Wstała i wyszła.
* W trakcie pracy podszedł do niej Jeremiasz *
- Siema. Jak Ci idzie?
- Em.. no wiesz jeszcze mi dużo zostało. A twoja praca idzie do przodu? - Odpowiedziała i spytała.
- Na razie nic nie mam.
* Violetta podrapała się po głowie. W tej chwili, kuzyn zauważył pierścionek *
- O, a co to?
- Pierścionek.. - Powiedziała niechętnie.
- No, widzę że pierścionek, ale zaręczynowy?
- Ech... Nie powinieneś być u siebie przy biurku? - Spytała się ironicznie.
- Powiedz mi o co chodzi.. To jest ten fałszywy pierścionek?
- Ciszej, no. Dobrze wiesz o co w tym chodzi, a nawet jedziesz z nami i się specjalnie głupio pytasz, żeby sie cała frima dowiedziała To jest idiotyczne. - Zrobiła się poirytowana.
- Oj tam, oj tam. Gratuluje Ci tego "narzeczonego". Tylko żebyś się w nim podczas tego "udawania" nie zakochała. Bo w końcu jesteście ze sobą tak blisko, że nachodzi słowo "miłość" jak sie na Was patrzy.
- Zamknij się i idź do tej pracy. Denerwujesz mnie. - Wskazała ręką w stronę gdzie znajduje się jego miejsce pracy.
- Dobra, dobra. Zluzuj majty. - Powiedział i odszedł.
* Krótko po rozmowie, przyszła Francesca z dodatkowymi papierami. *
- Cześć, Violu. Słyszałam, że się zaręczyłaś. Czy to prawda? - Spytała sie zaciekawiona.
- Tak, tak. A skąd to wiesz?
- W firmie plotkują.
- Ech.. Wiedziałam, że z tego wyjdzie coś niedobrego, mówiłam mu. - Zaczęła mówić do siebie.
- O co chodzi?
- O nic.
- Mów , w tej chwili. Jesteś moją przyjaciółką muszę wiedzieć, co się z tobą dzieję. - Nalegała Francesca.
Violetta
Czy oni mi nie dadzą w końcu spokoju?! Wiem, że Fran to moja przyjaciółka, ale trochę przegina. Zachowuję się jak moja matka. Jak jej o tym wszystkim powiem, to dopiero będzie się na mnie Leon wściekał. Im mniej osób o tym wie, tym lepiej i jest większe powodzenie planu. Skąd mogę wiedzieć czy się nie wygada? Nie brakuje mi ilości wstydu już od samego kuzyna, jeszcze jej mi brakowało : / . Ech.. może jej wyjaśnie o co chodzi. Lepiej żeby się dowiedziała tego ode mnie niż od Jeremiasza. Poza tym jak się dowie to pojedzie ze mną i będzie mnie wspierać. W sumie to nawet się opłaca.
~ Po wielu rozmyślaniach w końcu jej przyjaciółka już o wszystkim wiedziała i postanowiła z nią pojechać dla wsparcia jednak się nie rzucać za bardzo w oczy. A Violetta od tamtej pory chodziła cała zdenerwowana i była ostrożna w rozmowie, żeby jej się nic nie wymskneło przypadkiem. Bo niestety sama o tym wie, że nie potrafi tak dobrze kłamać, a co dopiero udawać kogoś kim nie jest. Miała pełno wątpliwości. Jednak po pracy pojechała na lotnisko i przeżyła szok po tym co się dowiedziała od rodziców Leona. ~
- Witam, Was dzieci. - Przywitał się ojciec.
- Dzień dobry, panu. - Viola.
- Czesć tato. Dobrze, że już jesteście. - Leon.
- A o mnie zapomnieliście? - Odezwała się sfrustrowana matka.
- Nie, mamo. Skądże. Najlepsze na końcu. - Leon.
- Witam, panią. - Przywitała się niepewnie Viola.
- Mamy dla Was niespodzianke. - Mama.
- Jaką? - Spojrzał się pytająco na rodziców, a potem na Violette, Leon.
- Jedziemy do naszego domu nad jeziorem. - Ojciec.
- Aha... dobrze wiedzieć. - Spojrzała się w ziemie, Viola.
- Nie cieszycie się? - Ojciec
- Cieszymy, cieszymy. - Leon.
* W drodze nad jezioro. *
Leon
Co oni wymyślili? Mieli pomieszkać u mnie, a Violka nie miała się wgl z nimi spotykać. Teraz wszystko się może wydarzyć. Mam nadzieję, że moja narzeczona nie wygada się pod presją... Przynajmniej czuję się pewniej, że pojechali z nami Jeremiasz i Francesca. Marne pocieszenie, ale w końcu jakieś jest.
Violetta
O mój Boże! Jak takie coś można uznać za niespodziankę?! To jest kiepska komedia! Zaczynam żałować, tego że uległam prośbą mojego przyjaciela i wmieszałam się w to bagno.
* Gdy już dotarli, na ich nieszczęście pojawił się ktoś jeszcze.. Babcia Leona. *
- Mamo! Jak dobrze Cię widzieć. - Podbiegła matka, do babci Leona.
- Cześć, kochanie. - Przywitała się babcia, Ernesta.
- Babcia?! - Leon.
- Tak, wnuczku, ja.
* Violetta złapała za przedramie narzeczonego i odwróciła go w swoją stronę *
- Jaka babcia? O co w tym chodzi?
- No, ja tez nie wiem. Sam się zdziwiłem.
- Sprawa się jeszcze bardziej pokomplikuje, no!
- Wiem, Violu! A teraz cicho i postaraj się udawać zadowoloną.
- Łatwo Ci mówić. - Viola.
~ Gdy się już wszyscy przywitali, zaczęto rozdzielać pokoje. Leon i Viola dostali pokój razem z dwu osobym łóżkiem. Co nie za bardzo się spodobało dziewczynie. Więc, żeby nie robić afery postanowili, że Leon będzie spać na podłodze, a Violetta w łóżku i gdy ktoś miał wejść, będą udawać, że spali razem. Natomiast Francesca dostała pokój z Jeremiaszem tyle, że z osobnymi łóżkami.~
Violetta
Jezu.. Na dodatek ten pokój. Tragedia. Na szczęście, Leon jest dobrym człowiekiem i postanowił spać na podłodze przez cały pobyt. Ech.. ale źle się z tym czuje. Z drugiej strony jakbym poprosiła o inny pokój to by się zaczęli wypytywać czemu narzeczeństwo nie chce spać ze sobą razem w łóżku.
Leon
Moi rodzice mnie już denerwują. Wymyślają niewiadomo co. Jeśli wpadniemy to będzie jeszcze gorzej. A obawiam się najbardziej tego, że mogą naciskać na ślub przed wyjazdem stąd. Przecież Violetta się na to nie zgodzi... Jestem w kropce. :/
* Następnego dnia przy śniadaniu *
- No, to powiedzcie mi dzieci drogie kiedy i gdzie zamierzacie się pobrać. - Spytała zafascynowana babcia.
* Violetta słysząc to zakrztusiła się wodą. *
- Jeszcze nie myśleliśmy nad tym... - Powiedział Leon, jednocześnie pomagając Violi.
- Jak to? - Ojciec.
- Mam pomysł! Pobierzcie się tutaj pod koniec przyjazdu! - Powiedziała, babcia.
Co wydarzy się dalej??? Czy Violetta i Leon zgodzą się na wzięcie ślubu? Dowiecie się czytając kolejną część ONE SHOT'A - UDAWANA NARZECZONA! Komentujcie i wyraźcie swoje zdanie ;)
~Roksi~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz