Moja koleżanka postanowiła spróbować swoich sił na bloggerze. Serdecznie zapraszam:
PROSTA DUSZA
Posty będą codziennie, sama czytam i powiem Wam, że nawet to do mnie dociera. Chyba każdej z nas przyda się poczytać o własnych punktach widzenia. ;')
Οροωιαδαηια - Լεοηεττα ღ
sobota, 4 marca 2017
czwartek, 4 czerwca 2015
Lodovica World Tour 2015
Jeśli jeszcze nie jesteście niczego pewni, ten post wszystko rozjaśni. (A przynajmniej mam taką nadzieję).
LODOLIVE 2015 NA ŚWIECIE
Miejsca dotyczące kolejności występów są następujące. Zwyciężają, zajmując pierwsze miejsce - Włochy, na drugim jest natomiast Polska, a na trzecim Rosja. Resztę widać na zdjęciu powyżej. A pierwszy czerwcowy koncert odbędzie się w San Daniele Del Friuli Ci, co już byli na koncertach w lutym, chwalą się swoimi zdjęciami na twitterze, instagramie itd. Bilety, drogie nie były więc można tak się nie przejmować ceną w Polsce. c;
POLSKA
A teraz.. Szczegóły dotyczące naszego rodzimego kraju. Oficjalnie ogłaszam, że koncert odbędzie się 28 czerwca w Warszawie w Arenie Ursynów! Bilety można było kupić na stronie www.ebilet.pl . Szkoda, że jest to w miejscu, gdzie jest około 2000 miejsc? A nas jest o wiele więcej.
Jest to naprawdę ogromne wydarzenie, które następuje, jednocześnie poprzedzając trasę koncertową Violetta Live. Odbędzie się u nas! Czyż to nie wspaniale? Ostatnio było głośno o tym, że Dudu była mile zaskoczona publicznością w Łodzi. Możemy być z siebie dumni. Szkoda, że nie zabawi u nas dłużej, ale to i tak jest moim zdaniem wielkie wyróżnienie. A więc.. Kto nie kupił biletów, niech żałuje, ponieważ w maju były pogłoski o ostatnich biletach i to w nie najlepszych sektorach. Jeśli nie miałaś/eś tyle szczęścia i nie udało ci się zdobyć wejściówki na koncert, możesz liczyć na powrót idolki. (Jest to mało pocieszające, ale cóż.. ) Teraz, tylko czekamy.
Wiem, że trochę późno wstawiłam notkę. xD Ale przynajmniej jest. xD Hańbą byłoby nie napisanie specjalnego posta, poświęconego Dudu.
Wielki powrót!
Ech.. Jak widzę nic się nie zmieniło. Powiem tyle; szkoda. Najwyraźniej opowiadanie nie będzie ciągnięte. Będę wstawiała posty dotyczący Violetta 3. Jest już czerwiec, więc mam w końcu, więcej wolnego czasu, który zamierzam poświęcić na blog, książkę i czytanie. Nie obiecuję, że znowu wszystko ruszy pełną parą. Wiem na pewno, że będę się starać. Jeśli któraś z Was jest w 6 klasie, to raczej powinna wiedzieć co się działo przez cały kwiecień i maj w szkole. Szczególnie gdy ma się bardzo wymagające nauczycielki. A jak wytłumaczę moją nieobecność? ZŁOŚLIWOŚĆ RZECZY MARTWYCH oraz brak czasu. Jestem osobą, która robi wszystko na ostatnią chwilę więc no.. Ciężko mi to potem robić w try-mi-ga (czy jak to tam się piszę). Wstawię dzisiaj post na temat Lodovici Comello. c; No.. to do zobaczyska. ;'D
sobota, 11 kwietnia 2015
Doczekam się?
Hejo.. Czy Wy w ogóle żyjecie? ;o
Czekam już parę dni, na pojawienie się pod ostatnim rozdziałem komentarzy.
Serio?
2 komentarze?
Więcej dajecie 1+. Eh.. co ja mam zrobić? Czy to oznacza koniec opowiadania?
Nie wiem.. Kochani.. Blog ma już ponad rok. Jestem tu z Wami od samego początku.
Głupio to wygląda, że mam tak mało komentarzy. ._. Nie uważacie?
Po co mam pisać skoro nikt tego pewnie nie czyta? ;'D
Z tego powodu (co większość zapewne zauważyła) spróbowałam swoich sił na wattpadzie.
Jeśli macie odrobinę chęci to zapraszam Was przy okazji na moją książkę pt. " Szczęście w nieszczęściu".
Każdy rozdział = nowy tweet na TT. Więc jeśli ktoś ma, to tam możecie się dowiedzieć o moich działaniach.
Przy okazji dziękuję za prawie 34 tysiące odsłon. c;
Pozdrawiam ;*
wtorek, 7 kwietnia 2015
Rozdział 16
*Przeczytaj notkę pod rozdziałem* PS. Czytasz na własną odpowiedzialność.
Tydzień później.. Mieszkam już razem z Leonem. Odkryłam, że faktycznie jesteśmy rodziną. W sobotę wieczorem usiadliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać zdjęcia z albumu.
- Hah. No nieźle Leon. Jestem ciekawa jak ta rozgwiazda wylądowała na miejscu Twojego - zakrył mi usta.
- Nie kończ. Wiem, że to jest śmieszne. - zaczerwienił się ze wstydu.
- Mógłbyś zabrać tą łapę z mojej buzi? - zgromiłam go wzrokiem.
- A, tak. Wybacz. - ruchliwie zrobił to, o co go prosiłam.
- Dziękuję. - ach.. I ten mój sarkastyczny uśmieszek.
- Violu..?
- Hm? - zamruczałam przewijając kolejne kartki.
- Dobrze Ci ze mną? - w tym oto momencie zakrztusiłam się własną śliną. No zajebiście. To było takie z gracją.. (Poczujcie ten sarkazm)
- Skąd takie pytanie? - zrobiłam wielkie oczy.
- A z ciekawości... To jak?
- Hm.. Nie jestem pewna. - wstałam z kanapy i skierowałam się do kuchni.
- Co? Gdzie idziesz? - ruszył za mną jak popażony.
- Idę coś sobie zrobić do jedzenia. - uśmiechnęłam się przez ramię.
- Ale po co? Nie możesz mi odpowiedzieć? - stanął oparty o framugę drzwi.
- Kurde. Jestem głodna. Przestań być napalony. - przewróciłam oczami i wyjęłam to co było mi potrzebne.
- Myślisz, że łatwo skoro jesteś taka seksowna? - poczułam jego ręce na swojej talii, a także delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Nie przesadzaj. - posmarowałam sobie jedną kromkę chleba.
- Nie śmiałbym. - ścisnął mój pośladek, a ja podskoczyłam z piskiem. Nóż wypadł mi z dłoni i upadł na podłogę, brudząc przy tym kafelki.
- Verdas! Daj mi spokój! Chciałabym zrobić sobie kanapkę, a Ty mi to uniemożliwiasz. Jak tak dalej pójdzie to będziesz spał na podłodze przywiązany do kaloryfera. - burknęłam po tym jak się odwróciłam do niego przodem.
- Dobrze, dobrze. - uniósł ręce w geście poddania się.
- A teraz sio! - wskazałam na wyjście.
- Pewnie Cię podnieciłem. - powiedział jeszcze za nim wyszedł. Za odpowiedź otrzymał ścierkę kuchenną na twarzy.
- Oo nie. Tak się bawić nie będziemy. - rzucił się w moim kierunku. Podniósł mnie i posadził na blacie. Oby dwie dłonie umieścił po prawej i lewej stronie mojego ciała. Następnie zaczął mnie całować po szyi.
- Czy Ty masz w planach mnie zgwałcić? - uniosłam jedną brew.
- Możliwe. Pamiętaj żeby się nie opierać, bo będzie boleć. A tego nie chcemy. - po tym jak oznajmił mi co zamierza, położył mnie na marmurowym blacie oraz ściągnął ze mnie bluzkę. Zostałam w biustonoszu. - Mmm.. Jesteś taka piękna. - dodał i rozpoczął składanie wilgotnych śladów na moim brzuchu. Przez to cicho pojękiwałam. - Gotowa na kolejną fazę? - uśmiechnął się łobuzersko widząc, że mi się to podoba.
- A co Ty na to żebym ja, ją przeprowadziła na Tobie? - umieściłam swój palec na jego torsie oblizując przy tym wargi.
- Kusząca propozycja. Chętnie ulegnę. - ściągnął mnie z blatu.
- Zamknij oczy. Zrobię coś specjalnego. - powiedziałam przygryzając płatek jego ucha.
- Mhm. Już się nie mogę doczekać. - posłuchał mnie. Ja korzystając z okazji zdjęłam jego spodnie i związałam mu sznurówki butów. Wyjęłam z lodówki bitą śmietanę i nalałam mu jej na nos, a potem wysmarowałam nią jego już nagi tors. Dawałam co jakiś czas znaki, że wciąż tu jestem. Gdy już był uspokojony, zrobiłam mu zdjęcie moją komórka i wybiegłam po cichu do łazienki, śmiejąc się.
- Violetta! Pożałujesz tego! - usłyszałam za sobą jego rozpaczliwy głos. Byłam już wtedy w pomieszczeniu, do którego się kierowałam pare minut wcześniej. Oglądałam fotkę, którą zrobiłam i dosłownie tarzałam się po kafelkach. Gdy już je miałam wstawić na FB, do moich uszu dotarł dźwięk odkluczanych drzwi.
- Mam Cię! - widząc przed sobą Leona pisnęłam z przerażenia. - Ładnie to tak?
- Tak. Należało Ci się. Trzeba było mnie nie molestować. - nie mogłam powstrzymać się ze śmiechu.
- A więc śmieszy Cię to? Dobrze. Jak sobie chcesz. - podszedł do kabiny prysznicowej i odkręcił kurek z zimną wodą. Potem wrócił, wziął mnie za rękę i pociągnął pod strumień lodowatej cieczy. Stał tam ze mną.
- Przeprosisz? - dodał.
- Nie. - trzymałam się przy swoim. Podobała mi się ta zabawa. Leon nie czekając na dalszą wypowiedź, przycisnął mnie do ściany i uniósł moje ręce. Wpił się w me usta. Odwzajemniłam pocałunek, a potem nasze języki toczyły bitwę ze sobą. Pogrążona w przyjemności zaplotłam swoje nogi na jego torsie.
- Czyżby Ci się kochanie podobało? - powiedział robiąc malinkę na mojej szyi.
- Możliwe. Ale wiesz, że będę chora?
- Trudno. Muszę Cię ukarać. - potem już tylko czułam jak schodzi ustami coraz niżej. Stałam na nogach i tylko marzyłam żeby już przeszedł do rzeczy, bo trudno takie coś wytrzymać.
- Verdas, skończ to. Proszę. - cicho pojękiwałam, gdy ten mnie całował.
- Nie mogę. Na tym polega Twoja pokuta. - uśmiechnął się łobuzersko.
**************************************************************************
Hejo moi drodzy. Jak widzicie jest zboczony rozdział. xD Nie wierzę, że go napisałam. Nie dawajcie mi tych 1+ tylko piszcie komentarze. Nie wiem czy mam dalej to ciągnąć czy nie. Na serio. 5 komów -> next
~Rokseł
Tini i Jorge w DDTVN!
Hejo. Właśnie obejrzałam na stronie Dzień Dobry TVN. Główni bohaterzy telenoweli "Violetta" podczas wywiadu z Gabi Drzewiecką. Opowiadali o swojej trasie po Europie i o przeżyciach, które towarzyszyły im podczas koncertu w Polsce. Tutaj macie filmiki ;
Czyż to nie wspaniałe? ;'D
Czyż to nie wspaniałe? ;'D
poniedziałek, 6 kwietnia 2015
Urodzinowy One Shot cz.1
Ona - młoda i uzdolniona muzycznie kobieta. Ma rękę do rajdów samochodowych.
On - młody buntownik. Zdobywca wielu pucharów w wyścigach szybkimi maszynami. Opłacany zabójca.
Tą dwójkę czeka dużo niebezpieczeństw. Verdas dostaje zlecenie zamordowania Castillo. Zostanie wynagrodzony pokaźną sumą pieniędzy. Czy podczas tego dojdzie do zbliżenia ofiary i jej mordercy?
- Co mam dokładnie zrobić? - próbował się dowiedzieć czegoś więcej.
- Powinieneś ją w sobie rozkochać. Jest świadkiem przekazu fałszywych pieniędzy. Nie można pozwolić, aby poszła z tym na policję. - Leon zrobił widoczny grymas na twarzy.
- Za bardzo wykombinowałeś. Nie dziw się, że ktoś to zauważył. W końcu to się działo po starciu na torze. - stanął przed drewnianym biurkiem, patrząc w oczy swojemu zleceniodawcy.
- Albo to robisz, albo spierdalaj. Proste. Nie będę się z Tobą bawił Verdas. - oparł łokcie o blat. Badał uważnie ruchy mężczyzny.
- Oby dwoje dobrze o tym wiemy, że nie znajdziesz lepszego ode mnie. Zamierzam wykonać zadgłos. W końcu
to tylko kolejna dupa do odstrzału. - oznajmił i wyszedł z pomieszczenia zabierając żółtą teczkę, zawierającą informacje o świadku.
****
- Mam już dosyć tej pracy. Obrabiam się po łokcie, a płacą znikomą kwotę. - narzekała Castillo.
- Przestań pieprzyć od rzeczy i weź się za robotę. - upomniła ją koleżanka.
- A co ja robię?! - krzyknęła zirytowana.
- Ugh.. Dobra. Daruj sobie. Wracaj do obsługiwania klientów.- Violetta i Francesska były kelnerkami w jednej z pizzeri. Często trafiali im się żądni czegoś więcej, faceci. Potrafiło to mocno zdenerwować. Mniej więcej ten fakt był powodem narzekań jednej z pracownic.
- Wychodzę na przerwę. - brunetka ruszyła w kierunku zaplecza. Pare minut później stała obok budynku i zaciągała się papierosem. Obserwowała przejeżdżające na przeciwko samochody i marzyła o tym, żeby wrócić do czegoś w czym była wyjątkowo dobra. Jej pamięć sięgła wspomnienia ostatniego wyścigu, w którym omal cztery lata temu nie zginęła. Z rozmyślań wyrwał ją łagodny, męski głos.
- Czego? - warknęła, niezadowolona pojawieniem się kogoś.
- Ajć. Spokojnie. Nie jestem gwałcicielem. Nic Ci na razie nie zrobię. - zaśmiał się.
- Na razie. - powtórzyła.
- Nazywam się Verdas. - wyciągnął rękę do znajomej już dla niego dziewczyny.
- Ciekawie.. To imię czy nazwisko? - zapytała. Coś jej wyraźnie nie pasowało.
- Nazwisko. Ale grzeczniej byłoby wpierw podać swoje. - mrugął lewym okiem.
- Castillo. Violetta, Castillo. - powiedziała zgodnie z prawdą i uścisnęła jego dłoń.
- Mhm. Leon. - uśmiechnął się.
- Czy to wszystko? - pokazała znudzenie tą rozmową.
- Niekoniecznie. Chciałbym się z Tobą umówić. - złapał się za kark.
- Ha! Jesteś chory umysłowo? Nie znam Cię człowieku. Daj se siana. - odwróciła się i odeszła. Już miała pociągnąć za klamkę, gdy chłopak przycisnął ją do ściany. Stała oparta o nią plecami. Nie mogła się ruszyć, ponieważ mężczyzna umieścił ręce po obu stronach jej ciała.
- Pójdziesz ze mną, czy tego chcesz, czy nie. - wpił się w jej wargi.
****************************************************************************
Hejo! Wybaczcie, że taki krótki ale mam zapalnie ucha i nie wytrzymuje. Mam nadzieję że pierwsza część zasiała w Was nutkę ciekawości. To nie będzie typowa telenowela. Nie żeby coś xD Jeszcze raz dziękuję Wam za ten rok spędzony razem. Proszę Was o komentarze.
On - młody buntownik. Zdobywca wielu pucharów w wyścigach szybkimi maszynami. Opłacany zabójca.
Tą dwójkę czeka dużo niebezpieczeństw. Verdas dostaje zlecenie zamordowania Castillo. Zostanie wynagrodzony pokaźną sumą pieniędzy. Czy podczas tego dojdzie do zbliżenia ofiary i jej mordercy?
- Co mam dokładnie zrobić? - próbował się dowiedzieć czegoś więcej.
- Powinieneś ją w sobie rozkochać. Jest świadkiem przekazu fałszywych pieniędzy. Nie można pozwolić, aby poszła z tym na policję. - Leon zrobił widoczny grymas na twarzy.
- Za bardzo wykombinowałeś. Nie dziw się, że ktoś to zauważył. W końcu to się działo po starciu na torze. - stanął przed drewnianym biurkiem, patrząc w oczy swojemu zleceniodawcy.
- Albo to robisz, albo spierdalaj. Proste. Nie będę się z Tobą bawił Verdas. - oparł łokcie o blat. Badał uważnie ruchy mężczyzny.
- Oby dwoje dobrze o tym wiemy, że nie znajdziesz lepszego ode mnie. Zamierzam wykonać zadgłos. W końcu
to tylko kolejna dupa do odstrzału. - oznajmił i wyszedł z pomieszczenia zabierając żółtą teczkę, zawierającą informacje o świadku.
****
- Mam już dosyć tej pracy. Obrabiam się po łokcie, a płacą znikomą kwotę. - narzekała Castillo.
- Przestań pieprzyć od rzeczy i weź się za robotę. - upomniła ją koleżanka.
- A co ja robię?! - krzyknęła zirytowana.
- Ugh.. Dobra. Daruj sobie. Wracaj do obsługiwania klientów.- Violetta i Francesska były kelnerkami w jednej z pizzeri. Często trafiali im się żądni czegoś więcej, faceci. Potrafiło to mocno zdenerwować. Mniej więcej ten fakt był powodem narzekań jednej z pracownic.
- Wychodzę na przerwę. - brunetka ruszyła w kierunku zaplecza. Pare minut później stała obok budynku i zaciągała się papierosem. Obserwowała przejeżdżające na przeciwko samochody i marzyła o tym, żeby wrócić do czegoś w czym była wyjątkowo dobra. Jej pamięć sięgła wspomnienia ostatniego wyścigu, w którym omal cztery lata temu nie zginęła. Z rozmyślań wyrwał ją łagodny, męski głos.
- Czego? - warknęła, niezadowolona pojawieniem się kogoś.
- Ajć. Spokojnie. Nie jestem gwałcicielem. Nic Ci na razie nie zrobię. - zaśmiał się.
- Na razie. - powtórzyła.
- Nazywam się Verdas. - wyciągnął rękę do znajomej już dla niego dziewczyny.
- Ciekawie.. To imię czy nazwisko? - zapytała. Coś jej wyraźnie nie pasowało.
- Nazwisko. Ale grzeczniej byłoby wpierw podać swoje. - mrugął lewym okiem.
- Castillo. Violetta, Castillo. - powiedziała zgodnie z prawdą i uścisnęła jego dłoń.
- Mhm. Leon. - uśmiechnął się.
- Czy to wszystko? - pokazała znudzenie tą rozmową.
- Niekoniecznie. Chciałbym się z Tobą umówić. - złapał się za kark.
- Ha! Jesteś chory umysłowo? Nie znam Cię człowieku. Daj se siana. - odwróciła się i odeszła. Już miała pociągnąć za klamkę, gdy chłopak przycisnął ją do ściany. Stała oparta o nią plecami. Nie mogła się ruszyć, ponieważ mężczyzna umieścił ręce po obu stronach jej ciała.
- Pójdziesz ze mną, czy tego chcesz, czy nie. - wpił się w jej wargi.
****************************************************************************
Hejo! Wybaczcie, że taki krótki ale mam zapalnie ucha i nie wytrzymuje. Mam nadzieję że pierwsza część zasiała w Was nutkę ciekawości. To nie będzie typowa telenowela. Nie żeby coś xD Jeszcze raz dziękuję Wam za ten rok spędzony razem. Proszę Was o komentarze.
niedziela, 5 kwietnia 2015
Rozdział 15
Uwaga! Rozdział posiada dwuznaczne i intymne sytuacje. Czytasz na własną odpowiedzialność.
*********************************************************************************
*Violetta*
*********************************************************************************
*Violetta*
Po 2 godzinach dotarliśmy przed dom (a raczej willę) Verdas'a. Mieszkanie było całe oszklone i urządzone w nowoczesny sposób. Brama była automatyczna i, gdy tylko podeszłam - otworzyła się. Na zewnątrz budynku znajdował się przepiękny ogród pełen kwiatów, w którym przeważały czerwone róże. Przy płocie po prawej stronie znajdowała się biała altanka, a wokół niej były śliczne stokrotki i krzaki pełne jakichś roślin. Do wejścia prowadziła dróżka ułożona z drogiego kamienia (a przynajmniej na taki wyglądał). Stałam przed budynkiem jak wryta z otwartymi ustami. Nagle poczułam na swojej talii czyjąś rękę i oddech na szyi.
- Nie stój tak, bo zmarzniesz. Nie jest za ciepło. - fakt. Pogoda nie należy do zadowalających.
- Yy.. Ta-ak. - powiedziałam jąkając się..
- To chodź. - wyciągnął do mnie dłoń i już po chwili stałam w salonie tej ogromnej posiadłości.
- Wow.
- Mam rozumieć, że się podoba? - uśmiechnął się pod nosem.
- A czemu miałoby mi nie przypaść do gustu? - podniosłam jedną brew, po tym jak "oprzytomniałam".
- Eh.. Po prostu jesteś jeszcze dla mnie tajemnicą. Tyle. - zaniósł bagaże na górę.
- Pomóc Ci? - krzyknęłam do chłopaka.
- Nie trzeba. Jestem dużym i silnym chłopcem.
- Wow.
- Mam rozumieć, że się podoba? - uśmiechnął się pod nosem.
- A czemu miałoby mi nie przypaść do gustu? - podniosłam jedną brew, po tym jak "oprzytomniałam".
- Eh.. Po prostu jesteś jeszcze dla mnie tajemnicą. Tyle. - zaniósł bagaże na górę.
- Pomóc Ci? - krzyknęłam do chłopaka.
- Nie trzeba. Jestem dużym i silnym chłopcem.
*~*~*~*
Wieczór upłynął nam na rozmowie. Rozsadziliśmy się na wygodniej kanapie w salonie. Po chwili ciszy, Leon zaproponował grę w pytania. I niby mam go traktować jak "dużego chłopca" ? Eh..
- Jakiego zapachu są Twoje perfumy? - o mój Boże.. Zanim się zorientowałam jakie pytanie padło z moich ust, Verdas szykował się do odpowiedzi. Po jaką cholerę mi to wiedzieć?!
- Nie perfumuję się.. Ja tak pachnę z natury. - wyszczerzył się, a ja odwzajemniłam miły gest.
- Serio? Kitujesz. - pacnęłam go w ramię.
- Przysięgam, że to prawda. Poza tym po co Ci to było wiedzieć? - przechylił głowę w prawą stronę.
- Em.. Bo jak się do Ciebie zbliżam, to wiesz..Po prostu podoba mi się ta woń. - zarumieniłam się. Czy ja już zwariowałam?!
- Mhm. Skoro ją lubisz, to chodź. - poklepał się rękami w uda.
- Że tam? - wskazałam na jego nogi.
- A gdzie? Oczywiście, że tu.
- Ale ja.. - nie dokończyłam mówić, a mężczyzna w mgnieniu oka, usadowił mnie na swoich kolanach. Siedziałam na nim z głową opartą o jego ramię.
- Guzdrałaś się. Musiałem Cię ośmielić. - puścił do mnie oczko.
- Szło zauważyć.
- Wygodnie? - spojrzał na mnie.
- Oczywiście.
- Cieszę się.. To teraz moja kolej, tak? - zaczął bawić się moimi palcami u rąk.
- Mhm. - przytaknęłam.
- Podobam Ci się? - momentalnie odskoczyłam. To był mój błąd, ponieważ oparcie było niskie i poleciałam za kanapę. Jak to musiało wyglądać?
- Ałć. Mój tyłek. - zrobiłam grymas na twarzy. Oby dwoje wybuchnęliśmy, niepohamowanym śmiechem.
- Kurde. Nic się nie stało? Nie chciałem żebyś mi się tu połamała. - pomógł mi wstać.
- Nie szkodzi. Nic mi nie jest. - wytrzepałam sobie tył spodni.
- Aż tak przeraża Cię moja osoba? - nagle posmutniał.
- Co? Nie! - krzyknęłam depresyjnie. Jeju. Violka. Pieprznij się w ten zakuty łeb.
- Hę? Ale przecież.. - złapał się za kark.
- Nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak zareagowałam, ale to nie jest dlatego, że mnie przerażasz. - spuściłam głowę i nagle moje buty zaczęły się wydawać bardzo interesujące.
- Czyli, że odpowiedź brzmi, nie? - czułam na sobie jego wzrok. Czy mam powiedzieć prawdę? A może siedzieć cicho?
- Em.. - uciszyłam się. Znowu wtopa. Leon podszedł do mnie, chwycił mnie za podbródek i podniósł do góry. Nasze spojrzenia skrzyżowały się ze sobą.
- Nie lubię, gdy tak robisz. - zwrócił uwagę na dół mojej twarzy. Natychmiast zagryzłam wargę.
- Za tym też nie przepadam. - dodał.
- Cz-czemu? - stałam tam jak zahipnotyzowana.
- Kusi mnie to. - chwila. Co?!! - Przez Twój nawyk mam ochotę Cię pocałować. - zbliżyliśmy się do siebie. Dzieliły nas milimetry. Oddzielne klatki piersiowe, złączyły się w jedną i rozpoczęły równo oddychać. Był coraz bliżej.
*Leon*
Nie mogłem się dłużej powstrzymać.. Wpiłem się w jej usta, a kąciki, musnąłem lekko językiem. Zacząłem na nią naciskać. Chciałem żeby odwzajemniła całusa. Zrobiła to. Moje ręce powędrowały na jej talię i przyciągnęły mocniej do siebie. Dziewczyna natomiast położyła swoje, na moim karku, wplątując jedną dłoń we włosy. Pocałunek od delikatnego i uwodzicielskiego, zamienił się w pełen pożądania i namiętności. Castillo pociągnęła za końcówki mojej "szczeciny" na głowie, a ja cicho jęknąłem z przyjemności. Uśmiechnęła się pod nosem. Wtedy postanowiłem wsunąć język do środka jej ust. Pokrótce napotkałem jej. Podczas chwilowej przerwy na oddech, uniosłem jej szczupłe nogi i owinąłem wokół swojego torsu. Kierowałem się z nią na górę, do sypialni. Tak dawno nie czułem jej bliskości. Brakowało mi mojej żony. Zatraciłem się. Momentalnie znalazłem się z nią na łóżku.Siedziałem na niej okrakiem, a ona leżała i patrzyła się na mnie swoimi pięknymi oczami. Momentalnie pozbyłem się bluzki Violi, a ona koszuli, którą dziś miałem na sobie. Znowu zaczęliśmy się całować. Jej ręce błądziły między moimi włosami, a moje po jej plecach. Zacząłem składać drobne pocałunki, na jej szyi, ramionach, obojczyku i brzuchu. Widziałem, że wywołuje to przyjemne dreszcze. Zachęcały mnie jeszcze bardziej. Wróciłem do jej twarzy i znów zauważyłem, że przygryza wargę. Złapałem ją w zęby i lekko ruszyłem do siebie. To były najpiękniejsze chwile w życiu. Gdy już miało dojść do czegoś więcej, opamiętałem się i odsunąłem.
- Przepraszam. Nie mogę. Nie mogę wykorzystać Twojej amnezji. - schowałem twarz w dłoniach.
- Leon.. Nie przepraszaj mnie. Sama tego chciałam. - usiadła obok, na krawędzi łóżka.
- Ale.. ja.. Ja nie chcę tego robić, gdy Ty nie będziesz wiedziała kim dla Ciebie jestem. - uniosłem wzrok na nią.
- Za szybko sobie nie przypomnę. Proszę. Powiedz. - gładziła moje ramię.
- Jestem.. - nie wiem czy jej to wyjaśnić. Wtedy byłoby łatwiej dla naszej dwójki.. Ale jak ją to przerazi i mnie zostawi? Zostało jej niewiele czasu. Nie chcę, żeby to się tak kończyło.
- Śmiało. Przecież Ci nie ucieknę. - zaśmiała się.
- Obiecujesz? - złapałem ją za dłoń.
- Obiecuję. Mów. - nakazała.
- Jestem Twoim mężem. Mamy dwoje dzieci. Lenkę i Damien'a. - wiem, że to pewnie brzmiało jak głupi żart. Chyba też tak to potraktowała, bo do razu zaczęła tarzać się po podłodze.
- Hahaha! A tak na serio? - usadowiła się przede mną.
- To jest prawda. Wiem o Tobie wszystko, Violetto. - spojrzałem na nią poważnie.
- Hm.. To czego nie lubię?
- Napalonych facetów, makaronu, brokuł, malin, kotów i zapachu konwalii. - phi. Łatwe pytanie.
- Dobrze. A jaki jest mój ulubiony kolor?
- Odcienie fioletu, różu. Poza tym biały, turkusowy i miętowy. - wyszczerzyłem się.
- Mhm. Jak mają na imię moi rodzice? - eh.. trudny temat.
- Ojciec : German, matka: Angie. - mam nadzieję, że się nie pomyliłem. Ten dzień jest dość chaotyczny.
- Raczej to jest bez sensu, bo pewno wiesz wszystko. - skrzywiła się.
- Nie jesteś jakoś zniesmaczona tym, że okazałem się Twoim małżonkiem? - zdziwiłem się.
- Nope. Czuję, że coś mnie do Ciebie przyciąga. Zresztą podobasz mi się. - pokazała mi swoje ząbki. Nie czekając chwili dłużej, upadłem na kolana i przytuliłem się do młodej Verdas. Dobrze, że dowiedziała się prawdy ode mnie.
- Kocham Cię, Violu.
*Violetta*
- Czuję, że ja Ciebie też. - alleluja! Jak ja się cieszę!
- Wiesz jakim jesteś dla mnie szczęściem? - położył ręce na moich ramionach.
- Wiem. Ale jest mały problem.. - przewróciłam oczami.
- Hm? O czym Ty mówisz? - wyraźnie się zszokował.
- Diego niedawno wyjaśnił mi, że on i ja ze sobą chodzimy.. Po pocałunku z nim nawet - zorientowałam się co właśnie powiedziałam. Zakryłam usta dłonią. Ja pierdolę.. Co ja palnęłam?
- Poczułaś motylki w brzuchu? - przeniósł wzrok na szafkę, stojącą obok.
- Tak, ale to pewnie niestrawność. Wiesz jakie żarcie podają tam w szpitalu.. Tamten typ jest sam w sobie obleśny.. Nie mogłam z nim się umawiać. Już wtedy miałam wątpliwości co do prawdy.. - odwróciłam jego twarz tak, by spojrzał na mnie. - Leon. To nic nie znaczyło. On tego całusa wymusił na mnie. - wyjaśniłam. Nagle w jego oczach było coś dziwnego.. Zanim się skapnęłam o co chodzi, obrócił mnie plecami i przyciągnął moje ciało do swojego. Zaczął ssać skórę na mojej szyi. Jęknęłam po cichu i odchyliłam głowę w tył, a to go bardziej zachęciło. Wbił się mocniej. Bolało, ale to było przyjemne. Przejechał językiem po czerwonej plamce i tak zrobił malinkę.
- Jesteś tylko moja. - ucałował mnie w policzek.
THE END
*********************************************************************************
Hahaha xD Nie wierzę, że to ja napisałam. Chyba jestem w jakimś transie. xDD Mam nadzieję, że nie było za bardzo "osobiście" i nie zrazicie się do mojego opowiadania. xD Chciałam w końcu przełamać rutynę. ;'D Proszę Was o komentarze. <3 Baardzoo ładnie proooszeeee. ^.^
~Rokseł
PS. Przepraszam, że wyszedł taki krótki. ;c
♥ 1 urodziny bloga = 1 rok z Wami ♥
Hej skarby! Jutro mój blog kończy 1 roczek! Jest to dla mnie bardzo ważny dzień.
W związku z tym w godzinach popołudniowych, na stronie głównej pojawi się urodzinowy One Shot.
Wiem, że troszkę zaskoczyłam pisząc o tym dopiero teraz, ale tak wypadło. Od razu bardzo Wam dziękuję, za te komentarze. Nie ważne czy było ich 10 czy 100. Liczy się, że były. Jestem też wdzięczna za ponad 30 tysięcy odsłon. Boże! Ten rok tak szybko minął! Szkoda, że Ola nie dotrwała do 6.04.2015, ale no nie dziwię się jej. Zrobiła to i dla siebie i dla Was (w pewnym sensie). A wracając do tematu to..
KOCHAM WAS ;'D
♥ Te miesiące spędzone z Wami były cudowne. ♥
piątek, 27 marca 2015
Pożegnanie
Przychodzi w życiu taki czas kiedy trzeba odejść..
Być może to brzmi za strasznie.
Niestety kończę z blogiem.
Wiem, że źle zrobiłam zakładając kolejnego bloga.
Myślałam, iż będzie więcej komentarzy i wena wróci.
Tymczasem myliłam się.
Być może kiedyś znów zacznę pisać na blogu..
Dziękuję wszystkim którzy mnie motywowali i komentowali.
Przepraszam.
~Ola
czwartek, 26 marca 2015
Zawieszam
Hej. Przykro mi, ale zaszła zmiana planów i niestety muszę zawiesić opowiadanie. Mam bardzo dużo roboty aż do środy. Więc nie oczekujcie na rozdział w ten weekend. Przykro mi, ale tak wyszło.. Do zobaczenia ;*
~Rokseł
~Rokseł
poniedziałek, 23 marca 2015
Rozdziały - schemat.
Hejoo ;D Chciałabym Was poinformować, że moje opowiadanie (ze względu na ogromną liczbę wyświetleń przy rozdziałach) będzie miało nowe części co piątek i sobotę. Jednak już uprzedzam, że w tym tygodniu już na pewno nic nie napiszę, ponieważ w środę 1.04 piszę ważny sprawdzian i muszę się do niego przygotowywać. Przykro mi, że to tak długo będzie trwać, ale no wiecie.. Obowiązki to obowiązki. A więc no.. Ogromnie Wam dziękuję za tyle odsłon przy moich wpisach. Szkoda tylko, że komentarzy mało. ;c Eh.. ale nie można mieć wszystkiego co się chce. Dobra Jeszcze raz przypominam, że rozdziały będą się pojawiać w piątki i soboty (może nawet w niedzielę). Jeśli znajdę czas w tygodniu to pewno też coś na szybko machnę, ale to się jeszcze okaże. To by było na tyle. Trzymajcie się ;> Do piątku!
~Rokseł ♥
~Rokseł ♥
Subskrybuj:
Posty (Atom)