Tydzień później.. Mieszkam już razem z Leonem. Odkryłam, że faktycznie jesteśmy rodziną. W sobotę wieczorem usiadliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać zdjęcia z albumu.
- Hah. No nieźle Leon. Jestem ciekawa jak ta rozgwiazda wylądowała na miejscu Twojego - zakrył mi usta.
- Nie kończ. Wiem, że to jest śmieszne. - zaczerwienił się ze wstydu.
- Mógłbyś zabrać tą łapę z mojej buzi? - zgromiłam go wzrokiem.
- A, tak. Wybacz. - ruchliwie zrobił to, o co go prosiłam.
- Dziękuję. - ach.. I ten mój sarkastyczny uśmieszek.
- Violu..?
- Hm? - zamruczałam przewijając kolejne kartki.
- Dobrze Ci ze mną? - w tym oto momencie zakrztusiłam się własną śliną. No zajebiście. To było takie z gracją.. (Poczujcie ten sarkazm)
- Skąd takie pytanie? - zrobiłam wielkie oczy.
- A z ciekawości... To jak?
- Hm.. Nie jestem pewna. - wstałam z kanapy i skierowałam się do kuchni.
- Co? Gdzie idziesz? - ruszył za mną jak popażony.
- Idę coś sobie zrobić do jedzenia. - uśmiechnęłam się przez ramię.
- Ale po co? Nie możesz mi odpowiedzieć? - stanął oparty o framugę drzwi.
- Kurde. Jestem głodna. Przestań być napalony. - przewróciłam oczami i wyjęłam to co było mi potrzebne.
- Myślisz, że łatwo skoro jesteś taka seksowna? - poczułam jego ręce na swojej talii, a także delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Nie przesadzaj. - posmarowałam sobie jedną kromkę chleba.
- Nie śmiałbym. - ścisnął mój pośladek, a ja podskoczyłam z piskiem. Nóż wypadł mi z dłoni i upadł na podłogę, brudząc przy tym kafelki.
- Verdas! Daj mi spokój! Chciałabym zrobić sobie kanapkę, a Ty mi to uniemożliwiasz. Jak tak dalej pójdzie to będziesz spał na podłodze przywiązany do kaloryfera. - burknęłam po tym jak się odwróciłam do niego przodem.
- Dobrze, dobrze. - uniósł ręce w geście poddania się.
- A teraz sio! - wskazałam na wyjście.
- Pewnie Cię podnieciłem. - powiedział jeszcze za nim wyszedł. Za odpowiedź otrzymał ścierkę kuchenną na twarzy.
- Oo nie. Tak się bawić nie będziemy. - rzucił się w moim kierunku. Podniósł mnie i posadził na blacie. Oby dwie dłonie umieścił po prawej i lewej stronie mojego ciała. Następnie zaczął mnie całować po szyi.
- Czy Ty masz w planach mnie zgwałcić? - uniosłam jedną brew.
- Możliwe. Pamiętaj żeby się nie opierać, bo będzie boleć. A tego nie chcemy. - po tym jak oznajmił mi co zamierza, położył mnie na marmurowym blacie oraz ściągnął ze mnie bluzkę. Zostałam w biustonoszu. - Mmm.. Jesteś taka piękna. - dodał i rozpoczął składanie wilgotnych śladów na moim brzuchu. Przez to cicho pojękiwałam. - Gotowa na kolejną fazę? - uśmiechnął się łobuzersko widząc, że mi się to podoba.
- A co Ty na to żebym ja, ją przeprowadziła na Tobie? - umieściłam swój palec na jego torsie oblizując przy tym wargi.
- Kusząca propozycja. Chętnie ulegnę. - ściągnął mnie z blatu.
- Zamknij oczy. Zrobię coś specjalnego. - powiedziałam przygryzając płatek jego ucha.
- Mhm. Już się nie mogę doczekać. - posłuchał mnie. Ja korzystając z okazji zdjęłam jego spodnie i związałam mu sznurówki butów. Wyjęłam z lodówki bitą śmietanę i nalałam mu jej na nos, a potem wysmarowałam nią jego już nagi tors. Dawałam co jakiś czas znaki, że wciąż tu jestem. Gdy już był uspokojony, zrobiłam mu zdjęcie moją komórka i wybiegłam po cichu do łazienki, śmiejąc się.
- Violetta! Pożałujesz tego! - usłyszałam za sobą jego rozpaczliwy głos. Byłam już wtedy w pomieszczeniu, do którego się kierowałam pare minut wcześniej. Oglądałam fotkę, którą zrobiłam i dosłownie tarzałam się po kafelkach. Gdy już je miałam wstawić na FB, do moich uszu dotarł dźwięk odkluczanych drzwi.
- Mam Cię! - widząc przed sobą Leona pisnęłam z przerażenia. - Ładnie to tak?
- Tak. Należało Ci się. Trzeba było mnie nie molestować. - nie mogłam powstrzymać się ze śmiechu.
- A więc śmieszy Cię to? Dobrze. Jak sobie chcesz. - podszedł do kabiny prysznicowej i odkręcił kurek z zimną wodą. Potem wrócił, wziął mnie za rękę i pociągnął pod strumień lodowatej cieczy. Stał tam ze mną.
- Przeprosisz? - dodał.
- Nie. - trzymałam się przy swoim. Podobała mi się ta zabawa. Leon nie czekając na dalszą wypowiedź, przycisnął mnie do ściany i uniósł moje ręce. Wpił się w me usta. Odwzajemniłam pocałunek, a potem nasze języki toczyły bitwę ze sobą. Pogrążona w przyjemności zaplotłam swoje nogi na jego torsie.
- Czyżby Ci się kochanie podobało? - powiedział robiąc malinkę na mojej szyi.
- Możliwe. Ale wiesz, że będę chora?
- Trudno. Muszę Cię ukarać. - potem już tylko czułam jak schodzi ustami coraz niżej. Stałam na nogach i tylko marzyłam żeby już przeszedł do rzeczy, bo trudno takie coś wytrzymać.
- Verdas, skończ to. Proszę. - cicho pojękiwałam, gdy ten mnie całował.
- Nie mogę. Na tym polega Twoja pokuta. - uśmiechnął się łobuzersko.
**************************************************************************
Hejo moi drodzy. Jak widzicie jest zboczony rozdział. xD Nie wierzę, że go napisałam. Nie dawajcie mi tych 1+ tylko piszcie komentarze. Nie wiem czy mam dalej to ciągnąć czy nie. Na serio. 5 komów -> next
~Rokseł
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz