poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Urodzinowy One Shot cz.1

Ona - młoda i uzdolniona muzycznie kobieta. Ma rękę do rajdów samochodowych.
On - młody buntownik. Zdobywca wielu pucharów w wyścigach szybkimi maszynami. Opłacany zabójca.

Tą dwójkę czeka dużo niebezpieczeństw. Verdas dostaje zlecenie zamordowania Castillo. Zostanie wynagrodzony pokaźną sumą pieniędzy. Czy podczas tego dojdzie do zbliżenia ofiary i jej mordercy?

- Co mam dokładnie zrobić? - próbował się dowiedzieć czegoś więcej.
- Powinieneś ją w sobie rozkochać. Jest świadkiem przekazu fałszywych pieniędzy. Nie można pozwolić, aby poszła z tym na policję. - Leon zrobił widoczny grymas na twarzy.
- Za bardzo wykombinowałeś. Nie dziw się, że ktoś to zauważył. W końcu to się działo po starciu na torze. - stanął przed drewnianym biurkiem, patrząc w oczy swojemu zleceniodawcy.
- Albo to robisz, albo spierdalaj. Proste. Nie będę się z Tobą bawił Verdas. - oparł łokcie o blat. Badał uważnie ruchy mężczyzny.
- Oby dwoje dobrze o tym wiemy, że nie znajdziesz lepszego ode mnie. Zamierzam wykonać zadgłos. W końcu
to tylko kolejna dupa do odstrzału. - oznajmił i wyszedł z pomieszczenia zabierając żółtą teczkę, zawierającą informacje o świadku.

****

- Mam już dosyć tej pracy. Obrabiam się po łokcie, a płacą znikomą kwotę. - narzekała Castillo.
- Przestań pieprzyć od rzeczy i weź się za robotę. - upomniła ją koleżanka.
- A co ja robię?! - krzyknęła zirytowana.
- Ugh.. Dobra. Daruj sobie. Wracaj do obsługiwania klientów.- Violetta i Francesska były kelnerkami w jednej z pizzeri. Często trafiali im się żądni czegoś więcej, faceci. Potrafiło to mocno zdenerwować. Mniej więcej ten fakt był powodem narzekań jednej z pracownic.
- Wychodzę na przerwę. - brunetka ruszyła w kierunku zaplecza. Pare minut później stała obok budynku i zaciągała się papierosem. Obserwowała przejeżdżające na przeciwko samochody i marzyła o tym, żeby wrócić do czegoś w czym była wyjątkowo dobra. Jej pamięć sięgła wspomnienia ostatniego wyścigu, w którym omal cztery lata temu nie zginęła.  Z rozmyślań wyrwał ją łagodny, męski głos.

- Czego? - warknęła, niezadowolona pojawieniem się kogoś.
- Ajć. Spokojnie. Nie jestem gwałcicielem. Nic Ci na razie nie zrobię. - zaśmiał się.
- Na razie. - powtórzyła.
- Nazywam się Verdas. - wyciągnął rękę do znajomej już dla niego dziewczyny.
- Ciekawie.. To imię czy nazwisko? - zapytała. Coś jej wyraźnie nie pasowało.
- Nazwisko. Ale grzeczniej byłoby wpierw podać swoje. - mrugął lewym okiem.
- Castillo. Violetta, Castillo. - powiedziała zgodnie z prawdą i uścisnęła jego dłoń.
- Mhm. Leon. - uśmiechnął się.
- Czy  to wszystko? - pokazała znudzenie tą rozmową.
- Niekoniecznie. Chciałbym się z Tobą umówić. - złapał się za kark.
- Ha! Jesteś chory umysłowo? Nie znam Cię człowieku. Daj se siana. - odwróciła się i odeszła. Już miała pociągnąć za klamkę, gdy chłopak przycisnął ją do ściany. Stała oparta o nią plecami. Nie mogła się ruszyć, ponieważ mężczyzna umieścił ręce po obu stronach jej ciała.

- Pójdziesz ze mną, czy tego chcesz, czy nie. - wpił się w jej wargi.
****************************************************************************
Hejo! Wybaczcie, że taki krótki ale mam zapalnie ucha i nie wytrzymuje. Mam nadzieję że pierwsza część zasiała w Was nutkę ciekawości. To nie będzie typowa telenowela. Nie żeby coś xD Jeszcze raz dziękuję Wam za ten rok spędzony razem. Proszę Was o komentarze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz