*Violetta*
Ach.. Kolejny dzień. Ten piekielny poranek w szpitalu już nastał. Obudziłam się w ramionach Leona. Przy nim czuję się bezpieczna. Eh.. Czuję w sercu ból. Tak bardzo chcę sobie wszystko przypomnieć.. Nie ranić osób, na których mi zależy. Wciąż nie mogę się pogodzić z myślą, że Diego jest moim chłopakiem. Szkoda, że nie okazał się nim Verdas.. Chwilę, o czym ja myślę?! Violetta! Opanuj się! On na pewno kogoś ma! - skarciłam się.
- Czemu nie śpisz? - nie zdołałam zauważyć, że brunet otworzył oczy i teraz się na mnie patrzy.
- A dlatego, że.. - yyy - wstałam? - powiedziałam ironicznie z nutą humoru w głosie.
- Jak ja lubię tą Twoją ironię. Dawno go nie używałaś. - pocałował moje włosy.
- Chyba też podoba Ci się mój szampon, skoro całujesz włosy.- zachichotałam.
- Oj żebyś wiedziała. Zmieniłaś?
- Nie. To tylko zapach niemytych włosów przez ponad tydzień. - zaczęłam się śmiać.
- Czy Ty się ze mnie śmiejesz? - podniósł brwi.
- Gdzie tam. Ja tylko kaszle na wesoło. - znów wykonałam tą samą czynność przy okazji sztucznie kaszląc.
- Mhm. Dobrze wiedzieć.
- No widzisz. Przy mnie stajesz się mądrzejszy. - wyszczerzyłam się, pokazując moje uzębienie.
- Chciałaś powiedzieć głupszy. - spróbował mi dogryźć.
- Zwał jak zwał. - nie schwytałam się w jego "słowną pułapkę" i szybkim ruchem podniosłam się z łóżka.
- Czego wstajesz? Możesz przecież leżeć cały dzień. - jęknął.
- Mam tego dosyć. Chcę stąd wyjść. - rzuciłam w jego stronę.
- Co? - otworzył szeroko oczy i tak ruchliwie próbował się podnieść, że spadł na podłogę.
- To co słyszałeś, łamago. - palnęłam żartobliwie i po chwili oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem. Minęło 10 minut, zanim się uspokoiliśmy. Postanowiłam, wrócić do poprzedniego tematu.
- Em.. Więc, zrobisz coś żebym wyszła z tego szpitala? - zamrugałam szybko.
- Ale.. - wahał się.
- Prooooooooszeeeeeeee. - zrobiłam minę szczeniaczka.
- Ugh.. Niech będzie. - rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję. - powiedziałam w jego tors. Czułam, że był zaskoczony, ale po chwili mnie objął swoimi umięśnionymi rękami.
*~*
Jesteśmy w recepcji. Leon załatwia mi wypis, a ja siedzę sobie na krześle i macham nogami jak dziecko z ADHD. Po chwili wraca, i wychodzimy ze szpitala z podniesionymi głowami.
- Jestem wolna! Jestem wolna! Wal się Ty głupi szpitalu! - zaczęłam wydzierać się na cały głos i biegać przed wejściem do budynku, kierując się w stronę samochodu chłopaka.
- Jesteś jak mała dziewczynka. - narzekał.
- Przynajmniej nie jestem gburem.- stanęłam przed nim i położyłam ręce na biodrach, wytykając mu język.
- Zależy kiedy.. - przewrócił oczami.
- Czy Ty mi coś sugerujesz? - skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.
- Tak słońce. - wyszczerzył się i ruszył w stronę pojazdu. Obrażona poszłam za nim i już parę minut potem siedziałam oparta o fotel w czarnym BMW.
- Złapałaś focha? - włączył silnik i coś tam wykombinował, że samochód ruszył. (nie znam się na prowadzeniu). Nic nie odpowiedziałam. [...] Jechaliśmy w ciszy. Na jego dłoni zauważyłam obrączkę. Czy on może mieć żonę? Jeśli tak, to jego zachowanie jest nieodpowiedzialne tym, że przesiaduje ze mną i w dodatku spędził całą noc w szpitalu. Eh.. Nie dowiem się jeśli, nie spytam.
- Masz żonę? - skierowałam wzrok na ozdobę na jego dłoni.
- Em.. Tak, ale miała wypadek. - ścisnął mocniej kierownice.
- Przykro mi... Ona tak w ogóle żyje? - nie mogłam się zamknąć.
- Nie mam pewności.. Niby reaguje i rozmawia, ale mam wrażenie, że nie jest sobą. - posmutniał.
- Pewnie ją musisz kochać. - spojrzałam w okno.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - rozluźnił uścisk.
*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej, hej, hej! Jest rozdział. ^^ Możecie mieć zaciesz. xD Jak już wcześniej wspomniałam (patrz ostatni post) nie udało mi się go opublikować. Już uprzedzam, że był zupełnie inny. xD Pomysły mi się zmieniają na okrągło. Mam nadzieję, że zły nie wyszedł. c; Co do jego pojemności, to wyszedł taki krótki, bo nie za dobrze się dzisiaj czuję. ;p Ale co Was to obchodzi. xD Jeśli będzie tu ponad 5 komentarzy w następnym będzie dużo się działo i powróci pewien mężczyzna z przeszłości Violetty. No, ale to zależy od tego czy zobaczę tu komentarze. ^-^ To... pa, pa. ;**
~Rokseł