wtorek, 21 października 2014

ONE SHOT NR. 2

Diacesca 

                                                                                                                                                                                                                       . Zanim odejdę, nim odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą -
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie dosięgnie.
(Nie dosięgnie już nas!)
Zanim odejdę, nim odejdę stąd
Chwyć za rękę mnie, złap za rękę mą -
Pójdziemy razem tam, chaos nigdy nas nie obejmie.  ~~~~ ( jeden moment -  buka , prod . subbassa)

 

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                      W słonecznym Buenos Aires żyła sobie dwójka najlepszych przyjaciół. Francesca Cuvilinga i Diego Herdynanz. Byli wzorem młodych przyjaźni   Wiele osób uznawali ich ze to są Papużki Nierozłączki. Byli tez traktowani za rodzeństwo. Nikt nie mówił o nich jako para. Zaprzeczali uczuciu które darzą inni czyli Miłość.  Aż pewnego dnia...
Diego radosny stawiał swoje włosy na żelu. Fran zaczesywała swoje włoski w skromnego koczka. Oboje dzisiaj  mieli wystąpić po raz ostatni w Studiu . Kończyli szkołę. Byli właśnie
w swojej garderobie. Były ostatnie poprawki. Po czym Pablo zawołał ich. Wszyscy wyszli na scenę. Rozległy sie okrzyki fanów. Najpierw zaśpiewali Juntos Somos Mas ,  En mi mundo , Salta ,  Veo Veo , Podemos , Yo Soy Asi , Are you ready for the ride?, Te Creo , Algo se encide , Alcemos las estreles , On Beat , i wreszcie Ser Major. Cała ekipa płakała. Koniec nauki w tak wspaniałej szkole. Diego złapał Fran gdy wychodzili
- France co powiesz na krótki spacerek?- spytał z tym swoim akcentem
- Hm... pewnie - dziewczyna wzruszyła ramionami
Chodzili alejkami pełnymi kwiatów .
Był bardzo romantyczny nastrój.  Słońce już zaczęło zachodzić. Była idealna atmosfera
- Fran ... wiesz znamy się już bardzo długo - zaczął Diego
-i chciałem Ci się spytać ... czy... zostaniesz moją dziewczyną? - spytał cicho
-   Diego  ja nie wiem czy chcesz się ze mną związać . Diesiu  ja jestem chora.  Po chwili dziewczyna i chłopak spojrzeli sobie w oczy. Oboje wiedzieli ze są sobie przeznaczeni. Diego nie wiedział o co chodzi France, ale nie chciał przerywać tak pięknej chwili. Nagle obok głowy chłopaka przeleciał kamień. Obrócił głowę i dostrzegł bande jakiś chłopców. Byli ubrani w stroje galowe.No przecież, świętują zakończenie roku szkolnego ... myślał Dieguś. Chciał coś powiedzieć ale zauważył smutek w oczkach dziewczyny. Oparł się wygodnie i objął ją. Ona wtuliła się w klatę chłopaka. 
- Dieguś ... nim cokolwiek się zaraz stanie pocałuj mnie . Na znak uczucia  do mnie - szepnęła Francesca
Mężczyzna wpatrywał się w jej czarne jaj węgiel włosy. Zamknął powieki i połączył ich usta w długi namiętny pocałunek .


 Nagle poczuł lekkie uderzenie i krótki huk. 
Zaskoczony Diego otworzył oczy i zobaczył lezącą dziewczynę z zakrwawioną główką.  Domyślił się ze to ta zgraja łobuzów . Wykręcił szybko numer do szpitala. Zabrali dziewczynę. Zdenerwowany chłopak wziął taxi i pojechał za karetką. Gdy dotarł na miejsce. Zobaczył zapłakanych rodziców włoszki. Podszedł do nich i usiad na krześle
Ojciec jej bez słowa pokazał mu sale numer 48 . Diego bez słowa wszedł do pomalowanej na jasno żółto sali. Fran leżała w białej sukni szpitalnej. Owinięta była różnymi kablami.Wyszeptał - Kochanie ubódź się , proszę.
Bał sie o nią. Łzy spłynęły chłopakowi po nadgarstku spadając na policzek dziewczynki. Ona otworzyła leniwie oczy.
- Kotek , Diesiu nim odejdę stąd złap za moją rączkę . Proszę Cię - powiedziała słabym głosem.
- France nie wygłupiaj się. Ty musisz żyć , słyszysz? Musisz dla mnie. Nie możesz mnie teraz zostawić , rozumiesz? Nie mów bzdur. Ty jesteś zdrowiutka. Naprawdę! Nie rozumiesz ze ty teraz powinnaś tu siedzieć? To ja powinienem umierać. To mnie ten ktoś powinien uderzyć w głowę. Słyszysz? Francesca ty nie odejdziesz tak łatwo nie poddasz sie prawda? To jest jakiś żart? Miśku ty masz żyć. Proszę. Zrozum. Jak umrzesz to nie wiem. Nie możesz i tyle. - mówił przez łzy Diego ściskając prawą rękę dziewczyny.
Nagle maszyny zaczęły pikać.
- Diego... kocham cie. Pamiętaj zawsze będę patrzyła na ciebie z góry - wyszeptała po raz ostatni Fran
- Nie!!!! Ty nie umrzesz!- krzyczał
Do sali wbiegli ratownicy doktor i pielengniarki. Chłopak zaczął klnąc przez łzy. Nie chciał być obecny na jej pogrzebie. Wyjechał do Barcelony. Wiódł 
kawalerskie życie. Po prawie roku pobytu w Hiszpani wrócił do Argentyny. 
Zamieszkał z rodziną w domku w którym mieszkał wcześniej. Dziś mijała rocznica  śmierci jego dziewczyny. Kupił 
bukiet ulubionych jej kwiatów czyli   najmniej spotykanych - bordowych tulipanów. Szedł na cmentarz. Znalazł nagrobek z imię i nazwiskiem Franusi.
Usiadł na pobliskiej ławeczce schował twarz w dłonie. To juz rok. Sprawdził czy wszystkie znicze się jeszcze palą. 
Wyjął dwa niebieskie flakoniki. Zapalił knotki i przykrył pokrywą. Kwiatuszki ułożył na środku grobu. Chciał by był to tylko sen. Wiedział tylko gdyby to była jego wyobraźnia to by było za cudnie.  Oparł sie o drzewko za nim. Usłyszał jakiś szelest liści. Poczuł momentalnie silny bul . Odpłynął....
Obudził się w jakiś czterech ścianach. Obok niego siedziały jakieś krasnale. 
-Hehe ty to głupi! Hehe - wyśmiewały Diego
- Przez Ciebie Francesca nie żyje. Dureń -mówiły. Nagle poczuł jakieś trzymanie za  lewą rączkę. Słyszał też  chlipanie dziewczyny.
Patrzył się na nią. Stwory znikły. 
- Kochanie ... otwórz oczka . -mówiła.
Diego domyślił się ze jest pewnie w śpiączce. Tyle ze on widzi. Słyszy , ale nic nie czuje 
- Diesiu... byłam głupia. Poprosiłam tamtych chłopców rok temu by we mnie rzucili głazem. Byłam chora. Miałam kłopoty z sercem. Lekarze przewidywali najgorszą przyszłość. Gdy wtedy maszyny zaczęły pikać ja na serio umierałam. Gdy już  poszłeś lekarzom udało się im mnie uratować. Zrobili mi przeszczep. Przeszczep serca. Wiesz jakim serduszkiem żyję? Heleny. Siostry Naty która miała wypadek . Wpadła pod tramwaj. Lena męczyła się. Doktorzy wiedzieli ze już nie da rady żyć. Zrobili operacje . Miała zdrowe serce. Rodzice nakłaniali mnie tydzień po operacji  bym do ciebie zadzwoniła. Nie chciałam. Pediatra twierdził ze mogę być do końca życia kaleką. Nie  chciałam ci utrudniać życia. Chciałam byś się nim cieszył. Przez 9 miesięcy byłam w Meksyku. Miałam tam różne zabiegi. Rozmowy z psychiatrą  i innymi lekarzami zajmującymi sie psychiką. Ćwiczyłam na treningach dla niepełnosprawnych. Wczoraj wieczorem  wróciłam. Mój stan zdrowia już jest dobry. Poruszam się samodzielnie. Przyszłam do twojego domku ale twoja mama powiedziała gdzie poszłeś . Odnalazłam cie na pół martwego
 . W  pobliżu widziałam mojego byłego  Tomasa. Przyznał sie przed policją ze cię trafił , specjalnie. Nie opuszczaj mnie , proszę cię kotek.- szeptała płacząc 
Puściła  rękę  jego i głaskała policzko. Nagle maszyny zaczęły pikać. Francesca wiedziała co to znaczy . Do sali wszedł doktor. 
Fran pocałowała chłopka 
 ( od autora. wyobraź sobie że to Fran i Diego xD)
 Ze łzami w oczach usiadła  z powrotem na krześle . Lekarz już miał ją wyprosić gdy... 
- Francesca?- spytał zdziwiony chłopak
-Borze Diego! - przytuliła go . 
-Teraz już mi nie odejdziesz , już nigdy - szepnął brunetce do ucha.
Od teraz Diecesca była najpiękniejszą parą Argentyny. 

W poszukiwaniu szczęścia...
W poszukiwaniu szczęścia tu.
W poszukiwaniu szczęścia... 






One shot nr. 2 ! Jest o diecesce ;D
Tą pracę napisała Marcelina Drb ;^
Jak ją oceniacie ?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz