piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział 23 C.D

*Chwilę później sala już była załatwiona. A Gabriela potem musiała już pojechać, więc Leon i Viola poszli na spacer do parku przed ustalaniem sprawy z kościołem. *
V ~ Leon..
L ~ Tak?
V ~ Denerwuję się, przed tym ślubem i tym wszystkim.. Nie wiem czy może nie za szybko to się dzieję..
L ~ Violu, tak jest zawsze. Moja mama mi opowiadała, że miała tą samą sytuację z moim tatą. A są już małżeństwem 20 lat.
V ~ Masz rację. Dobrze, że mam Ciebie. Nie wiem co bym bez zrobiła gdyby cie przy mnie nie było.
*Mówiąc to, Viola podniosła głowę z jego ramienia i wdzięcznie się na niego spojrzała, a on szczerze się do niej uśmiechnął i pocałował w czoło*
L ~ Ja też Ci powiem, że się stresuje.. Nie mam pewności, że wszystko będzie po naszej myśli.
- Na chwilę stanęli -
V ~ Leon, pamiętaj co mi mówiłeś..
L ~ A,no fakt.. Ciesz się, że na moim miejscu nie stoi Diego, bo byś się go nie pozbyła nigdy po ślubie. :)
V ~ Jeśli wiem, że to ty, nie będę się próbowała ciebie pozbyć. No chyba, że coś wywiniesz :D
L ~ Ha,ha. Za to Cie właśnie kocham. Jesteś szczera i zawsze mówisz prawdę.
- Po małych wahaniach znów zaczęli spacerować trzymając się za ręce -
V ~ Jak tu ślicznie. Pełno tych białych drzew, dookoła dużo śniegu a droga jest czysta i odśnieżona.
L ~ Nom. Dobrze tak czasami się odstresować.
V ~ Trzeba nam trochę odpoczynku.
L ~ Szczególnie tobie. :)
V ~ Ej tak teraz myślę, że fajnie byłoby mieć psa.
L ~ Co? Psa? Żeby paskudził ?
V ~ Koty też paskudzą. Poza tym pies jest wiernym przyjacielem.
L ~ Nie za bardzo, bo jak byłem mały to mi pies uciekł którego bardzo kochałem i od tamtej chwili nie chciałem mieć zwierzaka. One są fałszywe. Nie lubię widoku psa..
*Moment później Leon i Viola zauważyli idącego psa ciągnącego za sobą smycz, który zatrzymał się przy nich.A Viola schyliła się, żeby go pogłaskać.*
V ~ Cześć piesku. Jak się nazywasz?
*Mówiąc to do małego zwierzęcia, pies noskiem wskazał na swoją obrożę z imieniem*
V ~ A więc jesteś Spike tak?
P ~ Hau! (tak)
V ~ Leon, spójrz na niego. Jaki on śliczny :)
L ~ No, brzydki to on nie jest :D
*Leon nachylił się, żeby go pogłaskać*
L ~ Jaka fajna psia mordka.
V ~ Widzisz :) A ty mówiłeś, że nie lubisz psów już..
L ~ Dobra, miałaś rację..
V ~ To jak będzie? Kupisz nam psa?
L ~ Nie..
V ~ Leon. Chyba lepiej byłoby gdybyśmy mieli psa, bo zobacz w końcu będziemy mieli dzieci no i jak ty będziesz w pracy a ja będę zajęta to tak to pobawiłyby się z psem.
*Violetta wstała, a za nią Leon. Pies tylko patrzył się na nich gdy rozmawiali. *
L ~ Powiedziałem, nie i już.
V ~ Kurde, Leon normalnie bym sobie psa kupiła, ale szanuję twoje zdanie. Bo nie muszę się prosić jak mała dziewczynka swojego tatusia..
L ~ To nie proś. Już Ci mówię, że psa nie chcę.
V ~ Nie będziesz miał i nie będę tak to Ciebie prosić.
*Violetta tupnęła nogą o drogę, wzięła psa i poszła dalej. *
L ~ Violetta! Nie zachowuj się jak mała dziewczynka.
*Słysząc to, obróciła się w stronę Leona i powiedziała:*
V ~ Jesteś bezczelny! Nie rozmawiam z tobą.
L ~ Ja jestem bezczelny? To nie rozmawiaj! Idź sobie ten durny kościół wybierać sama!
* Mówiąc to odszedł. Violetta, która szła w innym kierunku niż on spojrzała się za siebie i widziała jak Leon odchodził. Przez to zrobiła się bardzo smutna. A to co Leon powiedział o kościele, dobiło ją.*
V ~ Widzisz, piesku.. Tak zawsze jest..
P ~ Hau hau!
* Viola usiadła na ławce i chwile potem wrócił właściciel psa i zabrał go*
V ~ No i zostałam sama.. Czy ja zawszę muszę się o coś pokłócić z Leonem? Czy nigdy nie możemy być zgodni...
- Dziewczyna siedziała tam bardzo długo... W końcu zdecydowała się pójść do najbliższego kościoła i załatwić wszystkie formalności. -
* W tym samym czasie. *
L ~ Jezu, czemu tak zawsze musi być.. Jak nie ja się obrażam to, ona i tak w kółko. Mam nadzieję, że jej tak bardzo nie uraziłem tym kościołem. Przecież wiem jakie to dla niej ważne.. Lepiej pójdę załatwić wszystko z tym kościołem.
* Jak powiedział tak zrobił. Poszedł do kościoła i widział Violettę jak z niego wychodziła *
L ~ Violetta?
V ~ Leon?
- Leon od razu podbiegł do niej i przytulił ją -
L ~ Boże, jak dobrze że Cię widzę. Przepraszam Cię za to co powiedziałem, nie chciałem.. Bardzo Cię kocham. Proszę wybacz mi.
V ~ Ja też Cię przepraszam, bo wiedząc co przeżyłeś nie powinnam naciskać.
L ~ Czyli, że zgoda?
V ~ Tak.
* Leon był taki szczęśliwy, że ją pocałował *
L ~ Kocham Cię. Już nigdy się nie kłóćmy.
V ~ Dobrze. :) Ja ciebie też kocham.
L ~ Czemu byłaś w kościele?
V ~ Chciałam załatwić te wszystkie formalności.
L ~ Ja też, gdy zrozumiałem co zrobiłem.
V ~ A teraz możemy już wracać? Ochłodziło się.
* Gdy się dowiedział, ściągnął swoją kurtkę i okrył nią Violę *
L ~ Proszę. Teraz powinno Ci być cieplej.
V ~ Dziękuję.
* Godzinę później byli już w domu. *
L ~ Wiesz co Viola, poczekaj na mnie w pokoju ja zaraz wrócę...
V ~ Dobrze.
- Leon szybko pojechał do schroniska i wziął najśliczniejszego psa, który tam był i wrócił dopiero po godzinie. -
L ~ Violu, już jestem. Zobacz co mam.
* Violetta zeszła szybko z góry i gdy zobaczyła psa zaniemówiła *
L ~ Niespodzianka!
V ~ To , to ,to
L ~ Tak, to jest pies. :)

V ~ Matko!  Jaki śliczny! Dziękuję!
L ~ Chciałem Ci zrobić przyjemność po tym co się dzisiaj wydarzyło. *
- Leon postawił psa na ziemi, a ten pobiegł szybko na kanapę. -
V ~ A jak go nazwiemy?
L ~ Nie wiem..
V ~ Może ..
L ~ Puszek?
V ~ Spike :)
L ~ O to jest ten pies którego dzisiaj spotkaliśmy.
V ~ Tak. Widziałam jak na niego patrzyłeś, wiec postanowiłam dać temu piesku tak na imię.
L ~ Czyli jesteś zadowolona tak?
V ~ Oczywiście.
* Violetta, przytuliła Leona *
L ~ Dobrze, że już jest w porządku.
- Leon i Viola bawili się z pieskiem cały wieczór. Na koniec jak już się położyli w łóżku, Spike leżał obok Leona -

I JAK WRAŻENIA? Przykro mi, że więcej nie napisałam, ale już nie miałam pomysłów :p A kolejny rozdział pojawi się jutro. 
~Roksi~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz