sobota, 2 sierpnia 2014

Rozdział 24

*4 dni później, czwartek *
V ~ O matko.. to już za 2 dni..
L ~ Violu, nie denerwuj się :) Wszystko będzie dobrze.
V ~ Ty nie idziesz przez cały kościół z tatą pod ręką do ołtarza, trzymając bukiet. Wiesz jak łatwo upaść?
L ~ Jak upadniesz to Cie złapie. Nie martw się, to tylko ślub.
V ~ To tylko ślub? Tylko?
L ~ Tak.
V ~ Ale ten ślub jest przy gościach, przy księdzu.
L ~ Violetta, nie panikuj.
V ~ Okej.. Spróbuje.
L ~ Postaraj się ;)
V ~ Kurde, mam wrażenie, że o czymś zapomnieliśmy...
L ~ No, ja dziwnie też...
V ~ To coś jest związane ze ślubem..
L ~ Musimy się  zastanowić co jest na ślubie..
V ~ Ołtarz, goście, suknie, wesele....
L ~ Czyli, że wszystko..
V ~ Może chodzi o coś związane przed ślubem..
L ~ Wiem!
V ~ ?
L ~ Wieczór panieński i kawalerski!
V ~ Aaa no właśnie.
L ~ Kurde, za 2 dni jest ślub a dopiero teraz nam się przypomniało. :/
V ~ A może nie róbmy tych wieczorów?
L ~ Jak to możemy nie robić? To jest tradycja..
V ~ Ok..
L ~ Najwyżej zrobimy skromne wieczory.. Bez żadnych takich wielkich szaleństw ;D
V ~ To ja za dzwonie do dziewczyn..
L ~ Ja do chłopaków.
* Chwilę później już goście byli załatwieni. Okazało się, że Viola będzie miała wieczór w domu, a Leon pójdzie z kolegami do klubu. *
L ~ Czyli już załatwione.
V ~ Nom. A co z tortem?
L ~ Będzie na niedziele rano.
V ~ A ślub mamy na 14;00 w kościele..
L ~ Tak.
V ~ Co z weselem?
L ~ No, wesele od razu po kościele.
V ~ Okej.. Hmm.. To chyba byłoby na tyle. A ty w tym klubie uważaj na siebie.
L ~ Dobrze, mamo.
V ~ Ja się o ciebie martwię, żebyś nie wpadł w jakąś bójkę.
L ~ A co może się stać?
* Tego samego dnia późnym wieczorem po wieczorach kawalerskich i panieńskich, Leon wraca późno do domu, cały poobijany z workiem lodu przyłożonym do czoła *
V ~ Leon co ci się stało?
 - Violetta pomogła Leonowi usiąść na kanapie -
L ~ To, Diego.
V ~ Pobiliście się?
L ~ Tak. Ale to on skoczył na mnie.
V ~ Jezu, mówiłam że tak będzie! O co się pobiliście?
L ~ O Ciebie. Zaczął Cię wyzywać od najróżniejszych i mówić, że umawiasz się z innymi na boku.. No to musiałem mu przywalić.
V ~ Chwile, chwile przecież powiedziałeś, że to on skoczył na Ciebie.
L ~ Dobra, ja na niego. Pasi? Nie chciałem po prostu żeby ktoś tak o tobie mówił w moim towarzystwie. Musiałem mu jakoś buźkę zamknąć. Ostrzegałem go poprzednim razem, a teraz nie wytrzymałem.
V ~ A co z chłopakami?
L ~ Próbowali nas od siebie odciągnąć.
V ~ Zachowałeś się jak bandyta!
L ~ Tylko ciekawe co ty byś zrobiła na moim miejscu!
V ~ No na pewno bym się nie pobiła!
L ~ Bo ty jak ktoś Ciebie obraża to udajesz, że wiatr wieje! I tylko się żalisz! Nigdy z tym nic nie zrobisz!
* Violetta, słysząc to co powiedział Leon strasznie się zdołowała. *
V ~ Nie masz prawa tak mówić! Ja Ci próbuje pomóc, przemówić Ci do rozumu, a ty w ten sposób mnie traktujesz?!
- Jak powiedziała, co miała do powiedzenia ruszyła w stronę drzwi -
L ~ Kurde, Violetta czekaj, ja nie chciałem.. Przepraszam.
V ~ To przepraszam wsadź sobie w nos!
- I trzasła drzwiami. Leon wstał z kanapy i chciał wyjść z domu, gdy nagle zemdlał. Viola była przed domem na ławce pół godziny, a przez ten cały czas jej narzeczony leżał na podłodze. W końcu wróciła do domu -
V ~ Leon?! Leon ocknij się co Ci jest? Leon!
- Płaczliwie, dziewczyna próbowała obudzić Leona, jednak bez rezultatu. Postanowiła więc zadzwonić po pogotowie. I godzine później byli już w szpitalu -
Lek. ~ To Pani jest z rodziny?
V ~ Tak, jestem jego narzeczoną.
Lek. ~ Niestety, pani narzeczony dostał wstrząsu mózgu. Będzie musiał poleżeć w szpitalu do soboty.
V ~ Ale nic mu poza tym nie jest?
Lek. ~ Nie.
V ~ Wyjdzie z tego?
Lek. ~ Podejrzewam, że raczej tak. Uraz nie jest taki poważny. Ale przez jakiś czas będzie go bolała głowa.
V ~ Dobrze, a mogę się z nim zobaczyć?
Lek. ~ Tak, oczywiście.
* W sali, w której leżał Leon *
V ~ Leon? Leon słyszysz mnie?
L ~ Tak, violu.
V ~ Nic ci nie jest?
L ~ Yh, ciężko powiedzieć.
V ~ Gdybym, wcześniej przyszła może byś nie dostał wstrząsu mózgu i nie upadł na podłogę.
L ~ Violu, przepraszam Cię. Nie chciałem tak powiedzieć, po prostu byłem zły że zachowałem się jak szczeniak.
V ~ Nic się nie stało. Ważne, że zrozumiałeś.
L ~ Kocham Cię.
- Leon złapał Violettę za rękę. -
V ~ Ja Ciebie też kocham.
L ~ Dobrze, że już wszystko w porządku. Mam nadzieję, że wyjdę do ślubu.
V ~ Lekarz powiedział, że już w sobote wyjdziesz.
L ~ O, to świetnie.
V ~ No i na co ci to było?
L ~ Nie pozwolę, żeby ktoś Cię obrażał. Pamiętaj. To wszystko robię dlatego, że mi na tobie zależy.
V ~ Wiem, Leon. Ale musisz reagować troszkę mniej agresywnie.
L ~ Inaczej nie umiem.
V ~ Umiesz, tylko sobie nie zdajesz sprawy.
L ~ Tak myślisz?
V ~ Tak.
* Całą noc Violetta siedziała na krześle przy łóżku Leona. Dwa dni później Leon już wyszedł ze szpitala i wrócili do domu *
L ~ No, to już jutro.. Mam na twarzy ślady pobicia?
V ~ Nie. Miałeś tylko parę siniaków.
L ~ Uff. Nie przyniosę Ci wstydu.
V ~ Nawet jakbyś był cały w siniakach. To i tak jesteś bardzo przystojny :)
L ~ Ha,ha. Taki mały make-up w purpurowych kolorach. :D
V ~ Ta.. Ciekawe. :D
L ~ Nom :)
V ~ Co chcesz dzisiaj na obiad?
L ~  Nie wiem. Co zrobisz to zjem.
V ~ No to dzisiaj będzie ryba :D
L ~ Okej. Mi pasi.
- Reszta dnia zeszła normalnie. Viola spotkała się z Fran, a Leon z Fede. -

I JAK SIĘ CZYTAŁO? PRZEPRASZAM, ŻE ROZDZIAŁ BYŁ KRÓTKI, ALE PONIEWAŻ, ŻE TO BYŁ ŚLUB TO WIĘCEJ SIĘ NIE DZIAŁO, ŻEBY NIE POKRZYŻOWAŁO PLANÓW . 
~Roksi~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz