sobota, 12 lipca 2014

Rozdział 9

*Tego samego dnia, rano u Violi i Leona w pokoju*
V : Wczoraj fajnie było się porzucać śnieżkami :D Tylko szkoda, że ja bardziej oberwałam ;)
L : No, cóż mogłaś się schować za krzakami, a nie stać jak wryta :D
V : Oj, nie czepiaj się.. Lepiej zjedzmy coś, bo zgłodniałam.
L : Dobrze.. To co chcesz do jedzenia?
V : Hmm... Zjadłabym tosty z serem :D
L : Już się robi.
V : Ale ja potrafię sobie je sama zrobić..
L : A wiesz co mnie to obchodzi? Muszę Cię jakoś udobruchać po tej wojnie. :D
V : Kto tak powiedział?
L : Ja. Hehe
V : Dobra, niech Ci będzie.
L : Dobrze, że się rozumiemy.
V : To jak ty będziesz robić tosty to ja trochę posprzątam, bo mamy tu bałagan.
L : Okej. A chcesz herbaty?
V : Nie, dziękuję.
L : Ja wręcz przeciwnie.
V : To jak ogarnę to wszystko, to Ci zrobie herbaty :D
L : Dzięki.
(Viola ogarnęła pokój i zjedli śniadanie)
L : Gdzie dziś idziemy?
V : Hmm... Nie wiem.. tym razem ty wymyślasz.
L : Ych.. no dobra to pójdziemy dziś do parku :D
V : W taką zimnice?
L : Musisz się przyzwyczajać. Podobno ja dziś wymyślam, gdzie idziemy.
V : Okej.. Niech Ci będzie. Ale następnym razem się odegram ;)
L: A tak przy okazji, który dzisiaj jest?
V : 19 grudnia, piątek..
L : Aha.. A o niczym nie zapomniałaś?
V : Nie.
L : Na pewno?
V : Tak. O czym bym miała pamiętać?
L : W sumie racja. O niczym.
(Leon wstał obrażony od stołu i wyszedł na spacer)
*Violetta*
Uff. O mało co się nie wydało.. Przecież wiem, że dzisiaj są jego urodziny. Musiałam udawać, że zapomniałam, bo by zaraz było, że nie chcę imprezy niespodzianki.. Tylko szkoda, że jest teraz obrażony na mnie. Pewnie pomyślał, że nie wiem co dzisiaj jest...
(Pół godziny później Leon wraca do pokoju)
V : Leon jak dobrze, że jesteś martwiłam się o Ciebie.
L : Czemu się niby martwiłaś? Wszystko jest w porządku.
(Wygramotał pod nosem)
V : No, jak tak.. A gdzie byłeś?
L : Na spacerze.. Spotkałem dawną koleżankę z dzieciństwa i poszliśmy na ciepłe kakao.
V : Aha.. A jak ona ma na imię?
L : Mówiłem Ci. Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!
V : Nic nie mówiłeś... A po za tym słucham Cię cały czas. -.-
L : No najwidoczniej nie. To była Margaret.
V : Aha.. ale nic nie mówiłeś.
L : Oj dobra, nie chcę się kłócić..  Na razie.
V : Gdzie znowu idziesz?
L : Gdzieś.
V : Dobra, tylko się spytałam..
(Leon trzasnął drzwiami i wyszedł z pokoju.)
*Violetta*
W życiu go w takim stanie nie widziałam... Chyba go uraziła myśl, że zapomniałam o jego urodzinach... :(
Muszę o tym pogadać z Fran.

(krótko po tym Viola zadzwoniła do Fran i poprosiła ją o spotkanie)
F : Puk, puk.
V : Proszę.
F : Hej.. Co się stało. Dzwoniłaś.
V : Cześć.. Pokłóciłam się z Leonem..
F : O co?
V : No, o to, że zapomniałam o jego urodzinach. ;c
F : A zapomniałaś?
V : Nie. Ja specjalnie udaje, bo chcę mu zrobić przyjęcie niespodziankę zanim wyjedziemy..
F : Aha.. Ale jak kto się pokłóciliście? Powiedział Ci wprost, że zapomniałaś, że ma urodziny?
V : No, nie. Po prostu wstał zdenerwowany i wyszedł. Potem wrócił i znów wybuchła afera.
F : O co?
V : O to, że go nie słucham.
F : He?
V : Bo on powiedział, że spotkał koleżankę z dzieciństwa.. A ja nie znałam jej imienia, więc go spytałam jak się ona nazywa. On wielce obrażony powiedział, że go nie słucham. Ja na to, że nic mi nie mówił, a on swoje. Stanęło na tym, że znów gdzieś wyszedł..
F : Chyba z Fede..
V : Jak to?
F : Bo Federico też gdzieś wyszedł..
V : Przynajmniej wiem, że się nie włóczy gdzieś z tą Margaret.
F : Koleżanką z dzieciństwa tak?
V : Tak.
F : Dobrze, Violu nie przejmuj się.. Powiem Fede żeby zajął Leona czymś do wieczora. To zdążymy dzisiaj zrobić imprezę..
V : Dzięki Ci.
F : A tak w ogóle masz rzeczy na przyjęcie?
V : Tak. Kupiłam gdy go nie było w pokoju i był z tą Margaret. Pozostało nam wynająć jakiś lokal..
F : Może w tej waszej ulubionej restauracji?
V : O, to dobry pomysł :)
F : Okej to ja teraz zadzwonie do Federico, a ty do tamtej restauracji o rejestrację na dzisiaj wieczór.
V : Dziękuję, gdyby nie ty to bym się za nic nie wzięła.
F : Od tego ma się przyjaciół ;)
(Fran zadzwoniła do Fede)
V : No i jak?
F : Powiedział, że go zajmie, ale tylko do 19. Bo Leonowi może się łażenie znudzić.
V : Dobra.
F : A jak ty stoisz z tą restauracją?
V : Powiedzieli, że jest zarezerwowana sala balowa na cały dzień dla nas.
F : To na co czekamy. Idziemy.
(Godzinę później Viola i Fran dotarły do restauracji z potrzebnymi dekoracjami)

V: Dzień dobry.
R (recepcjonista) : Witam w czym mogę pomóc.
F : My mamy rezerwację, na 20 osób w sali balowej. Chciałybyśmy ją udekorować.
R : A panie dwie są wpisane na liste?
V : Tak.
R : Dobrze, zaraz sprawdzę w komputerze.

*Chwilę później*
R : Przykro mi, ale rezerwacja jest tylko na 18 osób. A panie nie są na liście.
F : Violu nie policzyłaś nas?
V : Policzyłam. To musi być jakiś błąd.
R : Niestety nie.
F : Niech pan sprawdzi jeszcze raz.
R : Dobrze. Momencik.
*20 min. później*
V : Już pan poprzeglądał te papiery i sprawdził w komputerze? Śpieszy się nam.
R : Tak i po raz kolejny wyszło, że rezerwacja jest tylko dla 18 osób.
F : To nie możliwe. Nie dałoby się nas dopisać?
(W tym momencie zadzwonił jakiś dzwonek.)
R : O dzwonek na fajrant. Mam przerwę. Muszą panie poczekać.
V : No chyba sobie pan żartuje. My nie mamy czasu!
(Recepcjonista nie zwrócił uwagi na Violę i postawił plakietkę biurku: " Wracam za godzinę." po czym odszedł)
V : To są jakieś głupie żarty!
F : Nie przejmuj się.
V : Teraz musimy czekać całą godzinę!
F : Nie koniecznie.
V : Co? Przecież sama słyszałaś, że ma przerwę i wraca za godzinę.
F : To nie znaczy, że nie możemy iść do sali i ją udekorować.
V : Tak nie wolno.
F : Oj Violu, Violu chcesz na tego buraka czekać całą godzinę? Nam potrzebna jest każda minuta.
V : Masz rację. Chodźmy.
(Moment później Viola i Fran były już w sali)

F: Wow. Ale tu ślicznie.






















V : I taka wielka sala dla 20 osób?
F : Ale pamiętaj, że tu będzie stół, miejsce dla DJ, stół na prezenty..
V : No racja. A to zajmie trochę miejsca..
F : Właśnie.
V : Dobra bierzmy się do pracy, bo się nie wyrobimy na 19.
F : A która godzina tak poza tym ?
V : Zaraz sprawdzę.. 
(Viola położyła pudło z dekoracjami na ziemi i wyciągnęła telefon, żeby sprawdzić która jest godzina)
V : 15:30
F : Co?!
V : No, tak. Dlatego mówiłam, żebyśmy się wzięły ostro do pracy. 
F : Okej. 
V : Ty zajmij się balonami, a ja powieszę duży napis "Wszystkiego najlepszego Leon!"
F : Spoko, spoko.
(30 min. później Viola powiesiła napis, a Fran udekorowała sale bukietami balonów)
V : A jak przeniesiemy stół na 20 osób?? 
F : To złączymy 4 stoły 5 osobowe.
V : Dobry pomysł.. Bierzmy się za to. 
(Viola i Fran dały radę przenieś tylko 2 stoły, bo były bardzo ciężkie. Poprosiły więc paru chłopców z obsługi hotelowej i dały radę też przenieś sprzęt dla DJ, stół na prezenty)
V : Okej, to stoły, balony, napis mamy opanowane.. 
F : A tort?
V : Przyjedzie za 20 min. 
F : Jesteś widzę przygotowana. :D
V : Planowałam to 2 miesiące. Ale nigdy o tym nikomu nie wspomniałam.
F : O kurde, a goście? 
V : Zaproszeni. Rodzina Leona przyjedzie tu, tak samo jak nasi przyjaciele. :)
F : A już myślałam, że z tego wszystkiego zapomniałaś..
V : Widzisz. Zaskoczyłam Cię :D

*10 min. później*
(Wkurzony recepcjonista skończył przerwę i przyszedł do sali balowej, bo zorientował się, że dziewczyny zniknęły)
R : A tu co się wyprawia?! Panie tu nie mogą wchodzić!
V : Nie mogłyśmy na pana czekać aż godzinę, więc tu przyszłyśmy.
F : Dokładnie. Co pan sobie myślał żeby w środku rozmowy z klientami wychodzić na przerwę! Niech pan się cieszy, że nie doniosłyśmy o tym panu szefowi!
V : A chyba nie chcę pan, żeby szef pana zwolnił. Prawda?
(Recepcjonista nie wiedział co powiedzieć, więc przeprosił za całe zajście i wrócił za biurko)
V : Ale to było dobre.. Hahaha. Mało co nie padłam ze śmiechu jak wyjechałaś mu z szefem. Hahaha.
F : Dobrze, że mnie poparłaś, bo gdyby sam poszedł do szefa miałybyśmy przerąbane. :D
V : Hehe. Chodźmy się przebrać, bo przecież nie będziemy na takiej imprezie wyglądać jakbyśmy wróciły z miasta. :p
F : Okej, okej.

Viola ubrała się w to: 
























Fran ubrała się w to:
































*2 godziny później Leon z Fede dotarli do restauracji, a wszyscy goście i tort czekali w sali*
L : A my co tu robimy? 
Fed. : A tak se przyszliśmy, chciałem coś zobaczyć. 
L : Co? 
Fed. : To chodź ze mną. 
L : Nie chce mi się.. 
Fed. : Chodź, zgredzie.
L : Dobra.. -.-
*Chwilę później Leon i Fede dotarli do sali, a wszyscy krzyknęli niespodzianka*
V : Cześć kochanie :)
L : Viola?! Jak ty to.. Dziękuję!
V : Wszystkiego najlepszego. 
(Leon z całych sił przytulił Viole i ją pocałował)
L : Nie musieliście... 
F : Oj musieliśmy. :D
L : A ty Fede też w tym palce maczałeś?
Fed. :  A jak inaczej :D Miałem Cię zająć, żeby dziewczyny miały czas na udekorowanie sali. 
*Po składaniu życzeń i darowaniu prezentów Leon zdmuchnął świeczki na torcie, po czym wziął na bok Violę, a wszyscy się bawili*
L : Violu, skarbie przepraszam Cię za moje zachowanie. Myślałem, że zapomniałaś o moich urodzinach.
V : Jakbym mogła. Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejszy.
L : Jeszcze ta impreza, rodzina, przyjaciele... 
V : No, widzisz. :D
L : Jesteś wspaniała.
(Leon jeszcze raz przytulił Violę)
V : Chodźmy się bawić :D
(Cały wieczór wszyscy świętowali i się bawili. Zabawa skończyła się dopiero na drugi dzień nad ranem)
NO I JAK WAM SIĘ PODOBAŁO? JAK MYŚLICIE CO WYDARZY SIĘ W KOLEJNYM ROZDZIALE? ZAPRASZAM DO CZYTANIA!
~Roksi~ 
Ps. Napisałam z konta ~~Czeko~~ ponieważ zapomniałam hasła do swojego konta i e-mail'u. Więc się nie zdziwcie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz