*Chwilę później przed restauracją*
L ~ Przepraszam Cię, Violu.
V ~ Za co ty mnie przepraszasz?
L ~ No, za tą sytuację. Chciałem z tobą spokojnie spędzić czas, a tu oni wchodzą i wszystko psują.
V ~ Przecież to nie twoja wina. Oni sami tam wparowali.
L ~ Aż mnie szlak trafia jak na nich patrzę.. Taką mam ochotę temu Diego zetrzeć ten uśmieszek z twarzy,
a Larze tak nawtykać, że nie pozbiera się do końca świata.
V ~ Leon, nie przesadzaj, przecież oni chcieli dobrze.
L ~ Dobrze?!
V ~ Na samym początku tylko nas zaprosili na ślub, a z tą drugą odzywką to może chcieli pożartować.
L ~ Czy ty się dobrze czujesz?
V ~ Tak, Leon czuję się wspaniale.
L ~ Yh..
*Leon niepewnie złapał się za tył głowy*
L ~ Nie kłóćmy się przez nich. Oni nie są tego warci.
V ~ Okej.
L ~ A co z tymi urodzinami mojej siostry?
V ~ No, idziemy.
*Rozmowę przerywa tel. Violetty*
V ~ Halo?
G ~ Violetta? Tu tata.
V ~ Cześć tato co się stało, że dzwonisz?
G ~ Angie jest w szpitalu, miała wypadek. Jest w ciężkim stanie.
V ~ Co?! Jak to wypadek?! W którym szpitalu jesteście?
G ~ Tym przy ul.Carresara
V ~ Już tam jadę, powiedz jej żeby się trzymała.
*Violetta się rozłączyła i miała łzy w oczach*
L ~ O co chodzi? Co za wypadek?
V ~ Angie miała wypadek leży w szpitalu.
L ~ O boże.. Nie traćmy czasu na opowieści jedźmy szybko do szpitala! W którym leży?
V ~ W szpitalu przy ul. Carresara.
L ~ To niedaleko.
V ~ Możemy już jechać? Każda minuta się liczy.
*20 min. później dotarli do szpitala*
(Violetta zauważa na korytarzu tatę. Czekającego przed salą operacyjną)
V ~ Tato!
-Wzięła za rękę Leona i podbiegła szybko do Germana-
G ~ O, Violu już jesteś.
L ~ Dzień dobry, Panu.
G ~ Witaj, Leon. Jak dobrze, że tak szybko dotarliście.
V ~ Bylibyśmy szybciej, tylko że były korki. Co jest z Angie?
G ~ Teraz ma operację.
V ~ Boże Święty...
- Violetta załamana usiadła i położyła złączone dłonie na twarzy, opierając je o kolana-
L ~ Ale lekarze mówią, że z tego wyjdzie?
G ~ Powiedzieli jedynie, że miała dużo szczęścia. Gdyby jechała trochę szybciej pewnie by zginęła na miejscu.
L ~ Czyli, że to był wypadek samochodowy?
G ~ Tak, wjechała w ciężarówkę.
L ~ Jak to w ciężarówkę?? Czołowo?
G ~ Ciężarówka nagle wyjechała, a Angie dopiero po paru sekundach zaczęła hamować.
*Rozmowę przeszkodził lekarz, który wyszedł z sali ściągając, białe rękawiczki*
-Violetta dopiero wtedy odżyła i wstała z krzesła-
V ~ Proszę pana i jak z Angie?
Lek. ~ Operacja się udała, ta Pani miała bardzo dużo szczęścia. Teraz tylko musi dużo odpoczywać. Zostawimy ją w szpitalu na obserwacji z jakieś 3 dni.
V ~ A kiedy będziemy mogli się z nią zobaczyć?
Lek. ~ W tym momencie niestety nie jest to możliwe. Pani Angie jest bardzo osłabiona. Możecie państwo poczekać, aż się wybudzi to wtedy można na chwilę się zobaczyć z pacjentką.
V ~ Dobrze, dziękujemy.
*Minęły 3 godziny po operacji, a Angie wciąż była nieprzytomna. Jej stan pogarszał się z minuty na minute. *
G ~ Czemu ona tak się długo nie wybudza?!
L ~ Spokojnie, proszę Pana. Dajmy jej trochę czasu, musi dojść do siebie.
V ~ Leon ma rację. Pozostało nam tylko czekać.
G ~ Tak myślicie?
L ~ Yhym.
G ~ Dobrze. Ja idę coś zjeść do bufetu jestem strasznie głody. Chcecie coś?
V ~ Ja nie chcę, dzięki.
L ~ Ja też nie.
G ~ Okej, to ja idę.
*10 min. później, rozmowa Violetty i Leona*
L ~ Violu, nie martw się wszystko będzie dobrze.
V ~ Jak mam się nie martwić? Osoba którą kocham, leży w śpiączce i się nie budzi od ponad 3 godzin!
L ~ Faktycznie, to trochę głupio zabrzmiało co powiedziałem..
V ~ Oj, Leon przepraszam za to. Jestem bardzo zdenerwowana. Wiem, że chciałeś mnie pocieszyć.
*Leon przytulił Violettę i pocałował ją w głowę.*
-Przez dłuższy okres czasu, Angie wciąż się nie budziła i nie oddychała już samodzielnie. Musieli jej podłączyć maszynę, która za nią to robiła. Mijały godziny.. Violetta, German i Leon myśleli że już ją stracą na zawsze. Lekarze postanowili ją odłączyć, bo dalsze podtrzymanie życia nie zdawało się być pomocnym.-
V ~ Tato, co oni jej teraz będą robić?
G ~ Odłączą ją od aparatury.. Powiedzieli, że musimy dać jej odejść..
V ~ Co?! Jak to?!
L ~ Pan się na to wszystko zgodził?!
G ~ Nie miałem innego wyjścia. Nie możemy jej trzymać przy sobie tylko po to, żeby czuć się lepiej.
V ~ To nie znaczy, że masz jej dawać umrzeć! Może dałoby się jeszcze coś zrobić!
*Violetta, słysząc te słowa strasznie płakała. W końcu nie wytrzymała, weszła do sali w której leży Angie i zaczęła płakać nad jej łóżkiem.*
V ~ Angie, nie poddawaj się. Wiem, że dasz sobie radę... Nie odchodź, proszę Cię.
*Viola, wciąż powtarzała te słowa. W końcu jednak lekarz z pielęgniarką weszli do sali i zaczęli ją odłączać od aparatury.*
V ~ Co wy robicie? Nie możecie! Tak nie wolno!
Lek. ~ To konieczne.
*Mimo sprzeciwu Violetty, Lekarze odłączyli Angie od aparatury*
- Leon szybko wszedł do sali i odciągał Violettę od łóżka Angie.-
V ~ Zostaw mnie! Ona przez nich umrze! Daj mi coś z tym zrobić!
L ~ Musimy stąd wyjść, Violu. Już nic nie da się zrobić.. Przykro mi.
*Violetta nie miała już siły wciąż się sprzeciwiać i przytuliła się do Leona płacząc mu w ramię*
V ~ Nie, tylko nie ona..
- W tej chwili Angie zaczęła swobodnie oddychać i wybudzać się ze śpiączki. W którejś chwili nawet odezwała się, nawołując Violettę.-
A ~ Violetta, to ty?
*W pierwszym momencie, Viola myślała, że słyszy głos Angie. Odwróciła się i zobaczyła, że Angie patrzy się w jej stronę.*
V ~ Angie! Kochana Angie! Ty przeżyłaś!
A ~ A dlaczego miałabym nie żyć?
V ~ Nie ważne.. I tak dobrze, że jesteś już wśród nas :)
A ~ Leon jest z tobą?
L ~ Tak, jestem Angie. Cieszę się, że żyjesz :)
A ~ Dobrze, że jesteś. A gdzie jest German?
V ~ Jest przed salą.
A ~ Mogłabyś go tu zawołać i zostawić nas samych?
V ~ Jasne.
*Chwilę później German i Angie już rozmawiali*
A ~ Przez ten cały czas byłeś w szpitalu?
G ~ A gdzie miałem być?
A ~ No, w pracy. Przecież tylko nią żyjesz.
G ~ Wtedy kiedy myślałem, że Cię stracę uświadomiłem sobie, że nie samą pracą człowiek żyje.
A ~ A więc musiało aż do tego dojść?
G ~ Znasz mnie nie od dzisiaj. Wiesz jaki jestem.
A ~ Ciągle jednak mnie zaskakujesz.
*Rozmowa ciągła się i ciągła,. German został na noc w szpitalu, a Violetta i Leon na prośbę Angie, pojechali do domu*.
L ~ Widzisz, miałem rację że wszystko będzie dobrze. :)
V ~ A kiedy ty jej nie masz?
L ~ Na przykład wtedy, kiedy Cie odciągałem od jej łóżka.
V ~ To była normalna reakcja..
L ~ Nie, wiem czy taka normalna, ale nie będę się sprzeczać. :)
V ~ Idę się umyć, a potem pójdę spać. Jestem strasznie zmęczona.
L ~ Ja też, a przed nami jeszcze jutrzejsza wizyta w szpitalu. Musimy być wypoczęci, żeby nie zasypiać stojąc. :D
V ~ Racja.
*Po godzinie Leon i Viola już spali.*
~Roksi~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz