Violetta, 20 latka i samotna kobieta, która ma nałóg narkotykowy i nie potrafi z niego wyjść. Jej były chłopak Leon i przyjaciółka Fran, związali się ze sobą po ich rozstaniu. Ze znajomych zostali jej tylko Ludmiła i Federico. Ludmiła też jest narkomanką, lecz w mniejszym stopniu niż Viola. Dzisiaj dziewczyna miała wizytę u terapeuty, który postarał się aby Castillo czuła się jak najpewniej w jego towarzystwie. Następnie pojechała w miejsce, w którym często się spotykała z Leonem. Myślała, że zastanie tam pustą ławkę, jednak siedział tam jej były chłopak. Violetta podeszła do niego po czym położyła mu dłoń, na ramieniu.
- Witaj, Leon. - Powiedziała.- O, cześć. - Odwrócił się w jej stronę.
- Mogę się przysiąść? - Spytała.
- Jasne.
Przez dłuższą chwilę, panowała cisza. Violetta patrzyła się swoimi brązowymi oczami w zachód słońca. A chłopak patrzył w ziemie.. W końcu przerwał milczenie.
- Chodzisz na terapie?
- Tak.. Pan psycholog jest uprzejmy.. Mniej więcej w tym samym wieku co ty.
- Aha... - Po chwili ogarnęła go zazdrość...
- Nom.. - Powiedziała.
- A jaki jest z wyglądu? - Spytał się..
- Ciężko opisać więc Ci pokaże jego zdjęcie. Mam na telefonie. - Wyciągnęła komórkę i wyszukała zdjęcie młodego psychologa.
Leon widząc zdjęcie terapeuty razem z Violettą, zdenerwował się.
- To już sobie z nim zdjęcia robisz? - Powiedział oschle.
- Przecież to nic złego... - Odpowiedziała.
- Nie w ogóle. Jesteśmy mniej więcej miesiąc po rozstaniu, a ty już sobie nowego znajdujesz?
- Leon! Nie mów do mnie w taki sposób! To Ty zostawiłeś mnie w potrzebie! Nie miał mi kto pomóc! Jak zaczęłam do niego chodzić wreszcie poczułam, że żyję! On jedyny się o mnie w jakiś sposób martwi! Powiedz mi też co z Tobą ?! Związałeś się z moją przyjaciółką! Teraz masz czelność mnie obwiniać, że się pozbierałam po naszym rozstaniu?! Nie będę siedziała całą wieczność w pokoju, płacząc w poduszkę!
Oburzona Viola, wstała i ruszyła w kierunku powrotnym.
- Violetta czekaj!
Dziewczyna słyszała pokrzykiwanie chłopaka, jednak nie zwracała na niego uwagi i szła przed siebie. Po 20 minutach dotarła do mieszkania terapeuty Diego. Zapukała do drzwi. Czekała chwile, po czym otworzyły się.
- O, cześć Violu. Co się stało? - Spytał.
- Przed chwilą spotkałam się z Leonem.. Ostro się z nim pokłóciłam...
- Nie rozmawiajmy tu. Wejdź do środka. - Zaproponował.
- Ech.. Wie pan jak ciężko jest się pogodzić z rozstaniem?
- Nie pan, tylko Diego. I tak, wiem jak się trudno pogodzić. Jednak Tobie się udało. Więc w czym problem? - Zdziwił się.
- No właśnie.. Potrafiłam. Z resztą tak samo jak Leon. Tydzień po tym jak się rozeszliśmy, był z moją przyjaciółką i chyba wciąż jest... Nie wiem jak mam sobie poradzić z tą sytuacją. - Powiedziała z rozpaczą.
- Przykro mi. - Spróbował ją pocieszyć. W tym celu zbliżył się do niej i ją przytulił.
- Wiesz co, Diego.. Dziękuję Ci, że mnie wspierasz. Wiem, że mam jeszcze Fede i Ludmi. Jednak oni też ćpają i nie za bardzo potrafią normalnie porozmawiać. Praktycznie jestem sama. - Spojrzała mu prosto w oczy.
- Nie jesteś sama. Masz jeszcze mnie. - Zaprzeczył i pocałował dziewczynę w czoło.
Diego i Violetta spędzili razem większość dnia, oglądając film. Widać było, że się zaprzyjaźnili. Mimo pocieszania dziewczyny, ona wciąż myślała o tym co się wydarzyło parę godzin temu.
***
Dwa tygodnie później. Viola uczęszczała na terapie regularnie. Co raz mniej pali i wszystko idzie w dobrą stronę.Dziewczyna nie utrzymywała za bardzo kontaktu z Leonem. Jednak wciąż o nim myślała. Mimo obecności Diego, nadal czuła się samotna. Brakowało jej ciepła swojego byłego chłopaka. Pewnego popołudnia, dostała sms'a od Leona, w którym prosił kobietę o spotkanie. Podał szczegółowe informacje, co do miejsca. Violetta przyszykowała się i wyszła z domu. Dotarła tam trochę przed czasem. Chłopak już tam czekał.
- O hej. Już jesteś. Jak dobrze, że przyszłaś. - Nachylił się do dziewczyny, żeby dać jej buziaka w policzek. Ta odsunęła twarz i oschle się przywitała.
- Cześć. Co chcesz?
- Mam dla Ciebie kwiaty. - Wyciągnął kwiaty zza pleców.
- Nie chcę żadnych kwiatów. Jeszcze po tym co do mnie powiedziałeś. W ogóle się do Ciebie zraziłam.
- Violu, przepraszam. Nie chciałem. Coś we mnie drgnęło jak zobaczyłem twoje i jego zdjęcie razem.
- Leon, ale to mnie nie obchodzi. Ty związałeś się z moją przyjaciółką. Na dodatek mnie zostawiłeś samą bez pomocy. Wiesz co?! Cieszę się, że nie jesteśmy już razem. Cieszę się, że poznałam Diego! Rozumiesz?!
- Violetta.... To nie tak. Przecież ja nie chciałem..
- Co? Nie chciałeś?! Nie chciałeś?! Ty sobie żarty stroisz?! Wyobrażasz sobie jak mnie zraniłeś?! Nienawidzę Cię! - Wykrzyczała mu prosto w twarz to co myślała i uderzyła z całą siłą w kwiaty, które trzymał Leon. Te upadły na ziemie.
- Proszę Cię, nie.. Nie zostawiaj mnie. - Powiedział zdesperowany.
- Ja Ciebie też prosiłam. Teraz mnie zostaw w spokoju. - Odparła stanowczo.
- Nie. Za bardzo mi na Tobie zależy. Francesca to była pomyłka. Zrobiłem tak, żebyś się wzięła w garść i przestała brać narkotyki. Serce mi pękało jak Cię przy nich widziałem.
- Teraz jest już za późno, Leon. Zabiłeś to co nas łączyło. Nie chcę Cię znać. - Spojrzała mu prosto w oczy i odeszła.
- Będę walczyć! Zobaczysz! - Krzyknął w stronę, odchodzącej od niego dziewczyny.
***
W kolejnych dniach, Leon dobijał się do mieszkania Violi, dzwonił, pisał listy i sms'y. Jednak ta nie chciała go znać. Mimo tego, że przysyłał jej wiele kwiatów i prezentów - nie ulegała. Dobrze wiedziała, że mimo tego iż go wciąż w jakiś sposób kocha, nie może dać się tak łatwo przeprosić, bo ten przestanie ją szanować. Było prawdą to co chłopak powiedział; Fran była pomyłką. Violetty to nie obchodziło. Liczył się dla niej fakt, że mężczyzna ją zranił i to w najgorszy sposób jaki jest możliwy. Znalazła jednak pocieszenie u Diego. W ostatnich tygodniach bardzo się do siebie oboje zbliżyli. Być może nawet poczuli łączącą ich, silną więź.
- Violetto.. Mam dla Ciebie propozycje.
- Jaką? - Zaciekawiła się.
-Wprowadź się do mnie. Zamieszkajmy razem. Będę Cię mógł chronić przed tymi narkotykami.- Zaproponował.
- Nie uważasz, że to za szybko?
- Ale spójrz na to z drugiej strony. Cały czas siedzimy u mnie, chodzimy na spacery, uczęszczasz do mnie na terapie, spędzamy u mnie wieczory przy filmach...Nie zauważyłaś jeszcze, że zakochałem się w Tobie?
- Ech... Diego, ale... - Nie miała odwagi cokolwiek powiedzieć. On to wykorzystał, przysunął się do niej i ją pocałował. Całe zajście wydarzyło się w ulubionym miejscu Violetty. Widział to Leon.
- Czyli, mnie kochasz tak? - Powiedziała słodkim tonem.
- Tak. Jeszcze tego nie widzisz?
- Widzę, ale.. Ja nie potrafię. Boję się, że i ty mnie skrzywdzisz...
- Nie jestem Leonem. Jakbym miał Ciebie skrzywdzić to bym nie wytrzymał. Jesteś dla mnie jak dar od życia. Szanuję Cię i zawsze będę. - Powiedział trzymając dłonie, na twarzy kobiety.
W tamtym momencie do jeszcze niedoszłej pary, podszedł zbulwersowany Leon.
- Ode mnie to się odwal, przyjemniaczku. Bo, ta twoja buźka nie będzie już taka ładna jak uważasz. - Zagroził.
- Leon?! Co ty tu robisz? - Violetta zdjęła dłonie, Diego ze swojej twarzy i stanęła jak wryta.
- Właśnie. Nie jesteś już z tą swoją dziewuchą? - Poparł ją, terapeuta.
- Przechodziłem i zauważyłem Was tutaj razem. Wszystko słyszałem. Widzę, że już mi nie dasz szansy Violu.
- Leon...
- Weź, wypierdzielaj stąd. - Wtrącił się Diego.
- Nie rozmawiam z Tobą i dobrze Ci radzę, odwal się od niej.
- Leon! - Krzyknęła w stronę byłego.
- Tak?
- Co ty sobie myślałeś ? Przyjdziesz tu tak i zaczniesz grozić i rozkazywać? - Powiedziała.
- Nie. Ja chciałem przerwać tą maskaradę. Nie rozumiesz Violu, że Cię kocham?! Jak zobaczyłem Twoje i jego zdjęcie to się we mnie zagotowało! Po prostu zrobiłem się zazdrosny. Dlatego tak oschle się do Ciebie odezwałem. Nie chciałem Cię zranić. To nie było zamierzone.
- Weź się posłuchaj idioto, co ty w ogóle gadasz. Ja i Violetta jesteśmy razem i niedługo się do mnie wprowadza. Pogódź się z tym choleryku. - Wtrącił się Diego.
- Teraz przesadziłeś gościu. Dostaniesz w mordę. - Nie czekając chwili dłużej, Leon rzucił się z pięściami na psychologa.
- Leon! Przestań! - Krzyczała bez sensu Violetta, chłopcy nie przestawali się bić. Diego też był silnej masy, więc potrafił się bronić. W końcu kobiecie, udało się rozdzielić mężczyzn.
- Zwariowaliście?! Już Wam do reszty odbiło?! - mówiła.
- To on się na mnie rzucił. - Usprawiedliwiał się Diego.
- Mam Was obojgu dość! Nie umiecie się normalnie zachować?! - zdenerwowana, opuściła miejsce i pobiegła do domu. Leon ruszył za nią.
- Violetta! Czekaj! - krzyczał.
Dziewczyna dotarła do domu i trzasnęła wejściowymi drzwiami. Chwyciła strzykawkę z łazienki, z lekami usypiającymi w płynie. Usiadła w salonie na kanapie, już chciała sobie wstrzyknąć, gdy Leon dotarł do mieszkania i zaczął walić w drzwi.
- Violetta! Otwórz! Wiem, że tam jesteś! Nie odejdę stąd póki mi nie otworzysz!
Kobieta słyszała wszystko co krzyczał mężczyzna, lecz nie zwracała na to uwagi i wstrzyknęła sobie zawartość z płynem leków usypiających. Leon dobijał się do niej przez 20 min. W końcu nie wytrzymał i wyważył drzwi. Było już za późno, żeby powstrzymać dziewczynę. Leki zaczęły działać.
- Boże, Violu! Co się stało?! - Podbiegł do niej i próbował ją ocucić.
- Violu, proszę Cię nie odchodź. Zostań tu ze mną, zostań. Przepraszam, kocham Cię. [...] Boże jak ją zabrałeś, oddaj! Oddaj mi ją!
Wołał na próżno. Nie budziła się. Leon postanowił ją zabrać do lekarza. Wziął ją jak Pan młody, pannę młodą i biegł ile sił do miejscowego szpitala. Miał mało czasu. Jeśli płyn zadziała w pełnej dawce, Violetta umrze. Wiedział, że nie ma szans dotrzeć tam na czas, więc postanowił zadzwonić do Diego z komórki jego ukochanej i poprosić go o natychmiastowy dojazd do szpitala w centrum miasta. Przez drogę powtarzał do nieprzytomnej dziewczyny:
- Trzymaj się. Zdążymy. Nie dam Ci odejść, przysięgam. - Po czym pocałował ją w czoło.
_____________________________
Witam Was w One Shot'cie. Jak myślicie? Czy Leon jakimś cudem zdąży do szpitala? Czy Violetta wyjdzie z tego? Szanse jak widzicie, są nikłe. KOMENTUJCIE co o tym sądzicie. Liczę na Was ;)
~Roksi~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz