wtorek, 5 sierpnia 2014

Rozdział 25

*Następnego dnia w porze obiadowej*
L ~ Och, Violu.. To jest jutro...
V ~ Ja też się tym stresuje..
L ~ Jak myślisz? Nie zapomnieliśmy o czym?
V ~ No, nie. Aaa zapomniałam dać Spike'owi jedzenia.
- Wkrótce Spike dostał miskę pełną dobrego jedzenia. -
L ~ Violetta
V ~ Tak?
L ~ Kocham Cię i zawszę będę kochał niezależnie od tego co się stanie...
V ~ Ja Ciebie też kocham, ale coś się stało?
L ~ Nie. Po prostu nawet jakbym popełnił jakiś błąd, pamiętaj że Cię kocham z całego serca.
V ~ Już się martwiłam, że co wywinąłeś.
L ~ Która jest godzina?
V ~ Jest 20 po 13.
L ~ Aha, to ja będę w domu na 14. Muszę coś załatwić.
V ~ Ech.. No dobrze.
- Violetta zaniepokojona zachowaniem Leona, szła za nim aż do wypożyczalni samochodów -

Violetta
Ciekawe co on tu robi. Po co jest mu jakieś auto potrzebne?

L ~ Dobrze, to samochód będzie oddany dopiero w niedziele rano.
Sprzed. ~ Oczywiście. Miłej zabawy i gratuluję!

Violetta
Kurcze ciekawe czemu ta sprzedawczyni mu gratuluję.. Muszę przejść w inne miejsce, bo nie widzę samochodu.

- Zanim Viola zauważyła samochód, Leon nim odjechał i bez sensu wróciła do domu. Przez ten cały czas Leon był też w sklepie zoologicznym. -

*Dłuższą chwile później. Leoś wraca do domu i zastaje poddenerwowaną narzeczoną*
L ~ Cześć kochanie już jestem.
(Nachylił się żeby pocałować Violettę w policzek jednak ta odwróciła twarz i odeszła na bok.)
L ~ Co Ci jest? Coś nie tak?
V ~ Gdzie byłeś?
L ~ No mówiłem Ci, że idę coś załatwić.
V ~ Ale powiedziałeś, że na 14 będziesz a jest po 16.
L ~ Straciłem rachubę czasu. Po drodze spotkałem też Federico, wiec nie wypadało nie pogadać.
V ~ Ech.. Leon ja czuję, że mnie kłamiesz...
L ~ Skarbie przecież wiesz że Ciebie nigdy.
(Mówiąc to podszedł do niej i złapał za ręce. )
V ~ Powiedz mi gdzie byłeś, proszę. Nie chcę mieć zepsutego humoru przed ślubem.
L ~ To niespodzianka.
V ~ Nie oszukujesz?
L ~ Nie.
V ~ Na pewno?
L ~ Na pewno.
(Po czym go przytuliła.)
V ~ Przepraszam, zachowuję się pewnie jak chora psychicznie..
L ~ Nie. Po prostu Ci na mnie zależy i się martwisz że mnie stracisz..
V ~ Skąd wiedziałeś?
L ~ Znam Cię nie od dziś.
(Leon położył dłonie na twarzy Violetty i ją pocałował.)
V ~ Chodźmy gdzieś na spacer ze Spike'em.
- Godzinę później spacerowali sobie w parku, w alei drzew, s Spike szczekał na każde drzewo, które napotkał -
L ~ Ale wybrałem nam świetnego pieska :D
V ~ Nom. Jest cudowny
L ~ O patrz ławka, usiądźmy.
(I usiedli)
V ~ Ale on się fajnie bawi. Widać to.
( Uśmiechnęła się .)
L ~ Rzucę mu patyk
V ~ Dobry pomysł.
- 4 godziny później byli już w domu, a wieczór zleciał na ciepłej domowej atmosferze -

*Następny dzień. Ślub. Violetta, Fran, Naty, Gabi i Cami pomagają pannie młodej ubrać się w sukienke*
Gab. ~ Wyglądasz ślicznie!
N ~ Aż zazdroszczę.
V ~  Dziewczyny, stresuję się.
(Fran podeszła do Violi i dała jej bukiet)
F ~ Violu, nie stresuj się. Wszystko wyjdzie pieknie. Ja to wiem.
C ~ Francesca ma racje.
V ~ Serio?
F ~ Tak. To jest w końcu najpiękniejszy dzień twojego życia.

*Przy przysiędze małżeńskiej *
Ksiadz ~ Czy ty Violetto Castillo ślubujesz, miłość, wierność i uczciwość małżeńską ?
V ~ Tak, ślubuję.
Ksiądz ~ A czy ty Leonie Verdas ślubujesz, miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
L ~ Tak, ślubuję.
Ksiądz ~ Violetto chcesz pojąć za męża Leona?
V ~ Tak.
Ksiądz ~ Leon czy ty chcesz pojąć za swoją żonę Violettę?
L ~ Tak.
Ksiądz ~ Na mocy nadanej mi przez tez-mozesz-zostac-ksiedzem.org.pl ogłaszam was mężem i żoną! Możesz pocałować panne młodą.
(Leon złapał Violettę w tali i pocałował ją.)

- Chwilę później przed kościołem, gdy para młoda wychodziła z kościoła, podjechała biała długa limuzyna. A białe gołębie latały wysoko na niebie. -
V ~ O rany. To jest ta niespodzianka?
L ~ Tak ;D
V ~ Jesteś wspaniały!
 -Krótko po tym wsiedli do limuzyny razem ze swoimi przyjaciółmi i pojechali na wesele. Wszyscy dobrze się bawili. W końcu gdy już był moment rzuceniu przez pannę młodą bukietu za siebie, złapała go Fran. A zabawa trwała do samego rana -

KONIEC!
~Roksi~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz