Nie było dnia w którym o nim nie myślała. A on?On wyjechał.Bez żadnego konkretnego powodu.
Pewnie teraz świetnie się bawi beze mnie..-Pomyślała.
Violetta,dasz radę-Powtarzała sobie to codziennie od kilku miesięcy.Niestety nie dała rady..Wiedziała,że bez niego nie będzie żyć normalnie.. Nie wie w jakim jest stanie.Zachowuje się jak niepełnosprawna..co dzień leży i płaczę. Nie je,nie pije..w ogóle nic nie robi.. Na duchu podtrzymuje ją jedynie jej przyjaciółka Ludmiła,która niedługo wychodzi za mąż. No właśnie... ona jest świadkową,która powinna pomagać swojej przyjaciółce w przygotowaniach,a nie leżeć i użalać się na sobą.
*~*-Violetta,do jasnej cholery!-Krzyknęła jej przyjaciółka.Która też ma dosyć jej dotychczasowego zachowania
-Nie krzycz tak,bo mi głowa pęknie-Mruknęła i zakryła się kołdrą
-Liczę do trzech i robię ci w szafkach kipisz-Oznajmiła i oparła się o drewniane biurko
-Przyszłaś tu po co?!Żeby na mnie pokrzyczeć?-Spytała i spojrzała na nią z wyrzutem
-Za 2 tygodnie mam ślub. Myślałam,że pomożesz mi choć trochę w przygotowaniach.Ale nie.Ty wolisz poużalać się nad sobą.Nie rozumiesz,że płakanie nic nie da?!On ma cię w dupie.Gdyby cię kochał,wrócił by! Masz 15 minut na ogarnięcie się.Czekam na dole.Idziemy na zakupy-Oznajmiła i wyszła z pokoju trzaskając drzwiami.
*~*
-To jest ostatni sklep,jak tu czegoś nie wybierzesz to nie będziesz mieć sukienki-Powiedziała
-Ludmiła,te sukienki są brzydkie-Oznajmiła siadając na białą kanapę stojącą pod przymierzalniami
-Ta jest ładna.I nawet nie taka droga-Powiedziała i zdjęła z wieszaka kremową sukienkę do kolan
-Dole&Gabbana?Oszalałaś?-Nie stać mnie na tą sukienkę-Powiedziała i już chciała wyjść ze sklepu
-Vils....nie kłam.Nawet ja tyle nie wzięłam kasy.-Oznajmiła-No już! Do przymierzalni-Powiedziała i podała swojej przyjaciółce sukienkę
-Biorę ją-Powiedziała wychodząc po kilku minutach z przymierzalni
-A buty?-Spytała blondynka (Od autora: Vils ma brązowe włosy)
-Buty mam..
-Na pewno?
-Tak
*~*
To dziś.Ślub Ludmiły i Federico. Z jednej strony Violetta się cieszy,ponieważ zobaczy Leona.Będzie miała okazję z nim porozmawiać.A z drugiej?Z drugiej nie...,jest duże prawdopodobieństwo,że chłopak przyjdzie z jaką partnerką-być może dziewczyną,narzeczoną,lub już żoną.
Wyprzystojniał-pomyślała gdy go zobaczyła. Był ubrany w czarny garnitur,chyba jak każdy tutaj mężczyzna. Zauważył ją, o cholera-pomyślała. Odwróciła się do niego tyłem z nadzieją,że do niej nie podejdzie,myliła się.Podszedł.Dziewczynę od razu uderzyła fala pięknych perfum chłopaka.
-Cześć-Powiedział niepewnie i odwrócił ją,tak by mogła na niego patrzeć
-Cześć?Ty po tylu miesiącach mi mówisz cześć?To wszystko?! Jesteś skończonym dupkiem..-Krzyknęła i odeszła od niego.On oszołomiony nadal stał w jednym miejscu.
-Przejdzie jej-Powiedziała mama Ludmiły. I się do niego uśmiechnęła.
-Chodźmy już,chyba się zaczyna-Powiedział szatyn.
*~*
-Ogłaszam was mężem i żoną.Możecie się pocałować-Po tych słowach,para zakochanych złączyła swoje usta w delikatnym pocałunku.Po 30 minutach,wszyscy pojechali do budynku w którym miało odbyć się wesele... Od kilku godzin wszyscy się świetnie bawią. Oprócz Violetty.Zatańczyła kilka tańców i usiadła przy stoliku.
-Zaraz wracam-Powiedziała dziewczyna o kasztanowych włosach i wyszła na zewnątrz.A tuż za nią Leon.
-Daj mi to wszystko wyjaśnić..-Zaczął i usiadł obok Violetty,na małej ławeczce
-Masz dwie minuty-Bąknęła i spuściła głowę
-Pewnego dnia..dostałem SMS,że jak nie opuszczę Buenos Aires...
-Czas mija-Powiedziała
-To tobie stanie się krzywda...-Dokończył i był już bliski płaczu
-Nie kłam..
-Nie kłamię.Nadal bardzo Cię kocham.Nadal jesteś moją księżniczką i nadal chcę spędzić resztę życia z Tobą.Wiem,byłem idiotą...zostawiłem Cię bez żadnego wyjaśnienia.Ale się bałem.Bałem się o Ciebie... Proszę,wybacz mi-Powiedział i już chciał odejść
-Zaczekaj,mówisz prawdę?-Spytała
-Tak-Odpowiedział cicho...ona nic nie odpowiedziała tylko wstała i go pocałowała.
-Kocham Cię-Powiedział po oderwaniu się
-Ja Ciebie też-Oznajmiła i się do niego przytuliła
-Tęskniłaś choć trochę? -Spytał
-No może troszkę-Zaczęła się z nim droczyć
-Trochę mówisz?
-No może bardzo bardzo trochę-Powiedziała i się uśmiechnęła
*~*
Poczuła,że ktoś ja obejmuje.Po zapachu perfum poznała że to Leon.
-Mam pytanie..-Zaczął
-To je zadaj
-My jesteśmy razem?-Spytał
-Jeśli chcesz..-Nie dokończyła bo poczuła usta Leona na swoich
-Chcę-Powiedział i jeszcze mocniej przytulił do siebie Violette.
THE END!
O ludzie! Nie wierzę,że to skończyłam...To taka niespodzianka ode mnie na Sylwestra.Mam nadzieję,że się wam podoba! ;)
KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
~Ola
Mogę wam jeszcze życzyć, SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU I PIJANEGO SYLWKA ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz